4 maja 2024

loader

Deepfake z udziałem Trumpa budzą obawy

fot. Twitter

W ostatnich dniach obrońcy sprawiedliwości rasowej ponownie wezwali do wprowadzenia zakazu stosowania sztucznej inteligencji (AI) w reklamach politycznych. Apel ten jest odpowiedzią na publikację przez zwolenników byłego prezydenta USA, Donalda Trumpa, fałszywych, wygenerowanych przez AI obrazów z domniemanymi czarnoskórymi „zwolennikami”. Te zmanipulowane wizerunki stały się kolejnym argumentem dla tych, którzy domagają się zdecydowanych kroków regulacyjnych wobec technologii AI w kontekście wyborów i polityki.

BBC ujawniło wiele deepfake’ów, w tym jeden stworzony przez prawicowego dziennikarza radiowego z Florydy, Marka Kaye’a, przedstawiający uśmiechniętego Trumpa, otoczonego przez radosne czarnoskóre kobiety. Na pierwszy rzut oka obrazy mogą wyglądać autentycznie, ale drobne nieścisłości, takie jak brakujące lub zniekształcone palce oraz niezrozumiałe napisy na odzieży, zdradzają ich fałszywą naturę.

Organizacja walcząca o sprawiedliwość rasową, Color of Change, zareagowała na manipulacje ze strony zwolenników Trumpa domagając się zakazu używania AI w reklamach politycznych. Ich apel obejmuje także wymóg ujawniania stosowania AI we wszelkich innych treściach, zakaz deepfake’ów oraz przywrócenie zakazów dotyczących dezinformacji i kłamstw na temat ważności wyborów w 2020 roku.

„W miarę zbliżania się wyborów w 2024 r. firmy z branży Big Tech, takie jak Google i Meta, są gotowe po raz kolejny odegrać kluczową rolę w rozpowszechnianiu dezinformacji mających na celu pozbawienie czarnych wyborców praw wyborczych i usprawiedliwienie przemocy w imieniu kandydatów prawicy” – stwierdziła organizacja Color of Change w petycji wzywającej Big Tech do „zaprzestania wzmacniania kłamstw wyborczych”.

„Podczas cykli wyborów prezydenckich w latach 2016 i 2020 platformy mediów społecznościowych, takie jak Twitter, Facebook, YouTube i inne, konsekwentnie ignorowały sygnały ostrzegawcze, że pomagają podważać naszą demokrację” – kontynuowała organizacja. „Wydaje się, że ten niebezpieczny trend się nie zmienia”.

„Pomimo ich twierdzeń, że wyciągnęli wnioski i wzmacniają zabezpieczenia przed dezinformacją przed cyklem wyborczym w 2024 r.,duże firmy technologiczne zwalniają kluczowych pracowników zajmujących się moderacją treści i usuwają ze swoich polityk zabezpieczenia wyborcze, które mają chronić użytkowników platform przed dezinformacją” – ostrzega petycja.

Odpowiedzi na te wyzwania były zróżnicowane. Od września przynajmniej 13 stanów przyjęło prawa regulujące użycie AI w reklamach politycznych, podczas gdy firmy technologiczne podjęły różne kroki w odpowiedzi na wzrost deepfake’ów. Na przykład Google ogłosiło, że wymaga wyraźnego ujawnienia politycznych reklam wykorzystujących AI. Meta, macierzysta firma Facebooka i Instagrama, zakazała kampaniom politycznym korzystania z jej narzędzi generatywnej AI. OpenAI, twórca popularnego chatbota ChatGPT, ogłosił wcześniej w tym roku, że nie pozwoli użytkownikom tworzyć treści dla kampanii politycznych i będzie wstawiać znaki wodne na grafikach wykonanych za pomocą jego generatora obrazów DALL-E.

Manipulacja i dezinformacja w polityce nie są nowymi zjawiskami, ale wprowadzenie AI pozwalającej generować łudząco podobne do prawdziwych sztuczne zdjęcia/filmy/dźwięk do arsenału narzędzi wykorzystywanych do wpływania na opinie publiczną otwiera nowe, niebezpieczne fronty. W czasach, gdy technologia rozwija się w zawrotnym tempie, konieczne jest zastanowienie się nad etycznymi i prawnymi granicami jej zastosowań. Dyskusja ta jest nie tylko ważna w kontekście amerykańskich wyborów – jest niezbędna globalnie, aby zapewnić, że jakiekolwiek przyszłe wybory będą wolne od manipulacji i fałszerstw, które mogą podważyć zaufanie publiczne do procesu demokratycznego.

cd/jm

Redakcja

Poprzedni

Rotacyjne prawa człowieka

Następny

Chiny: Należy wzmocnić nadzór nad rynkiem papierów wartościowych