20 kwietnia 2024

loader

Macron dostał co chciał

fot. Twitter

Francja znajduje się na granicy krachu politycznego – oceniają francuskie media, komentując odrzucenie przez parlament wotum nieufności dla rządu oraz starcia z policją przeciwników reformy emerytalnej forsowanej przez premier Elisabeth Borne.

Premier Elisabeth Borne, która udała się po głosowaniach do Pałacu Elizejskiego na spotkanie z prezydentem Emmanuelem Macronem, napisała na Twitterze – „Zbliżamy się do końca procesu demokratycznego tej zasadniczej dla naszego kraju reformy. Z pokorą i powagą zaangażowałam się i swój rząd w to zadanie”.

Głosowanie odbyło się w związku z przyjęciem w poprzednim tygodniu przez rząd kontrowersyjnych rozwiązań dla wprowadzenia reformy emerytalnej podwyższającej wiek przechodzenia na emeryturę z 62 do 64 lat. W procesie wprowadzania nowego prawa prezydent Macron i rząd zdecydowali się skorzystać z art. 49.3 konstytucji, który daje możliwość pominięcia głosowania w Zgromadzeniu Narodowym. Posłowie lewicowej koalicji NUPES zapowiedzieli złożenie skargi do Rady Konstytucyjnej, stojącej na straży przestrzegania francuskiej konstytucji. 

Premier Borne poinformowała natomiast, że zwróci się „bezpośrednio” do Rady Konstytucyjnej o zbadanie tekstu ustawy emerytalnej, procedowanej z użyciem art. 49.3 konstytucji, pozwalającej na ominięcie ścieżki parlamentarnej.

Prezydent roztrwonił cały swój kapitał

„Nie tylko bankom grozi dziś bankructwo. Zgromadzenie Narodowe wrze, ulice są pod napięciem, rating premier Borne grozi załamaniem, prezydent roztrwonił cały swój kapitał” – podsumowuje w komentarzu redakcyjnym sytuację wokół forsowanej przez rząd reformy emerytalnej dziennik „Le Figaro”.

Poparcie dla prezydenta Francji Emmanuela Macrona spadło do najniższego poziomu od czasu protestów “żółtych kamizelek” w 2019 roku – wynika z badania pracowni Ifop, opublikowanego w niedzielę przez tygodnik „Journal du Dimanche”. Francuskiego prezydenta popiera obecnie 28 proc. ankietowanych.

Dyrektor Ifop Frederic Dabi przypomniał, że popularność polityka spadła o 13 procent od czasu jego reelekcji w maju 2022 roku.

Rząd, na razie „przeżył”

W reakcji na działania rządu centrowa grupa LIOT postanowiła zgłosić w Zgromadzeniu Narodowym wniosek o wotum nieufności.

„Premier Borne przeżyła, ale poniosła porażkę” – tak dziennik „Liberation” komentuje odrzucenie przez parlament zaledwie 9 głosami wotum nieufności dla rządu oraz trwające w całym kraju protesty przeciwko reformie oraz przeciwko części francuskiej klasy politycznej, która w obawie przed wcześniejszymi wyborami parlamentarnymi zdecydowała, że rząd Borne nie upadnie. Za odwołaniem rządu premier Elisabeth Borne oddano 278 głosów, podczas gdy potrzeba było 287. 

Zgromadzenie Narodowe następnie odrzuciło drugi wniosek złożony przez skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe.

„Wraz z tym wnioskiem o wotum nieufności nic nie zostało załatwione. Setki tysięcy ludzi, którzy gromadzą się każdego dnia, nie zatrzymają się z tego powodu, że zabrakło dziewięciu małych głosów” – powiedziała po głosowaniu Mathilde Panot, posłanka lewicowej koalicji NUPES.

Panot dodała, że w oczach Francuzów „rząd jest martwy” i wezwała prezydenta Emmanuela Macrona do przeprowadzenia referendum w sprawie reformy emerytalnej.

Na odrzucenie wniosków o wotum nieufności dla rządu zareagowała jedna z głównych central związkowych CGT twierdząc, że niczego to nie zmienia. Związki zawodowe wzywają do większej mobilizacji na ulicach i w zakładach pracy, a kolejne demonstracje przeciwko reformie emerytalnej przewidziane są na czwartek.

Wściekłość antykapitalistyczna

„Francuska polityka jest na skraju załamania. Pod koniec procesu legislacyjnego reforma emerytalna budzi większe kontrowersje niż pierwszego dnia, kumulując tysiące powodów do gniewu: inflację i obniżanie standardu życia społeczeństwa. Wściekłość antykapitalistyczna i znużenie ludzi pracy idą w parze” – pisze „Le Figaro”.

