Pod rządami PiS zwiększa się zasięg skrajnego ubóstwa w Polsce. Ludzi bardzo biednych
wciąż przybywa, a ci, którzy byli niezamożni, stają się coraz ubożsi.
Polityka rządu Prawa i Sprawiedliwości konsekwentnie prowadzi do wzrostu obszaru skrajnej biedy w Polsce. Ci co są mniej zamożni, stają się coraz biedniejsi.
Odwrócony został korzystny trend ograniczania zasięgu ubóstwa, panujący za rządów Platformy Obywatelskiej. Wtedy zasięg biedy w naszym kraju stopniowo się zmniejszał. Antyspołeczne działania Prawa i Sprawiedliwości szybko zaczęły jednak przynosić złowrogie skutki.
Rząd PiS się wyżywi
W 2017 r. r. w skrajnym ubóstwie żyło około 1,5 miliona Polaków. W 2018 r. już ponad 1,9 miliona. W roku ubiegłym grono skrajnie biednych rodaków wzrosło do ok. 2,4 mln.
To, że w ciągu jednego roku, przy dobrze rozwijającej się gospodarce, liczba ludzi skrajnie biednych wzrosła prawie o pół miliona, jest czymś niewyobrażalnym! Czyli, w ciągu tego jednego roku grono osób nie mogących zaspokoić minimalnych potrzeb życiowych zwiększyło się w Polsce aż o ponad jedną czwartą! I to wszystko stało się podczas normalnego funkcjonowania kraju, bez żadnego nagłego kryzysu.
Nie od dziś wiadomo, jak fatalne skutki dla Polski i Polaków mają rządy Prawa i Sprawiedliwości. Ten olbrzymi wzrost zasięgu skrajnego ubóstwa jest najbardziej namacalnym przejawem pogardy dla najbiedniejszych. I nic nie wskazuje na to, że prominenci PiS poniosą kiedykolwiek odpowiedzialność za swoje czyny.
Pożywka dla nędzy
Można niestety się obawiać, że zasięg skrajnej biedy w Polsce będzie rosnąć coraz szybciej. Gospodarka rozwija się wolniej, budżet trzeszczy, a ceny mkną w górę – zwłaszcza ceny tych wyrobów, na które ludzie niezamożni przeznaczają największą część swych zasobów. Inflacja, jak podaje Główny Urząd Statystyczny, wynosi już prawie 3,5 proc. W rzeczywistości, ze względu na nie do końca precyzyjną metodykę badania cen, zapewne jest jeszcze większa.
Fatalne dla biednych Polaków informacje przyniósł listopad ubiegłego roku. Niewykluczone jednak, że kolejne miesiące będą jeszcze gorsze. Na razie po prostu jeszcze nie zostały opisane statystycznie.
Jak podaje GUS, wzrost cen żywności w listopadzie 2019 r. w skali roku wyniósł aż 7 proc. Tymczasem przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w listopadzie było o 5,3 proc. wyższe niż przed rokiem. Różnica wynosi 1,7 punktu procentowego na niekorzyść zarobków, ale to nie wszystko.
Podany wzrost płac ma charakter średni. Jest on ciągnięty do góry przede wszystkim przez szybko rosnące zarobki osób z nomenklatury partyjnej PiS, zajmujące ważne stanowiska w gospodarce. Można przypuszczać, że zarobki ogromnej większości pozostałych pracowników zwiększały się znacznie wolniej. Ale właśnie ci, którzy zarabiają mniej, wydają na żywność największą część swych dochodów. Szybki wzrost cen żywności sprawia więc, że stają się oni coraz biedniejsi.
Jak żyć panie Jarosławie?
Warto zwrócić uwagę, że w listopadzie np. cena cena cukru była wyższa aż o 24,3 proc. niż przed rokiem, warzyw o 16 proc., owoców o 15 proc., wieprzowiny o 16, 1 proc., wędlin o 9,5 proc., mąki o 8 proc., ryżu o 6,9 proc. Tzw. życie staje się więc nieznośnie kosztowne.
Oprócz żywności, w listopadzie odnotowano drastyczny skok opłat za wywóz śmieci (aż o 31,4 proc.). Wywożenie śmieci to także nie jest wydatek, którego najbiedniejsi mogliby uniknąć. Podniesiono też opłaty za usługi kanalizacyjne (o 4,1 proc.) oraz za zaopatrywanie w wodę (o 2,5 proc.). Wkrótce nastąpi, trudno przewidzieć jeszcze jaki, wzrost cen energii. Drożeją papierosy i alkohol (od których to używek uboższa część Polaków niestety nie stroni). Wreszcie, zmiany w VAT które wejdą w życie od 1 kwietnia spowodują generalny wzrost tego podatku – a to właśnie VAT wysysa najwięcej pieniędzy z portfeli niezamożnych Polaków.
Tak więc, co jak co, ale sztukę zabierania pieniędzy biednym, rząd PiS opanował znakomicie.