UE bada Ursulę von der Leyen. Znikające wiadomości na Signal znów pod lupą

Ursula von der Leyen podczas konferencji prasowej Komisji Europejskiej
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Źródło: European Union / Audiovisual Service (CC BY 4.0)

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Źródło: European Union / Audiovisual Service (CC BY 4.0)

Unijne instytucje po raz kolejny znalazły się w centrum debaty o przejrzystości władzy. Europejska Rzeczniczka Praw Obywatelskich Teresa Anjinho prowadzi dochodzenie dotyczące korzystania przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen z funkcji automatycznego kasowania wiadomości w aplikacji Signal. Sprawa dotyczy komunikacji z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i wpisuje się w szerszą dyskusję o tym, jak Bruksela archiwizuje oraz udostępnia dokumenty związane z procesem decyzyjnym Unii Europejskiej.

Teresa Anjinho, która objęła urząd na początku 2025 roku, przyznała w wywiadzie dla Euronews, że instytucje UE mierzą się z „poważnymi wyzwaniami” w zapewnianiu obywatelom realnego dostępu do dokumentów. Jej wypowiedź padła w momencie, gdy dochodzenie dotyczące Ursuli von der Leyen zyskuje znaczenie polityczne i prawne.

Signal, Macron i umowa Mercosur

Europejska Rzeczniczka Praw Obywatelskich formalnie wszczęła postępowanie we wrześniu 2025 roku. Sprawa dotyczy sposobu, w jaki Komisja Europejska rozpatrzyła wniosek o dostęp do informacji złożony przez dziennikarza Alexandra Fantę z portalu Follow the Money. Fanta domagał się ujawnienia wiadomości wysłanej przez Emmanuela Macrona do Ursuli von der Leyen w styczniu 2024 roku za pośrednictwem aplikacji Signal.

Według ustaleń medialnych wiadomość dotyczyła negocjowanej umowy handlowej UE–Mercosur. Emmanuel Macron miał w niej wyrażać obawy dotyczące skutków porozumienia dla francuskiego rolnictwa, jednego z najbardziej wrażliwych sektorów krajowej gospodarki. Komisja Europejska odmówiła ujawnienia treści wiadomości, twierdząc, że instytucja jej nie zachowała.

Dopiero później Komisja potwierdziła, że Ursula von der Leyen korzystała z funkcji „zanikających wiadomości”, co doprowadziło do automatycznego usunięcia komunikacji. Wcześniej informowano, że przewodnicząca Komisji oraz jej szef gabinetu uznali treść wiadomości za nieistotną i niewymagającą archiwizacji.

„Dokumenty nie powinny znikać”

Europejska Rzeczniczka Praw Obywatelskich zakwestionowała takie podejście Komisji. Jej zdaniem problemem nie jest sama treść wiadomości, lecz fakt, że instytucja usunęła ją przed przeprowadzeniem formalnej analizy dotyczącej zasad dostępu do dokumentów.

Zgodnie z przepisami Unii Europejskiej instytucje mają obowiązek udostępniać dokumenty dotyczące polityk UE niezależnie od nośnika. Oznacza to, że także wiadomości tekstowe, e-maile oraz komunikacja w aplikacjach mogą stanowić dokumenty urzędowe, jeśli odnoszą się do procesu decyzyjnego.

„Dokumenty nie powinny po prostu znikać w momencie, gdy ktoś składa wniosek o dostęp” – podkreśliła Anjinho. Jej zdaniem instytucje powinny zachowywać takie materiały co najmniej do czasu rozstrzygnięcia, czy podlegają one obowiązkowi ujawnienia.

Echa Pfizergate i cień wcześniejszych wyroków

Sprawa związana z aplikacją Signal nie jest pierwszym przypadkiem, gdy prywatna komunikacja Ursuli von der Leyen budzi kontrowersje. Dochodzenie przywołuje skojarzenia z głośnym skandalem Pfizergate, który przez lata obciążał wizerunek Komisji Europejskiej.

