29 marca 2024

loader

Cel – Wenezuela!

Donald Trump w sierpniu ubiegłego roku zupełnie poważnie rozważał napaść na Wenezuelę. Z trudem odwiódł go od tego pomysłu ówczesny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Herbert McMaster, który już doradcą Trumpa nie jest.

 

Jak donosi „Associated Press”, powołując się na źródła w administracji amerykańskiego prezydenta, nieprzewidywalny w polityce zagranicznej prezydent Stanów Zjednoczonych latem ubiegłego roku całkowicie poważnie zastanawiał się nad militarną interwencją w Wenezueli. Jej celem byłoby obalenie rządu Nicolasa Maduro i zainstalowanie na jego miejsce „odpowiedniejszego”, czyli w południowoamerykańskich warunkach konserwatywno-neoliberalnego gabinetu (zmontowanego z popieranych przez USA opozycjonistów). Trump zasugerował taki ruch publicznie, mówiąc, że w stosunku do Wenezueli amerykański rząd ma „wiele opcji”, także wojskową. Informacje agencji świadczą jednak o tym, że nie były to tylko puste pogróżki.

Dzień przed wojowniczą deklaracją Trump miał zgromadzić w Gabinecie Owalnym czołowych urzędników swojej administracji i zapytać ich o zdanie w sprawie interwencji w Wenezueli. Zasugerował możliwy pretekst – ekonomiczne tarapaty, w jakich znajduje się Caracas, miałyby stanowić zagrożenie dla całego regionu, a USA miałyby wystąpić w roli stabilizatora. Jednak ani Sekretarz Stanu Rex Tillerson, ani doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Herbert McMaster nie wykazali entuzjazmu dla takiego pomysłu. Trump nie dawał się przekonać – nie podniósł telefonu od prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, potem poruszył kwestię możliwej interwencji w rozmowie z prezydentem Kolumbii Juanem Manuelem Santosem.

Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku Trump sondował zaprzyjaźnionych przywódców latynoamerykańskich, czy chcieliby siłowego obalenia rządu Maduro. Zasugerował, że jeśli ich odpowiedź będzie pozytywna, zignoruje rady swoich doradców w tej sprawie.

Najwyraźniej przyjaciele Stanów na kontynencie lepiej niż Trump dostrzegli, że prawdziwą destabilizację regionu przyniesie nie zapaść Wenezueli (w której USA też odegrały swoją rolę), ale właśnie wkroczenie US Army do kraju rządzonego niegdyś przez Hugo Chaveza. Potem według „AP” swoje zrobiły także argumenty McMastera. Ani on, ani Rex Tillerson, który również odradzał wszczynanie wojny, nie są już w administracji Trumpa.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

„Dziennik Trybuna” uhonorowany

Następny

Ryanair pod presją

Zostaw komentarz