6 listopada 2024

loader

Feministki i przyszłość Tunezji

Rewolucja Arabskiej Wiosny rozpoczęła się w grudniu 2010 roku w Tunezji.

Ta wielka mobilizacja społeczna domagała się praw człowieka i praw socjalnych, płacy wystarczającej na godne życie i powszechnej sprawiedliwości społecznej. Pracownicy głównego tunezyjskiego związku zawodowego, Tunisian General Labor Union (UGTT), byli głównymi uczestnikami protestów, które miały miejsce na długo przed 2011 rokiem. W tym samym czasie kobiety z Tunezyjskiego Stowarzyszenia Kobiet Demokratycznych (ATFD) stanowiły znaczącą opozycję wobec reżimu przez całe lata dziewięćdziesiąte i nowe tysiąclecie, walcząc o równe prawa płci przeciwko państwowemu islamizmowi i konserwatyzmowi.
W toku demokratycznej transformacji Tunezji kobiety zapewniły sobie istotne osiągnięcia. To m.in. ustawy zwiększające prawa polityczne i zakres prawnej ochrony kobiet – np. ustawa 58, uchwalona w 2017 r., która kryminalizuje przemoc wobec kobiet. Pomimo tego tunezyjskie kobiety, osoby LGBTQ+ i aktywiści młodzieżowi nadal doświadczają powszechnej przemocy policyjnej i represji.
Przedstawiamy wywiad z Hendą Chennaoui – czołową tunezyjską feministką i działaczką na rzecz praw kobiet, skupiającą się na walkach społecznych, aktywizmie queer, oporze obywatelskim i nierównościach ekonomicznych.
Czy tunezyjskie protesty z 2021 r. są kontynuacją protestów z lat 2010-2011?
Tak, można powiedzieć, że mamy do czynienia z kontynuacją. Podobnie jak poprzednie ruchy, obecni protestujący domagają się reform sądowniczych i gospodarczych, a także większych swobód obywatelskich. Chcą też ochronić zdobycze rewolucji, takie jak wolność słowa i prawo do oddolnego organizowania się w życiu politycznym.
Byłam świadkiem każdej demonstracji od stycznia i zauważyłam ciągłość w ich stosunku do propagandy zarówno ze strony rządu, jak i mediów. Tym razem nowością, choć nie jest to dla mnie zaskoczeniem, jest intersekcjonalność ruchu. Hasła dotyczące praw kobiet i LGBT+ można usłyszeć obok postulatów sprawiedliwości społecznej. Świadczy to o dojrzałości protestów w Tunezji: pokolenie zjednoczone zarówno na poziomie oddolnym, jak i politycznym i bojowym, wywodzące się z klasy robotniczej i niższej, tworzy zjednoczony front głoszący te same żądania.
Jak władze tunezyjskie, a w szczególności policja, zareagowały na najnowszą mobilizację?
Policja zawsze stosuje te same metody represji, takie jak samowolne aresztowania i terroryzowanie całych społeczności i dzielnic. Jesteśmy świadkami torturowania dzieci w ośrodkach zatrzymań i brutalnych przesłuchań młodych protestujących. Od połowy stycznia do połowy lutego aresztowano co najmniej 1000 młodych ludzi. Procesy polityczne są wykorzystywane jako narzędzie do straszenia ich rodzin i społeczności.
Żaden z tunezyjskich przywódców politycznych nie mówi o tej przemocy. Nikt nie potępia tych praktyk ani nie ostrzega, że sprawcy zostaną ukarani zgodnie z przepisami, które uznają przemoc podczas demonstracji za przestępstwo. Policja nęka działaczy LGBTQ+, feministki i młodzież, a często osoby te są liderami i liderkami w swoich społecznościach, zwłaszcza w biednych rejonach. Celują w nich, aby uciszyć potencjalnych liderów ruchu.
Jest to niebezpieczny rozwój sytuacji i zagrożenie dla wolności, które zostały wywalczone przez rewolucję, takich jak prawo do organizowania się i demonstrowania. Pogłębi to tylko frustrację wielu Tunezyjczyków. Żyjemy w poważnym kryzysie gospodarczym, nie tylko z powodu pandemii, ale z powodu lat dyskryminacji i złego zarządzania.
Jakie nowe postulaty wysuwają tunezyjskie feministki?
Feministki były na pierwszej linii frontu ostatnich protestów, używając politycznych sloganów, które wzywają do sprawiedliwości społecznej dla wszystkich Tunezyjczyków, potępiają korupcję i popierają uznanie męczenników rewolucji. Obecnie organizacje takie jak Tunezyjskie Stowarzyszenie Kobiet Demokratycznych (ATFD) oraz subalternatywne ruchy feministyczne skupiają się szczególnie na sprawiedliwości ekonomicznej, takiej jak równość kobiet i mężczyzn w zakresie prawa spadkowego.
Jakie prawa osiągnęli aktywiści LGBTQ+ po rewolucji 2011 roku?
Nowe pokolenie młodych aktywistów LGBTQ+ promuje wizję intersekcjonalną. Angażują się w walkę LGBTQ+, ale jednocześnie są zaangażowani w wiele różnych walk społecznych i politycznych. Jest to bardzo odmienne w porównaniu z przeszłością.
