(200306) — ROME, March 6, 2020 (Xinhua) — People walk past Roma Termini railway station in Rome, Italy, on March 6, 2020. A total of 3,916 people were tested positive for the coronavirus in Italy since the epidemic first broke out here 15 days ago, the Civil Protection Department said Friday. (Photo by Alberto Lingria/Xinhua)
Specjalny dekret ogłoszony przez włoski rząd 4 marca, przewiduje zamknięcie szkół i uniwersytetów w całym kraju do 15 marca oraz wzmocnienie systemu opieki zdrowotnej o 50 proc. miejsc na terapii intensywnej w szpitalach.
Włosi przynajmniej przez kolejne 30 dni będą musieli zmienić radykalnie styl życia. Zostaną odwołane lub przełożone wszystkie imprezy masowe: targi, meetingi, imprezy sportowe, a także imprezy publiczne i kulturalne powodujące gromadzenie się osób w miejscach zamkniętych (min. teatry, kina, sale koncertowe). Ponadto rząd rekomenduje by obywatele w kontaktach zachowywali bezpieczną odległość – przynajmniej 1,5 m – co oznacza powstrzymanie się od podawania sobie ręki, od uścisków, od pocałunków. Przypomina się o zachowaniu wszystkich norm sanitarnych: jak częste mycie rąk, dezynfekcja, nie picie z butelek lub naczyń używanych przez innych. Normy przewidują również zakaz towarzyszenia pacjentom udającym się po pomoc na pogotowie oraz ograniczenie wizyt w szpitalach, w domach opieki i w innych placówkach tego typu. Osobom powyżej 65 roku zalecono pozostawanie w domu. To samo dotyczy wszystkich osób, które mają jakiekolwiek objawy grypowe – w tej sytuacji należy skontaktować się telefonicznie z lekarzem domowym, który przeprowadzi pierwszy wywiad dotyczący koronowirusa i zdecyduje o dalszych działaniach.
Nowe, drastyczne normy przyjęte przez rząd premiera Giuseppe Conte mają na celu powstrzymanie rozpowszechniania się na terenie całego kraju epidemii Covid 19, której epicentrum znajduje się na północy Włoch, głównie pomiędzy Lodi w Lombardii i Padwą w Wenecji Euganejskiej, gdzie utworzono 11 „czerwonych stref” objętych kordonem sanitarnym. W miejscowości Codogno w Lombardii, 21 lutego odkryto pierwsze ognisko koronowirusa.
Normy przyjęte we Włoszech są normami antyepidemiologicznymi, które mogą zostać zastosowane także w innych krajach zagrożonych Covid 19. Włoski rząd przyjął je po konsultacji ze sztabem ekspertów i środowiskiem naukowym.
Panika czy nieświadomość?
Po pierwszym szoku, który sparaliżował Włochy i spowodował odwołanie 70 proc. rezerwacji turystycznych w tym kraju, zawieszenie lub ograniczenie lotów do Włoch przez liczne linie lotnicze oraz zatrzymanie się gospodarki i w konsekwencji jej prawdopodobną recesję w nadchodzących miesiącach, zaczęto minimalizować problem Covid 19, oskarżając media o podsycanie psychozy oraz przytaczając uspakajające opinie immunologów i biologów. Maria Rita Gismondo – dyrektorka laboratorium Mikrobiologii Klinicznej przy szpitalu Sacco w Mediolanie, które od samego początku wybuchu epidemii we Włoszech analizuje próbki pobrane od pacjentów, stwierdziła, że jest zdegustowana klimatem paniki, gdyż nowy koronawirus to „infekcja trochę poważniejsza od zwykłej grypy”. Przeciwstawił się tej opinii wirusolog Roberto Burioni – jeden z najczęściej cytowanych ekspertów we włoskich mediach. „To nieprawda. Covid 19 to nie dżuma, ale i nie grypa. Uwaga, nie należy minimalizować problemu”.
Także profesor Massimo Galli – ordynator mediolańskiego szpitala Sacco i kierownik Instytutu Nauk Biomedycznych, w którym został wyizolowany włoski szczep nowego koronawirusa (przez zespół badawczy kierowany przez profesor Claudię Balotta, w którym pracował także Polak – Maciej Tarkowski) – nie jest optymistą.
