10 grudnia 2024

loader

Moskwa, Paryż, Berlin

„Macron wyciąga rękę do Moskwy” – komentuje francuska prasa roboczą wizytę prezydenta Federacji Rosyjskiej we Francji. Nie tak dawno niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas zasugerował, że obywatele Rosji powinni móc wjeżdżać do strefy Schengen bez wiz. W Warszawie natomiast wszelkie sygnały ocieplenia między zachodnioeuropejskimi stolicami a Moskwą przyjmowane są ze zgrozą. Próżno jednak szukać refleksji, że może czas zrewidować i polską politykę wschodnią.

Paryż i Moskwa muszą współpracować, aby zbliżyć stanowiska Rosji i Europy, pomimo różnic – takie przesłanie usłyszeli obecni na wspólnej konferencji prasowej prezydentów Emanuela Macrona i Władimira Putina w Forcie Brégançon. Rosja jest „europejska” i „należy odbudować system wzajemnego zaufania z nią” – to słowa prezydenta Francji, który jeszcze niedawno wskazywał na domniemany „rosyjski trop” ukryty za protestami „żółtych kamizelek”.
Rozmowa obu przywódców, odbywająca się – najwyraźniej nieprzypadkowo – na kilka dni przed szczytem G7 w Biarritz (odbędzie się on 24-26 sierpnia) dotyczyła całe spektrum tematów – od sprawy Iranu, poprzez Syrię i Libię po Ukrainę po sprawę wypowiedzianego przez Stany Zjednoczone traktatu zakazującego rakiet średniego i pośredniego zasięgu (INF) oraz konieczności przedłużenia traktatu o broniach strategicznych START 3 i problem militaryzacji okołoziemskiej przestrzeni kosmicznej. Rzecz jasna – nie sposób oczekiwać, że jedno spotkanie doprowadzi do pełnych uzgodnień we wszystkich tych sprawach, jednak jest to bez wątpienia kolejny sygnał świadczący o tym, że Europa jest znużona przedłużającą się izolacją Rosji, a prezydent Macron wyraźnie widzi dla siebie rolę postillon d’amour tego procesu. Po zakończeniu trwającego prawie 4 godziny spotkania odbywającego się za zamkniętymi prezydent Francji był jeszcze bardziej entuzjastyczny, oznajmiając, że Rosję „czeka europejska przyszłość”: „Jestem przekonany, że przyszłość Rosji jest całkowicie europejska. Wierzymy w taką Europę, która rozciąga się od Lizbony do Władywostoku” – napisał na Twitterze.
Istotnym sygnałem była też sugestia rysowania się stopniowego powrotu Rosji do G7, z której (wówczas G8) została wykluczona po aneksji Krymu – pojawiła się mianowicie sugestia, że grupa (wprawdzie bez formalnego zmieniania nazwy i ogłaszania rozszerzenia) mogłaby się właśnie spotkać w Rosji, która by wystąpiła w roli gospodarza.
Nie znaczy to, żeby nie pojawiły się w wypowiedziach zgrzyty – dotyczące porównań między protestami w Rosji w związku z wyborami samorządowymi a ruchem żółtych kamizelek”, ale nie ulega wątpliwości, że było to najcieplejsze spośród siedmiu spotkań jakie odbyli ze sobą Macron i Putin.
Prezydent Macron rozgrywa swoje zaangażowanie w zbliżenie europejsko-rosyjskie wykorzystując osłabienie dwu pozostałych głównych stolic europejskich – Londynu skoncentrowanego na brexicie i coraz mocniej okopującego się na pozycjach transatlantyckich i Berlina, ale nie można mu odmówić wyczucia chwili i rozpoznania potrzeb i zainteresowań – po obu stronach.
Wszystkie te sygnały coraz dobitniej świadczą, że pozycja Warszawy w Europie staje się coraz bardziej izolowana, a tezy wygłaszane przez polskich polityków o ciągłym zagrożeniu ze strony Moskwy brzmią coraz bardziej groteskowo.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Wyszło szydło

Następny

Stalowa Wola – bastion PiS

Zostaw komentarz