Te nowe doświadczenia wynikają częściowo z nieustrukturyzowanej natury ruchu. Za ruchem nie stoi żadna partia polityczna; wyrósł on raczej z tradycji budowanej stopniowo od 2007 roku. W poprzednich latach nie byliśmy przyzwyczajeni do tego, by bojownicy LGBTQ+ brali udział w demonstracjach politycznych. Ale krok po kroku ruch ten nabierał doświadczenia i obecnie doszliśmy do punktu, w którym to ruch LGBTQ+ legitymizuje lewicowe bojówki polityczne, takie jak Front Ludowy. To nadaje nowy wymiar protestom we wszystkich krajach arabskich.
Ta intersekcjonalność jest widoczna zarówno na ulicach, jak i w sposobie formułowania żądań politycznych. Liderzy ruchów feministycznych i LGBTQ+ byli szczególnie widoczni podczas demonstracji w styczniu i lutym, w wyniku czego stali się celem ataków policji. Szczególnie wymowny jest przypadek Ranii Amdouni. Amdouni jest znaną polityczną i LGBTQ+ bojowniczką, która stała się celem represji i nienawiści.
Dlaczego sprawa Ranii Amdouni jest tak istotna?
Rania jest znana policji, ponieważ jest aktywistką queer. Bierze udział we wszystkich demonstracjach, a podczas ostatnich protestów była szczególnie widoczna. Wrogość wobec niej zaczęła się rok temu. Po śmierci innej działaczki Liny Ben Mhenni, Rania niosła jej trumnę razem z innymi kobietami, co jest zabronione przez prawo islamskie. Wzbudziło to gniew konserwatystów, którzy po pogrzebie zaczęli wysyłać jej groźby śmierci.
Rania należała również do grupy młodych ludzi wezwanych do sądu po demonstracji zorganizowanej przed parlamentem w listopadzie ubiegłego roku. Demonstracja ta była skierowana przeciwko projektowi ustawy, który po raz pierwszy został zaproponowany w 2015 roku, a który zwiększyłby bezkarność sił bezpieczeństwa. Niektórzy deputowani, partie polityczne i działacze społeczeństwa obywatelskiego postrzegali ten projekt ustawy jako antykonstytucyjny, ale był on silnie wspierany przez policję.
Nękanie Ranii trwało przez wiele miesięcy. Policja zachęcała obywateli do fizycznego atakowania Ranii i jej przyjaciół na ulicach tylko dlatego, że są homoseksualistami. Rania zgłaszała to władzom, ale jak dotąd nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Od stycznia ubiegłego roku wiedzieliśmy już, że Rania zostanie aresztowana przez policję. Wielokrotnie była nękana przez policję i zatrzymywana bez żadnego powodu – żądano od niej tylko dokumentów, wyśmiewano jej wygląd fizyczny i seksualność, grożono jej. Ta sytuacja bardzo ją zmęczyła, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Była wyczerpana tym pozornie niekończącym się nękaniem.
27 lutego, podczas zgłaszania tych gróźb i naruszeń na posterunku policji, została formalnie oskarżona o „podważanie moralności publicznej”. Podczas procesu miała silne wsparcie ze strony swoich towarzyszek, feministek, odmieńców i bojowników oraz szerszego społeczeństwa obywatelskiego. Czekałyśmy na jej uniewinnienie, ponieważ nie popełniła żadnego przestępstwa. Sądzono ją na podstawie niejednoznacznego i arbitralnego prawa pochodzącego z dawnego reżimu Ben Alego, które pozwalało sędziom na różne interpretacje. Ku naszemu zaskoczeniu, została skazana na sześć miesięcy więzienia.
Rania padła ofiarą wszelkiego rodzaju dyskryminacji, ponieważ jest „inna”, ponieważ jest sierotą, z powodu swojej orientacji seksualnej i z powodu ubóstwa. Zamiast więzienia, zasługuje na nagrodę za bycie dobrą, zaangażowaną obywatelką. A jej przypadek nie jest wyjątkowy. Wiele feministek czy aktywistów LGBTQ+ było aresztowanych, torturowanych, a nawet policja groziła ich rodzinom.
Tak surowe represje są dowodem na to, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest zaniepokojone intersekcjonalnością tych ruchów społecznych, zaniepokojone tak dużą różnorodnością wśród demonstrującej młodzieży. Dlatego władze zareagowały tak agresywnie. Są one świadome, że sytuacja jest krytyczna i że ten ruch, łącząc tak wiele różnych grup, ma prawdziwie historyczny potencjał.

Materiał ukazał się pierwotnie na stronie RoarMag. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński (strajk.eu).

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Mały zamach

Następny

Profesor Pełczyński i jego studenci

Zostaw komentarz