„Czeka nas kolejny tydzień napięć społecznych” – prognozuje z kolei dziennik „Le Monde”, podkreślając, że bez poparcia całej prawicy dla wotum nieufności nie ma szans na zmianę rządu we Francji. Dziennik przypomina, że część centroprawicy z partii Republikanów zdecydowała o pozostaniu premier Borne na stanowisku. Gazeta prognozuje, że w przypadku wcześniejszych wyborów Zjednoczenie Narodowe Le Pen „wyciągnie rękę do polityków umiarkowanych, którzy krytykują rząd Borne”, co może skutkować nowymi koalicjami.

Dziennik „Midi Libre” podkreśla z kolei, że: „Niepowodzenie dwóch wniosków o wotum nieufności wobec rządu nie rozwiązało absolutnie niczego. Co gorsza ich odrzucenie jeszcze bardziej rozbiło klasę polityczną, zmniejszyło legitymację premier i zwiększyło determinację przeciwników reformy emerytalnej”.

Ulica wrze

Od ubiegłego tygodnia we Francji trwają protesty i uliczne starcia z policją. W nocy z poniedziałku na wtorek policja w Paryżu zatrzymała 234 protestujących. W stolicy oraz w wielu miastach kraju doszło do zamieszek, a funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. 

Podczas gdy ogromne oddziały ciężko uzbrojonych policjantów szarżowały w tę i z powrotem przez centrum Paryża w celu pacyfikacji strajków niektórzy gliniarze, co widać na zamieszczonych w internecie filmach, napadali nawet na gości, którzy akurat jedli w restauracjach w pobliżu miejsca protestów.

Boris Vallaud z francuskiej Partii Socjalistycznej twierdzi: „W kraju nie ma większości, nie ma większości wśród związków zawodowych […] nie ma większości w parlamencie. Kiedy nie ma się poparcia, wycofuje się jego reformę, zamiast brutalizować francuzów”.

Do starć demonstrantów z policją doszło m.in. na placu Vauban oraz w pobliżu dworca Saint-Lazare. Krótko po godzinie 21 około stu osób, głównie młodych, przeszła ulicami Reaumur i Montmartre, przewracając kosze. Ludzie wyszli na ulice również w wielu innych miastach Francji. Napięta sytuacja jest w Lyonie, Tuluzie, Nancy, Rennes czy Montpellier. Demonstranci ustawiali barykady, podpalali śmierci i niszczyli witryny sklepowe.  Ruch protestacyjny zaostrza się także w rafineriach, paryscy śmieciarze planują teraz zapory filtrujące i transport pozostaje zakłócony

Przymusowa mobilizacja do pracy

Rząd w związku z protestami ogłosił przymusową mobilizację do pracy strajkującego personelu w magazynie ropy Fos-sur-Mer w Delcie Rodanu. W przypadku niedoborów paliwa „będą kolejne rekwizycje” – poinformował rzecznik rządu Olivier Veran w stacji RTL.

Z kolei minister transportu Clement Beaune ostro skrytykował blokady w rafineriach. Podał we wtorek w stacji France Inter, że w okolicach Delty Rodanu „połowa stacji paliw jest w trudnej sytuacji” z powodu braków paliwa.

Związkowcy z centrali CGT zapowiedzieli protesty wokół magazynu Fos-sur-Mer, podając, że jego pracownicy pracują obecnie pod nadzorem policyjnym.

Jednodniowe protesty nie przekonają Macrona

Szef koalicji lewicy NUPES Jean-Luc Mélenchon wezwał “ulice” do dalszego sprzeciwu rozwiewając złudzenia, że ​​jednodniowe protesty przekonają Macrona do wycofania się, oświadczając: „Ponieważ proces parlamentarnego sprzeciwu nie zadziałał, nadszedł czas, aby przejść do powszechnego sprzeciwu. Wyrażam życzenie, aby ten sprzeciw wyraził się masowo, we wszystkich miejscach i we wszystkich okolicznościach, i aby pozwolił nam wymusić cofnięcie prawa… Metodami socjaldemokracji musimy zmienić tę decyzję. Ludzie muszą się dalej angażować”.

Związki zawodowe zapowiedziały już kolejne masowe manifestacje i strajki. Powszechna Konfederacja Pracy (CGT) wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że ​​odrzucenie wniosku o wotum nieufności „zaledwie kilkoma głosami niczego nie zmienia! … Nic nie powstrzyma determinacji pracowników, bezrobotnych, młodzieży i emerytów, by odrzucić zmianę, którą wszyscy uważają za nieuzasadnioną, niesprawiedliwą i brutalną”.

JM/PAP

Redakcja

Poprzedni

(Bez)pański krzyż

Następny

Litwa. Lewica przejęła elektorat konserwatystów