⛅ Ładowanie pogody...

Corbyn i Sultana rzucają wyzwanie Partii Pracy

fot. Zarah Sultana/Instagram

Wielką Brytanię może czekać jedno z najpoważniejszych przetasowań na lewicy od dekad. Zarah Sultana, jedna z najbardziej wyrazistych i bezkompromisowych parlamentarzystek młodego pokolenia Partii Pracy, ogłosiła, że opuszcza szeregi laburzystów, by wraz z Jeremym Corbynem współtworzyć nowe ugrupowanie polityczne. „Nie będziemy już tego dłużej znosić” – zapowiedziała, oskarżając kierownictwo Partii Pracy o zdradę ideałów lewicy, uległość wobec elit i współudział w polityce godzącej w najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych obywateli.

Oświadczenie Sultany szybko trafiło na nagłówki brytyjskich mediów i wywołało poruszenie w środowiskach lewicowych. Według doniesień BBC i „The Guardian”, część współpracowników Corbyna nie została wcześniej poinformowana o jej wystąpieniu. Mimo to były lider laburzystów nie okazał zaskoczenia. Pogratulował Sultanie „zasadniczej decyzji” i wyraził radość, że będzie współtworzyć „prawdziwą alternatywę” dla obecnego systemu. Zaznaczył jednocześnie, że rozmowy wciąż trwają i na oficjalne ogłoszenia trzeba jeszcze poczekać.

Jak twierdzi Andrew Murray, były doradca Corbyna, to Keir Starmer „stworzył przestrzeń dla nowej partii”, marginalizując działaczy lewicy i wycofując się z własnych obietnic. Inicjatywa Corbyna i Sultany nie jest według niego aktem zemsty, lecz odpowiedzią na realne zapotrzebowanie na uczciwą, progresywną politykę.

Czas na coś nowego

Sultana, uznawana za jedną z najbardziej konsekwentnych postaci brytyjskiej lewicy, została wcześniej zawieszona za głosowanie przeciwko utrzymaniu limitu zasiłków. Jej decyzja o odejściu postrzegana jest jako symboliczne zerwanie z partią, która – według krytyków – porzuciła socjalne korzenie i stłumiła wewnętrzną opozycję. Dla swoich zwolenników Sultana pozostaje symbolem autentyczności – polityczką, która nie waha się ponosić osobistych kosztów za wierność zasadom.

Jej sojusz z Corbynem wzmacnia środowisko posłów niezależnych, którzy zdobyli mandaty w 2024 roku, pokonując kandydatów Partii Pracy dzięki jednoznacznemu sprzeciwowi wobec izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy. Wśród nich są m.in. Shockat Adam, Ayoub Khan, Adnan Hussain i Iqbal Mohamed. Po dołączeniu Sultany grupa liczy już sześciu parlamentarzystów – więcej niż obecnie mają Zieloni i Plaid Cymru razem wzięci. Łączy ich krytyka polityki zagranicznej rządu oraz milczenia Partii Pracy w sprawie Palestyny. Sultana mówi wprost: „Wolę być zawieszona za obronę dzieci niż nagradzana za milczenie wobec ich zabijania”.

Nowa inicjatywa nie ma jeszcze oficjalnej nazwy – wśród propozycji pojawiają się „Arise”, „The Collective” czy „Real Change”. Trwają też rozmowy o strukturze przywództwa. Corbyn optuje za demokratyczną konwencją, podczas gdy część działaczy domaga się szybkiego wskazania lidera. Sama Sultana deklaruje, że chce być współzałożycielką partii, a nie tylko jej twarzą w parlamencie.

Warto zaznaczyć, że nie jest to powrót do corbynizmu. Znane postacie dawnego skrzydła lewicy Partii Pracy, jak John McDonnell czy Diane Abbott, nie zamierzają dołączać do nowego projektu. Ian Lavery, były przewodniczący partii, również pozostaje lojalny wobec laburzystów. To oznacza, że nowa formacja musi zbudować własną tożsamość – niezależną od przeszłości.

Sondaże More in Common wskazują, że nowa formacja może liczyć na 10% poparcia w skali kraju. W grupie wiekowej 18–24 lat zdobywałaby aż 32%, co pokazuje, że młodzi Brytyjczycy oczekują wyrazistej alternatywy wobec status quo. Jednocześnie nie brakuje sceptycyzmu – jak zauważają niektórzy analitycy, nawet przy dwucyfrowym wyniku nowa partia może mieć trudności z przełamaniem barier systemu większościowego i realnym wpływem na układ sił w parlamencie.

Aby zwiększyć swoje szanse, nowa lewica będzie musiała ułożyć relacje z Zielonymi, którzy w ostatnich latach zyskali silną pozycję wśród młodych wyborców i mieszkańców dużych miast. Zack Polanski, kandydat na lidera Zielonych, deklaruje: „Każdy, kto chce rzucić wyzwanie Reform UK i tej skompromitowanej Partii Pracy, jest moim sojusznikiem”. Jednocześnie Adrian Ramsay, współprzewodniczący ugrupowania, studzi nastroje, przypominając, że „tylko Zielonym udało się dotąd przetrwać i się rozwijać”.

W tym kontekście rozważany jest pakt o nieagresji – obejmujący wspólne listy lub rezygnację z rywalizacji w wybranych okręgach, co mogłoby pomóc uniknąć rozproszenia lewicowego głosu.

Nowe rozdanie

Brytyjska scena polityczna jest dziś znacznie bardziej płynna niż jeszcze dekadę temu. System większościowy nadal stanowi barierę dla nowych inicjatyw, ale przykład skrajnie prawicowej Reform UK pokazuje, że nawet niewielka liczba posłów może wpływać na ogólnokrajową debatę – niestety, promując antyimigrancką retorykę, teorię spiskową o „wielkiej wymianie” i prymitywny populizm społeczny.

Inicjatywa Corbyna i Sultany nie musi zdobyć większości, by wpłynąć na wynik wyborów. Kilkuprocentowe poparcie w kluczowych okręgach może zmienić układ sił, ale rodzi też obawy o rozbicie lewicowego elektoratu – zwłaszcza tam, gdzie potrzebna jest współpraca i jedność. W Partii Pracy narasta niepokój, że nowa formacja pośrednio wzmocni Reform UK, która liczy na prześcignięcie konserwatystów.

Jeśli jednak nowy lewicowy projekt zyska rozpoznawalność, wiarygodnych liderów i spójny program, może wywrzeć realną presję na Partię Pracy, by ta wróciła do swych pierwotnych wartości. A nawet jeśli nie osiągnie sukcesu wyborczego, może stać się wyrazistym głosem sprzeciwu wobec bezideowej polityki głównego nurtu.

BBC/TG/JM

Redakcja

Poprzedni

Polska motoryzacja czeka na chińskie inwestycje