19 marca 2024

loader

Wojny migracyjne

Pierwszym kawałkiem Europy, który zobaczyli migranci z Ocean Viking był olbrzymi prom Moby Zaza pomalowany w postaci z amerykańskich kreskówek lat czterdziestych ubiegłego wieku. Kot Sylwester, Kanarek Tweety.

Tam spędzą kwarantannę, w Porto Empedocle na Sycylii. Ocean Viking uratował w czerwcu 180 osób, ale nikt ich nie chciał. Na statku desperacja migrantów doprowadziła niektórych do samobójstw i przemocy. „Gdybym był w rządzie, nigdy bym ich nie wpuścił!” – ogłosił Matteo Salvini, szef skrajnie prawicowej Ligi, który chciałby znów rządzić.
Ocean Viking, statek ratownictwa morskiego należący do francuskiej organizacji humanitarnej SOS Méditerranée, po wyciągnięciu z wody 180 osób, siedem razy zwracał się do władz maltańskich i włoskich o zezwolenie na wpłynięcie do któregoś z ich portów. Bezskutecznie. Grupa 130 ludzi z Bangladeszu, Pakistanu, Erytrei i czarnych Afrykanów, która przeszła przez koszmarne libijskie obozy, spokojnie oczekiwała w kontenerach rozstrzygnięć swego losu, podczas gdy blisko 50-osobowa grupa z arabskiej, północnej Afryki, straciła cierpliwość i popadła w szaleństwo.
Wobec ogłoszenia przez Ocean Viking „stanu wyjątkowego” na pokładzie, Włosi przysłali w końcu komisję lekarską i zgodzili się na wpuszczenie statku do portu. Atmosfera na statku ratowniczym od razu się poprawiła, nikt nie zginął. W Porto Empedocle migranci przeszli się 100 m. nabrzeża, by przesiąść się do Moby Zaza. W miasteczku burmistrzyni Ida Carmina wezwała wtedy przed dziennikarzami armię o pomoc, o „ochronę obywateli biednej Sycylii” przed migrantami z Afryki.
Od kilku tygodni próby nielegalnego przepłynięcia z nabrzeży Libii do Włoch wzmogły się, wraz z wydarzeniami na froncie wojny między dwoma rządami, czy też między grupami mocarstw, w dawnym kraju Muammara Kaddafiego. Od kiedy Turcja postanowiła pomóc zbrojnie rządowi w Trypolisie, temu uznanemu przez ONZ, a siły marszałka Chalify Haftara, które miały go obalić, cofają się na całym froncie, migracja do Europy nabrała tempa.
Tureckiego prezydenta Recepa Erdogana podejrzewa się w Europie o chęć odbudowy Imperium Osmańskiego, a Amerykanie jakby mieli to w nosie. Turcy tysiącami przerzucają do Trypolisu bojowników Al-Kaidy i innych grup dżihadu z północnej Syrii, bezprawnie okupowanej. Tak było osiem lat temu, w drugim roku wojny w Syrii, tyle, że odwrotnie: NATO nie miało nic przeciw przerzucaniu islamskich grup zbrojnych, z Libii na wojnę w Syrii.
Francja i inne kraje obawiają się, że Erdogan zyska na tyle panowanie nad Libią, że zapanuje nad drugim „kurkiem z migrantami”, po granicy turecko-greckiej, którym zechce manipulować, by grać Unii na nosie. Kurki od ropociągów też są ważne, ale w Turcji reżim trąci faszyzmem, ludzie umierają od protestów głodowych. W czerwcu sojusznicze okręty tureckie mocno postraszyły („skrajnie agresywnie”) wojenny okręt dumnej Francji na Morzu Śródziemnym, który chciał skontrolować statek towarowy do Libii, wyładowany turecką bronią, wbrew embargo.
Komisja specjalna NATO wysmażyła na ten temat szybki raport, z którego wynika, że Francja histeryzuje, że „nic wielkiego się nie stało”. Było jednak trzaskanie drzwiami: Francja wycofała się z operacji NATO na Morzu Śródziemnym. Co robić, gdy państwa tego sojuszu są obecne po obu stronach bratobójczej wojny w kraju zamorskim? Migranci też zadają sobie takie pytania, ale mają inne priorytety. Niektórym palma trochę odbija, lecz niemal wszyscy docierają do naszego kontynentu z powodu wojennego chaosu w Libii.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

CPK – projekt ekonomiczny czy polityczny?

Następny

Starcie z zatorami

Zostaw komentarz