Na jednej szynie
Kolej jednoszynowa staje się coraz popularniejszą formą transportu i występuje już w wielu krajach świata. Obecnie eksploatowanych jest 56 linii kolei jednoszynowej, z czego 26 zlokalizowanych jest w Azji. W ostatnim czasie zainteresowanie rozwiązaniami tego środka transportu znacznie wzrosło – prawie 30 nowych linii kolei jednoszynowej jest w trakcie budowy, testów, w fazie planowania koncepcyjnego lub oczekuje na budowę. Atrakcyjność takich linii jest spowodowana mało rozległymi, szybkimi i stosunkowo tanimi robotami naziemnymi – w porównaniu np. do budowy metra. Ponadto, zastosowanie takiego rodzaju transportu nie ingeruje w strukturę miejską tak mocno, jak tradycyjne, naziemne linie. Dodatkową zaletą jest fakt, że nie musi się on zatrzymywać na światłach i skrzyżowaniach, co radykalnie skraca czas przejazdu w porównaniu z tramwajami. Nie istnieje też ryzyko zderzenia z pojazdami drogowymi. Zbudowanie i eksploatacja sieci monorail z jednej strony może obniżać koszty transportu (tak dla danego miasta, jak i dla użytkowników tej kolei), a z drugiej przyśpieszać ten transport, nie ingerując zbytnio w dotychczasową infrastrukturę drogową. W Polsce oczywiście nie ma jednoszynowej kolei i nie będzie jej jeszcze przez bardzo wiele lat, ale rząd, posiłkując się sygnałami o planach budowy takich pojazdów dla potrzeb transportu zbiorowego, postanowił z wyprzedzeniem uregulować kwestię urządzeń do przewozu osób lub towarów poruszających się po jednej szynie lub na poduszkach powietrznych czy magnetycznych. Chodzi o objęcie dozorem podobnych urządzeń przez Transportowy Dozór Techniczny. Instytucja ta obejmuje swoim dozorem wszelkie urządzenia kolejowe, łącznie z kolejkami linowymi i wyciągami narciarskimi, a także taśmociągi, zbiorniki, cysterny i dźwigi wykorzystywane w ruchu kolejowym, drogowym i żegludze śródlądowej.
Mówią, że nie przetrwają
W polskiej gospodarce przeważają złe nastroje. Wartość głównego indeksu barometru koniunktury Europejskiego Funduszu Leasingowego na I kwartał 2022 roku wyniosła tylko 48,9 pkt., co wskazuje na zwijanie się, a nie na rozwój. Ten wynik jest o 1,4 pkt. niższy niż w IV kwartale 2021 roku. W coraz gorszej sytuacji finansowej są restauracje i hotele Połowa z nich deklaruje, że potrzebuje wsparcia finansowego, żeby przetrwać. Wskazania barometru koniunktury dla tego sektora na I kwartał br. były najniższe wśród badanych branż i wyniosły tylko 45,7 pkt. To spadek o 1,5 pkt. w porównaniu do poprzedniego kwartału. Restauratorzy i hotelarze wciąż najbardziej obawiają się trwającej sytuacji pandemicznej, mniejszej liczby gości i spadku zamówień. 52,5 proc. przedsiębiorców z tego sektora prognozuje spadek sprzedaży, a 49 proc. – pogorszenie płynności finansowej. – Po wybuchu entuzjazmu w połowie ubiegłego roku, kiedy indeks koniunktury dla branży hotelarskiej, restauracyjnej i cateringowej na III kwartał osiągnął wartość prawie 60 pkt. i był najwyższym wśród badanych sektorów, nie ma już śladu. Nastroje restauratorów i hotelarzy wróciły do pandemicznej, smutnej normy. Bez wątpienia branża ho-re-ca odczuje najboleśniej ekonomiczne powikłania COVID-19. Dodając do tego galopującą inflację, wzrost cen energii, gazu, podatków oraz wynikającą z nich presję płacową wśród pracowników, to możemy być przekonani, że kolejne hotele, restauracje, kawiarnie, bary nie przetrwają tej zimy – mówi Radosław Woźniak, prezes EFL.