W maju 2025 roku Sąd Ogólny Unii Europejskiej orzekł, że Komisja naruszyła przepisy o przejrzystości, odmawiając ujawnienia wiadomości WhatsApp wymienianych między von der Leyen a dyrektorem generalnym Pfizera Albertem Bourlą. Sprawa dotyczyła negocjacji kontraktów na szczepionki przeciwko COVID-19 i została zainicjowana przez „New York Times”.

Sąd uznał, że Komisja nie przedstawiła wiarygodnych wyjaśnień, dlaczego nie była w stanie odnaleźć tych wiadomości. Wyrok podważył również argumentację Brukseli, według której krótkie wiadomości tekstowe nie muszą być traktowane jako dokumenty.

Systemowy problem, nie jednostkowy incydent

W sierpniu 2025 roku Komisja przyznała, że już w 2021 roku szef gabinetu Ursuli von der Leyen uznał wiadomości wymieniane z Pfizerem za „nieistotne” i niewymagające archiwizacji. To stanowisko wzmocniło przekonanie, że problem ma charakter systemowy.

Teresa Anjinho zwraca uwagę, że jej urząd otrzymuje coraz więcej skarg dotyczących dostępu do dokumentów w instytucjach unijnych. Jej zdaniem skala tych sygnałów pokazuje rosnące napięcie między praktyką administracyjną a zasadami przejrzystości zapisanymi w prawie UE.

Jednocześnie rzeczniczka podkreśla, że wiele instytucji działa w dobrej wierze. Dochodzenie ma jednak ustalić, czy obecne procedury odpowiadają realiom komunikacji cyfrowej.

Argumenty Komisji: bezpieczeństwo i ryzyko wycieków

Komisja Europejska broni stosowania automatycznego kasowania wiadomości, wskazując na względy bezpieczeństwa. Jej przedstawiciele argumentują, że ograniczanie ilości przechowywanych danych zmniejsza ryzyko wycieków informacji oraz cyberataków.

To stanowisko uwidacznia napięcie między przejrzystością a bezpieczeństwem. Krytycy podkreślają jednak, że ochrona przed wyciekami nie powinna usprawiedliwiać usuwania materiałów związanych z procesem decyzyjnym, zwłaszcza gdy dotyczą one kluczowych polityk Unii Europejskiej.

Co może zmienić dochodzenie rzeczniczki

Postępowanie prowadzone przez Europejską Rzeczniczkę Praw Obywatelskich nie ma charakteru wiążącego. Teresa Anjinho nie może nakazać Komisji konkretnych działań, ale może formułować rekomendacje i nagłaśniać nieprawidłowości.

W praktyce takie raporty często wywierają presję polityczną i prowadzą do zmian proceduralnych. W tym przypadku mogą one doprowadzić do doprecyzowania zasad archiwizacji komunikacji cyfrowej wysokich urzędników UE.

Sprawa o znaczeniu wykraczającym poza jedną wiadomość

Choć formalnie dochodzenie dotyczy jednej wiadomości w aplikacji Signal, jego znaczenie wykracza poza ten pojedynczy przypadek. Sprawa dotyka pytania o funkcjonowanie władzy publicznej w epoce szyfrowanej komunikacji.

Po doświadczeniach Pfizergate każde kolejne postępowanie dotyczące przejrzystości komunikacji przewodniczącej Komisji Europejskiej wzmacnia oczekiwania wobec Brukseli. W opinii wielu obserwatorów Unia stoi dziś przed koniecznością dostosowania swoich standardów administracyjnych do realiów XXI wieku.

Dochódzenie prowadzone przez Teresę Anjinho może stać się ważnym punktem odniesienia w debacie o przejrzystości instytucji unijnych. Jednocześnie pokaże, czy Komisja Europejska pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen faktycznie realizuje deklarowaną otwartość.

Redakcja

Poprzedni

OpenAI kończy 10 lat. Sam Altman: superinteligencja możliwa jeszcze przed 2035 rokiem

Następny

Krystyna Pawłowicz bez odprawy. „Nie wypłacono żadnego świadczenia”