Ruch cen nie został zatrzymany. Z drożyzną wkroczyliśmy w 2022 rok, czekając na jakiś cud w naszych portfelach.
Mamy za sobą najdroższe święta w XXI wieku, a być może i w całym okresie istnienia III Rzeczpospolitej. Codziennie wyższe ceny dotykały i dotykają nas przede wszystkim podczas zakupów podstawowych produktów – a więc uderzają w najuboższych. Tak zresztą dzieje się cały czas pod panowaniem „dobrej zmiany”. Dlatego właśnie w Polsce w ostatnich latach rośnie zakres skrajnego ubóstwa.
Rząd PiS oczywiście zwala winę na innych i mówi, że drożyzna przyszła do nas z zagranicy, z powodu wyższych cen surowców, zwłaszcza energetycznych. Jak widać, PiS-owskie bajki o naszej niezależności energetycznej to zwykłe kłamstwa, skoro ceny w Polsce są tak wrażliwe na ich wahania w innych krajach.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości opowiada, że nie jest tak źle, że opozycja przesadza. Jak jest naprawdę, pokazali posłowie Lewicy poprzez prosty test. Pod koniec listopada udali się do warszawskiej Hali Mirowskiej, gdzie zakupili chleb, masło, jajka, ser żółty, kawałek wędliny, ziemniaki, pomidory, cebulę, jabłka, olej, ser biały i włoszczyznę. Za ten zestaw podstawowych produktów zapłacili 82 zł i 70 gr. Po trzech tygodniach, 17 grudnia zakupili dokładnie te same produkty, ale tym razem zapłacili 97 zł 60 gr. Różnica jest ogromna, te sam zestaw podstawowych artykułów żywnościowych w przeciągu 3 tygodni zdrożał o blisko 15 zł. Inflacja rośnie, złoty tanieje, a Polska i Polacy płacą coraz więcej za rządy PiS.
– Panie premierze, jak Panu nie wstyd okłamywać naszych rodaków, że zapanowaliście nad drożyzną. Mówicie, że to są jakieś opowiastki opozycji, a przecież każdego dnia jest drożej. Spotykamy się dzisiaj przed Halą Mirowską, aby ostatecznie rozwiać wszystkie opowiastki premiera. Morawieckiego. Byliśmy tutaj dokładnie trzy tygodnie temu, zrobiliśmy tutaj zakupy i kupiliśmy 12 produktów. Trzy tygodnie temu za te zakupy zapłaciliśmy 82 zł 70 gr. Teraz – dokładnie o 14 zł i 90 gr. więcej – mówił wtedy poseł Tomasz Trela po zakończonych zakupach.
Lewica zaproponowała receptę na szalejącą drożyznę: obniżkę podatku VAT do 15 proc.
– Aby spadały ceny trzeba zmniejszać VAT, bo przecież ten podatek płacimy za zakup każdego produktu – powiedział pos. Dariusz Wieczorek.
To propozycja na teraz, w długofalowej strategii, Lewica proponuje niezależność energetyczną, którą daje zielona energia. To jednak propozycja nieco abstrakcyjna, bo żaden kraj w Europie nie dokonał na razie przejścia na zieloną energię i nie wiadomo, czy kiedykolwiek do tego dojdzie. Tym niemniej, wzrost jej udziału jest jak najbardziej pożądany.
– Wszystko wskazuje na to, że inflacja zostanie z nami na dłużej, a ceny gazu czy energii będą cały czas rosły wraz z naszym uzależnieniem od dostaw od paliw kopalnych. Domagamy się od rządu myślenia długofalowego – nie jak utrzymać się u władzy, tylko jak zabezpieczyć Polki i Polaków na przyszłość, aby takie kryzysy nie odbijały się na naszym codziennym życiu. Musimy zacząć uniezależniać naszą gospodarkę od dostaw gazu z zewnątrz oraz racjonalnie i odpowiedzialnie inwestować w zielona źródła energii, które dzisiaj PiS swoimi działaniami zabija w Polsce, na przykład w sprawie fotowoltaiki – stwierdziła pos. Magdalena Biejat.
Tymczasem rząd celuje w składaniu rozmaitych obietnic, ale faktycznie nie robi nic. Dlatego właśnie przeżyliśmy (oczywiście nie wszyscy, bo pod rządami PiS w Polsce dramatycznie rośnie liczba zgonów, nie tylko na Covid-19) najdroższe święta od lat.
Pos. Dariusz Wieczorek podkreślił, że rosnące ceny to kwestia ostatnich lat rządów PiS i polityki gospodarczej, jaką ten rząd prowadził. A polityka ta świadomie dążyła do tego, aby wszyscy odczuwali wzrost cen energii, gazu oraz paliw. Dlatego wszystkie działania, które w panice zaczął podejmować rząd Prawa i Sprawiedliwości, temu nie przeciwdziałały.
– Mamy wrażenie, że polskiemu rządowi nie zależy na walce z inflacją, bo przecież do budżetu wpływają większe kwoty z podatku VAT czy z akcyzy – mówił pos. Wieczorek. A skoro więcej wpływa, to można w łatwy sposób te środki rozdawać.
Pos. Monika Falej przypomniała, że polskie społeczeństwo ubożeje, więc osoby najmniej zamożne najbardziej doświadczą rosnących cen. Dodała: – Pan Morawiecki się pewnie tym nie przejmuje, ponieważ on kupuje i sprzedaje nieruchomości, a Polki i Polacy kupują żywność.