9 grudnia 2024

loader

Luis Sepulveda – pisarz, rewolucjonista, ekolog

Odnoszę wrażenie,że w ostatnim czasie odchodzi z tego świata wyjątkowo dużo znanych i wybitnych ludzi. Nie tylko w Polsce,lecz w całym świecie. Pewnym symbolem była śmierć Krzysztofa Pendereckiego. W minionych dniach zmarli m.in.: dr Krystyna Łybacka-długoletnia posłanka, eurodeputowana, była minister edukacji i sportu,a także prof. Janusz Symonides – prawnik i długoletni dyrektor PISM-u (Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych). Symboliczny stał się dla mnie też zgon na koronawirusa w wieku 71 lat w Oviedo (w Asturii) chilijskiego twórcy (pisarza, dziennikarza, człowieka filmu), działacza lewicy oraz alterglobalisty – Luisa Sepulvedy.

Poczynając od lat 60, a zwłaszcza w dekadzie lat 70. i 80., ogromną popularność w świecie (w Europie bodaj największą we Francji i Polsce) zaczęła zdobywać literatura Ameryki Łacińskiej. Jej twórcy (poeci i powieściopisarze) odnoszący wielkie sukcesy,wywodzili się z różnych krajów i szereg z nich zasłużenie zostało wyróżnionych Nagrodami Nobla.
Wspomnę tylko niektórych:Jorge Luis Borges i Julio Cortazar z Argentyny,Paulo Coelho z Brazylii,Gabriela Mistral i Pablo Neruda z Chile, Miguel Angel Asturias z Gwatemali, Alejo Carpentier z Kuby, Gabriel Garcia Marquez z Kolumbii (nota bene autor „Miłości w czasach zarazy”), Carlos Fuentes i Octavio Paz z Meksyku, Mario Vargas Llosa z Peru. Do ich popularności nad Wisłą przyczynili się w dużym stopniu znakomici tłumacze z hiszpańskiego i portugalskiego, m.in. Carlos Marrodan Casas, Kalina Wojciechowska czy Grażyna Grudzińska).
Sepulveda był i jest nad Wisłą mniej znany niż wspomniana przeze mnie czołówka autorów latynoamerykańskich, ale życiorys miał wyjątkowy. Bogatszy niż Hemingway, którego uważał za swego mistrza.
Wnuk andaluzyjskiego anarchisty zmuszonego uciec do Ekwadoru,a następnie do Chile, oraz Indianki Mapuche działał w młodzieżówce komunistycznej. Za rządów prezydenta Allende był jednym z jego ochroniarzy,a po zamachu gen. Pinocheta we wrześniu 1973 r. aresztowano go, brutalnie torturowano i skazano na 28 lat więzienia.
Po prawie 3 latach,dzięki wstawiennictwu Amnesty International, otrzymał w Szwecji azyl polityczny, lecz postanowił wrócić do Ameryki Południowej.Pobyt u Indian Shuarów w 1978 r. posłużył mu do badania wpływu kolonizacji i stworzył materię do pierwszej powieści.
Wkrótce potem trafił do Nikaragui, gdzie w brygadzie im. Simona Bolivara uczestniczył w walce zbrojnej z dyktaturą Somozów po stronie sandinistów (FSLN). Jednak coraz częściej wykazywał rozczarowanie tym,że-jak pisał-”piękne rewolucje kończą się piekłem z powodu wiecznych ułomności: dogmatyzmu,uniformizacji i braku twórczej szlachetności”. Osobiście wcale mu się nie dziwiłem. Gdy patrzy się np. na Nikaraguę (odwiedzałem ten kraj w 1983r.,w okresie euforii rewolucyjnej) to były lider sandinistów Daniel Ortega (prezydent w latach 1985-90 i od I 2007 r.) kompletnie zmienił front. Z rewolucjonisty stał się czystej wody prawicowcem między innymi żonę Rosario Murillo uczynił swoim zastępcą i całkowicie zakazał aborcji.
Luis Sepulveda miał też skomplikowane życie osobiste-kilka żon,sporo dzieci,a mieszkał m.in. w Hamburgu i Paryżu. Zdecydował się nie wracać do Chile,choć uważnie śledził sytuację w swej ojczyźnie. W 1996r. postanowił osiąść w Gijon,w Asturii-na północy Hiszpanii.
Wcześniej współpracował też z Greenpeace, pływając m.in. na statkach tej organizacji. Mnie zainteresował także dlatego, iż uważam Chile za jedno z najciekawszych i najpiękniejszych państw świata. Odwiedzałem również Patagonię, której poświęcił dwie książki:”Express Patagonia” i „Podróż do świata na końcu świata”. Warto pamiętać, iż w fantastycznej stolicy argentyńskiej Patagonii – Ushuaia (jej chilijskim odpowiednikiem jest równie ciekawe Punta Arenas)znajduje się „oficjalny koniec świata” i też kursuje tam „kolej na końcu świata.
Książki Sepulvedy przełożono na ok. 60 języków. Kilka z nich także na polski, np. „O starym człowieku, co czytał romanse”, „Historia o mewie i kocie,który ją uczył latać:Dla dzieci od lat 8 do 88”, czy „Niemy Uzbek”. Warto przetłumaczyć kilka innych,w tym bodaj ostatnią „Koniec historii” (z 2017 r.) – będącą rozrachunkiem z juntą chilijską.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Tak otwierają się Włochy po kwarantannie

Następny

Logika Białego Domu

Zostaw komentarz