Profesor Galli ma nadzieję, że drastyczne normy wprowadzone przez rząd pozwolą opanować rozszerzanie się epidemii poza kordon sanitarny na cały obszar Włoch, nie jest jednak pewny, że izolacja chorych wystarczy. Immunolog lombardzki obawia się najbardziej o to, czy włoski system sanitarny wytrzyma nadmiar pacjentów zarażonych Covid 19. Już w tej chwili w mediolańskim Sacco trzeba robić miejsce dla nowych chorych, przenosząc tych, którzy czują się lepiej, ale jeszcze nie wyzdrowieli do szpitala wojskowego, przygotowanego w tych dniach specjalnie do tego celu. Galli jest również zdania, że wszystkie zachorowania są efektem tego, że wirus krążył we Włoszech już znacznie wcześniej zanim go odkryto, gdyż przypadki leczone w tej chwili w Sacco są wynikiem infekcji, trwających już około pięciu tygodni. Najbardziej ceniony włoski immunolog nie wierzy również w to, że nowy koronawirus może zniknąć, gdy wraz z nadchodzącym latem podwyższy się temperatura i obawia się, że stan zagrożenia może trwać dłuższy czas.
Również Roberto Burioni alarmuje: „Obawiam się, że zbyt wiele osób nie zrozumiało jeszcze z czym mamy do czynienia. Informacje uspokajające mogą wywołać prawdziwe zagrożenie epidemiologiczne. Lepiej, aby w tym okresie ludzie siedzieli w domu.”
Skąd wirus wziął się w Lombardii?
Nie dano jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Nie znaleziono również tzw. „pacjenta 0”. Przypomnijmy, że epidemia we Włoszech wybuchła w miejscowości Codogno w Lombardii, gdy u 38-letniego mężczyzny, leżącego w szpitalu z ciężkimi objawami grypy potwierdzono obecność koronowirusa 21 lutego 2020 r. W pierwszym momencie wydawało się, że zaraził się on od włoskiego managera, który w połowie stycznia powrócił z Chin. Okazało się jednak, że jego test był negatywny.
Dzięki badaniom prowadzonym na włoskim szczepie wirusa wyizolowanym 27 lutego przez zespół naukowców kierowanych przez profesor Claudię Balotta w Instytucie Nauk Biomedycznych przy szpitalu Sacco w Mediolanie, wiadomo już jednak, że jest on pochodzenia chińskiego i ma taką samą charakterystykę jak koronawirus rozprzestrzeniający się w Niemczech i Ameryce Środkowej. Włoscy naukowcy z Sacco ustalili również, że krążył on we Włoszech od około 5 tygodni – czyli od drugiej połowy stycznia, miesiąc przed odkryciem ogniska epidemii w Codogno.
Nie jest powiedziane, że nowy koronawirus został przyniesiony do Włoch przez liczną wspólnotę Chińczyków żyjących w tym kraju, która na początku wybuchu epidemii w Chinach stała się celem oskarżeń i ataków rasistowskich. Równie dobrze „pacjentem 0” mógł być jakiś włoski biznesmen czy pracownik włoskiej firmy, który powrócił z Chin lub z innego kraju. Być może nie uda się nigdy ustalić włoskiego „pacjenta 0”. Jak podaje The New England Journal of Medicine, europejskim „pacjentem 0” jest Niemiec z Monachium, który wrócił z Chin w połowie stycznia 2020 r.
Jak twierdzą włoscy lekarze, jednym z największych niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą Covid 19 jest to, że w 6 na 10 pacjentów jest on prawie nierozpoznawalny i że poprzez wysoką zakaźność może rozpowszechniać się w sposób mało widoczny, wywołując ogniska epidemii, grożące załamaniem systemu sanitarnego.
Według informacji podanych 4 marca b.r., przez szefa włoskiej Obrony Cywilnej Angelo Borrelliego, liczba przypadków zarażenia koronawirusami zarejestrowanych do tej pory we Włoszech, w oparciu o liczby podane przez Ministerstwo Zdrowia i poszczególne Regiony, wzrosła do 3089. Do tej pory zarejestrowano 107 ofiar (28 więcej w ciągu 24 godzin). 2706 pacjentów jest pozytywnych. Wyzdrowiało 276 osób. 295 pacjentów z koronawirusem jest hospitalizowanych na oddziale intensywnej terapii (66 więcej w ciągu 24 godzin). Liczba ofiar we Włoszech odpowiada 3,47 proc. ogólnej liczby osób zakażonych koronawirusem. (W dniu 24 lutego, we Włoszech odnotowano 229 osób zarażonych koronawirusem i 7 zgonów).
Liczby mówią same za siebie, że Covid 19 to zdecydowanie coś więcej niż zwykła grypa.