6 listopada 2024

loader

Wielki Szlem na ziemnym korcie

W niedzielę 27 września na ziemnych kortach paryskiego kompleksu im. Rolanda Garrosa rozpocznie się przełożony z powodu pandemii koronawirusa wielkoszlemowy turniej tenisowy French Open. Planowo powinien odbyć się w dniach 24 maja – 7 czerwca. Do obrony mistrzowskiego tytułu w singlu mężczyzn stanie Hiszpan Rafael Nadal, natomiast Australijka Ashleigh Barty zrezygnowała z przyjazdu do Paryża.

Rafael Nadal na ziemnych kortach im. Rolanda Garrosa jest hegemonem. W piętnastu występach w tym wielkoszlemowym turnieju triumfował aż 12 razy i wygrał 93 z 95 rozegranych pojedynków. W tegorocznej edycji French Open także jest uważany za murowanego faworyta, chociaż po półrocznej przerwie w startach nie prezentuje jeszcze najwyższej formy. W jedynym turnieju w jakim wystąpił przed imprezą w Paryżu, w ATP Masters 1000 w Rzymie, w której w przeszłości triumfował pięciokrotnie, niespodziewanie przegrał w ćwierćfinale z Argentyńczykiem Diego Schwartzmanem 2:6, 5:7. Była to sensacja, bo we wcześniejszych dziewięciu pojedynkach z tym tenisistą Hiszpan stracił zaledwie dwa sety. „To nie była moja noc. Diego zagrał bardzo dobrze, a ja nie. Zagrałem kiepski mecz przeciwko świetnemu rywalowi, a kiedy tak się dzieje, to się przegrywa. Ale wiem, co muszę poprawić. I wiem też, jak to zrobić. Będę trenował z odpowiednim nastawieniem, żeby znowu dobrze wypaść w Paryżu” – zapewniał wicelider rankingu ATP po porażce ze Schwartzmanem.
Słynny przed laty niemiecki tenisista Boris Becker, sześciokrotny mistrz wielkoszlemowy i były lider rankingu ATP, w wypowiedzi dla hiszpańskiego dziennika „Mundo Deportivo” stwierdził: „Moim zdaniem tegoroczny French Open będzie szczególnie trudny dla Nadala. On jest także moim faworytem numerem jeden, ale zauważam też, że różnica w dyspozycji między nim a innymi zawodnikami z czołówki jest dużo mniejsza niż w minionych latach. Przypuszczam, że to przez brak rytmu meczowego, bo Rafa zwykle przystępował do gry w Paryżu po czterech na ogół świetnych turniejach na kortach ziemnych”.
Tegoroczny French Open będzie wyjątkowy nie tylko z powodu nietypowego terminu imprezy. Zawody te zaczynały się zwykle w czwartą niedzielę maja i kończyły na początku czerwca i w kalendarzu tenisowym były drugim w kolejności imprezą Wielkiego Szlema – jedyną na kortach ziemnych, drugą po styczniowym Australian Open, a zawsze poprzedzała rozgrywany na kortach trawiastych Wimbledon. Ze względu na trwającą pandemię Francuska Federacja Tenisowa przesunęła początek French Open najpierw na 20 września, by ostatecznie wyznaczyć datę startu na 27 września, zaledwie dwa tygodnie po zakończonym zgodnie z terminarzem wielkoszlemowym US Open. Po raz pierwszy od 1947 roku paryska impreza nie odbędzie się więc w tradycyjnym terminie, a po raz pierwszy od wprowadzenia tzw. Ery Otwartej w tenisie duży turniej został przesunięty na inny termin, nie zaś całkowicie odwołany.
Po raz pierwszy w 124-letniej historii turnieju będzie można w jego trakcie rozgrywać mecze podczas padającego deszczu, bo od końca 2019 roku na korcie im. Phillipe’a Chatriera funkcjonuje rozsuwany dach. Podobną konstrukcję zarządzający kompleksem tenisowym im. Rolanda Garrosa planują zainstalować także na korcie im. Suzanne Lenglen, ale jej ukończenie planowane jest dopiero w 2023 roku. Inną nowinką paryskiego turnieju jest zainstalowanie oświetlenia na czterech głównych kortach.
Organizatorzy French Open w powodu pandemii zdecydowali się rozegrać kwalifikacje do głównej drabinki turniejowej bez udziału publiczności, a rosnące zagrożenie epidemiczne we Francji spowodowało, że władze zgodziły się na ograniczoną liczbę widzów tylko na trzech największych obiektach kompleksu Rolanda Garrosa – na korach Philippe Chatrier, Court Suzanne Lenglen oraz Simonne Mathieu.
W tegorocznym French Open polski tenis w grze pojedynczej reprezentować będzie czwórka graczy – Magda Linette i Iga Świątek w rywalizacji pań, a Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak w zmaganiach mężczyzn.
W kwalifikacjach uczestniczyły dwie kolejne nasze zawodniczki. Magdalena Fręch odpadła już w pierwszej rundzie po porażce z Argentynką Nadią Podoroską 2:6, 2:6, natomiast Katarzyna Kawa powodu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa została wycofana. Po powrocie do Polski zawodniczka wykonała jednak dwa kolejne testy i w obu przypadkach wynik był negatywny. Z jednej strony to dobrze, że jest zdrowa, lecz tenisistka nie może odżałować zmarnowanej przez czyjeś niedopatrzenie szansy na zakwalifikowanie się po raz pierwszy w karierze do gównej drabinki wielkoszlemowego French Open.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Gollob komentatorem

Następny

Kłopoty Fittipaldiego

Zostaw komentarz