Pewien były polski Minister Kultury opowiadał kiedyś na antenie radia że jak był w Stuttgarcie to nie mógł się nadziwić jak pewna kobieta prawie codziennie myła czysty mur przylegający do fabryki Mercedesa. W końcu nie wytrzymał i spytał się czemu to robi. Odpowiedź była prosta: „żeby się nie pobrudziła”. Takiego zdrowego rozsądku i zapobiegawczości zabrakło większości państw europejskich przy pandemii Covid-19. We Włoszech koszt był bardzo wysoki. Ponad 33 tysiące ludzi zmarło, a gospodarka włoska może być kolejną ofiarą wirusa w Italii.
Rzym – miasto, które przez większość roku tętni życiem i wypełnia się zagranicznymi turystami oglądających atrakcje turystyczne, w tym liczne muzea, kaplice, place czy piękne ruiny będącymi pozostałością po upadłym Cesarstwie Rzymskim, wita teraz żelem do dezynfekcji rąk przy granicy. Przyjeżdżają tu teraz głównie okoliczni mieszkańcy pragnący po wypiciu tradycyjnej filiżanki kawy zacząć powitanie miasta po prawie trzech miesiącach kwarantanny. Docierają też pierwsi turyści z innych części Włoch, co jest możliwe dzięki otwarciu granic regionów od 3 czerwca.
W kawiarniach takich jak Caffe Greco czy też mojego ukochanego Caffe Teichner, znajdującym się przy Placu S. Lorenzo in Lucina, obowiązują nowe zasady sanitarne. Personel pilnuje, by za dużo osób nie gromadziło się przy barze, gdzie serwowana jest kawa, bo zdecydowana większość mieszkańców Włoch pije kawę przy barze – stoliki są bardziej dla turystów. I tak kolejne osoby cierpliwie czekają na swoją kolej, a stoliki są w większości puste, co niestety psuje trochę atmosferę włoskiej kawiarni, gdzie w standardzie jest gwar, kolejka, dźwięk rozmów i stukania kolejnych filiżanek o blat.
Jak pamiętam swój czas w Rzymie to okolice Schodów Hiszpańskich, kojarzyły się głównie z trudnością przeciśnięcia się przez turystów i męczących lokalnych sprzedawców, którzy nagminnie chcieli mi wcisnąć jakiś bubel. Dziś te same okolice wydają się jak wyjęte z filmu Danny’ego Boyle’a „28 dni później”. Teraz można tam zrobić zdjęcia takie jakie dotąd możliwe było tylko o świcie.
Po zniesieniu licznych restrykcji w historycznym centrum otwartych jest już wiele restauracji i pizzerii, przede wszystkim tych odwiedzanych codziennie przez pracowników ministerstw, urzędów, różnych instytucji, kancelarii, firm. To dzięki nim trzymają się one na powierzchni. Podobna sytuacja dotyczy legendarnej kawiarni Giolitti, słynącej z wyśmienitych lodów, w której przed pandemią należało solidnie pracować łokciami aby dotrzeć do lady. Teraz przychodzą tam głównie rzymskie rodziny, a przede wszystkim deputowani i senatorowie, ponieważ tuż obok znajduje się Izba Parlamentu. Patrząc na to wszystko i mając w świadomości ile ofiar pochłonęła epidemia covid-19, to aż trudno uwierzyć kiedy życie na półwyspie apenińskim wróci do normalności. Mimo wszystko włosi robią co mogą aby uratować już i tak mocno podniszczony budżet kraju i odzyskać to co pochłonęła pandemia.
Sytuacja jest o tyle trudna, że trzy regiony, gdzie epidemia uderzyła najmocniej, czyli Lombardia, Piemont i Wenecja Euganejska wytwarzają 40 % PKB Włoch. Dalszy postój może okazać się dramatyczny w skutkach dla włoskiej i tak kulejącej gospodarki.
Już 3 czerwca Włochy jako pierwszy europejski kraj otworzyły swoje granice dla wszystkich członków strefy Schengen mimo że tego dnia odnotowano 321 zarażeń w całym kraju.
Nie wszystkie państwa skaczą ze szczęścia na myśl o turystach z Italii. Dla przykładu Grecy owszem otworzyli granice, ale mieszkańcy Lombardii po przylocie są zobowiązani do przejścia kwarantanny, a granica z Francją wygląda jak granice sprzed czasów wejścia w życie Strefy Schengen – niekończące się kolejki. Z tego co udało mi się ustalić to Włosi liczą przede wszystkim turystykę wewnętrzną na podstawie programu państwowego pod hasłem „Bel Paese” (tł. wł. Piękny kraj), ale jednak już teraz turyści z całej Europy i z Wielkiej Brytanii mogą wjeżdżać na Półwysep Apeniński, gdzie nie będą poddani kwarantannie.
Minister Spraw Zagranicznych Luigi Di Maio wyraził satysfakcję, że tego samego dnia władze Szwajcarii zapowiedziały, że również od 15 czerwca otworzą swą granicę z Włochami. „15 czerwca powinien być ważnym dniem europejskiej turystyki, bo zostaną otwarte granice, z nielicznymi wyjątkami” – ocenił włoski Di Maio. Jako jeden z tych wyjątków wymienił Austrię, z którą władze w Rzymie prowadzą rozmowy.
Powoli schodzą demony lokalnych restrykcji, czy jak to lubią włosi nazywać „lockdown” . Są ponownie otwierane muzea w tym również watykańskie. „Odrodzenie kraju zaczyna się od sztuki” tak pisały gazety, po tym jak Eike Schmidt, Dyrektor florenckiego Uffizi, po 85 dniach przerwy wydał zgodę na otwarcie jednego z najbardziej popularnych muzeów w Europie. raca również główny żywioł włoskiej rzeczywistości, czyli piłka nożna. Podobnie jak w Polsce we Włoszech najpierw ruszy gra o krajowy puchar. Już zostały rozegrane rewanżowe spotkania między Juventusem i Milanem, a także Napoli i Interem i już wiemy kto zagra w finale 17 czerwca. Wznowienie Serie A przewidziano na 20 czerwca i oficjalnie potwierdzono decyzję podczas wspólnej wideokonferencji ministerstwa sportu i krajowej federacji (FIGC – Federazione Italiana Giuoco Calcio). Do przeprowadzenia pozostało tylko 13 kolejek. Pojawia się też pytanie co z okienkiem transferowym.
Niestety wciąż sektor służby zdrowia odnotowuje największe straty. Według Pierluigi Mariniego, przewodniczącego Włoskiego Stowarzyszenia Chirurgów Szpitalnych (ACOI – Associazione Chirurghi Ospedalieri Italia), który jest jednocześnie ordynatorem oddziału w rzymskim szpitalu San Camillo z powodu blokady szpitali w związku z covid-19 w całych Włoszech nie wykonano około 600 tys. planowanych operacji, w tym połowy ze 100 tys. planowanych zabiegów onkologicznych. Szpitale będą musiały teraz przyjmować o wiele więcej pacjentów niż planowano, żeby nadrobić stracony czas.
To będzie trudne do wykonania, zwłaszcza że wciąż obowiązują ograniczenia. Tymczasem politycy koalicji rządzącej spierają się o to, czy i jak korzystać z europejskiej pomocy. Ruch 5 Gwiazd, większy z koalicjantów rządowych, nie jest zainteresowane Europejskim Mechanizmem Stabilności, w ramach którego Włochy mogłyby otrzymać prawie 40 mld euro nieoprocentowanej pożyczki.
Z kolei koalicyjna Partii Demokratycznej, popierająca pomysł z użyciem pożyczki od Unii Europejskiej uważa, że rezygnacja z niej była zwyczajną głupotą. Jako przykład podają sytuację wybudowania nowego szpitala, kiedy pojawia się wybór: 4-5-proc. Kredytu w banku albo zero odsetek w ramach wyżej podanego programu unijnego.
Niestety wciąż Ruch 5 Gwiazd jest przywiązany jest do swojej idei antyeuropejskości oraz poczucia autonomii i braku zależności wobec Brukseli, ale tak zwyczajnie rezygnować z europejskich pieniędzy mogą tylko ci, którzy je posiadają, a to niestety od dawna nie jest przypadek Włoch.
W tym całym krajobrazie po bitwie nietrudno nie zauważyć złośliwy uśmiech na twarzy byłego koalicjanta Ruchu 5 Gwiazd – Matteo Salviniego. Z jednej strony może czuć niezadowolenie, że od jesieni 2019 nie jest już w ekipie rządzącej oraz że nie doszło do wyborów w których jego ugrupowanie mogło nawet uzyskać wynik nawet 35% i mieć teoretyczne szanse na samodzielne rządy, ale z drugiej strony teraz w żaden sposób nie może współodpowiadać za wywołany przez epidemią covid-19 kryzys na półwyspie apenińskim, wręcz może śmiało atakować ekipę rządzącą, że sobie nie poradziła w tak trudnej sytuacji.
Jak wiadomo wielkie kryzysy są okazją do wielkich zmian gospodarczych i społecznych, jak również każdy kryzys daje możliwość do przejęcia inicjatywy w przeprowadzeniu ruchów politycznych i stopniowego przełożenia tego na odpowiednią retorykę, a przewodniczący dawnej Ligii Północnej widząc na horyzoncie nowe możliwe ruchy może tylko szykować się. Istnieje szansa, że Włochy mają najgorsze za sobą, tylko pozostaje pytanie co będzie potem.
Mimo wszystko we Włoszech pojawiają się nowe zakażenia, które wykrywa się niemal w całym kraju, możliwe są ich nowe ogniska.
Dane podane przez włoskie Ministerstwo Zdrowia, nie są zbyt pocieszające. Epidemia, jak wynika z raportu sporządzonego na podstawie danych z pierwszego tygodnia czerwca, nie skończyła się mimo ogólnej poprawy. Można mieć tylko nadzieję, że takie koszmarne widoki jak wojskowe ciężarówki wywożące trumny z Bergamo może się nie powtórzą.