17 maja 2025

loader

Nie wojna, nie pandemia, lecz kapitał. Kto naprawdę stoi za drożyzną i inflacją cen żywności oraz energii?

fot. pixabay

W latach 2021–2023 Europejczycy mierzyli się z bezprecedensowym skokiem cen żywności i energii. Inflacja osiągała dwucyfrowe poziomy, a debata publiczna zdominowana była przez narracje wskazujące na pandemię COVID-19, wojnę w Ukrainie i zakłócenia w łańcuchach dostaw jako główne przyczyny. Tymczasem nowy raport przygotowany przez Foundation for European Progressive Studies (FEPS), we współpracy z TASC, PEGFA oraz Fondazione Pietro Nenni, ujawnia kluczowy i często pomijany mechanizm: spiralę zysków i cen (ang. profit-price spiral), w której inflacja była napędzana nie tylko przez wzrost kosztów, ale również przez gwałtowny wzrost marż i spekulacyjne działania największych firm oraz słabość reakcji państw.

Raport z kwietnia 2025 roku, zatytułowany „The Profit-Price Spiral in Food and Energy: Analysis and Toolbox to Fight Inflation”, przedstawia pogłębioną analizę mechanizmów kształtujących inflację w sektorach energii i żywności w Unii Europejskiej w latach 2021–2023. Jego autorzy – Thomas Rabensteiner, Ines Heck, Benjamin Tippet i Anna Kolesnichenko – podkreślają, że był to nie tylko kryzys kosztów życia, ale także efekt strukturalnych patologii w europejskim kapitalizmie, gdzie brak przejrzystości, rozregulowane rynki i koncentracja kapitału umożliwiły gigantyczne transfery od konsumentów do korporacji.

Spekulacja, błędy systemowe i zyski oligopoli

Ceny energii w Unii Europejskiej wzrosły w rekordowym tempie, przekraczając 40% w czerwcu 2022 roku, a więc w momencie, gdy społeczeństwa europejskie wciąż zmagały się ze skutkami pandemii. Już jesienią 2021 roku inflacja energetyczna osiągała poziomy ponad 20%. Złożyło się na to kilka czynników: szybki wzrost popytu po odmrożeniu gospodarki, ograniczona dostępność energii jądrowej w związku z awariami we Francji oraz globalne napięcia geopolityczne. Jednak kluczowym mechanizmem okazał się system ustalania cen na rynku europejskim.

Rynek energii w UE działa w oparciu o tzw. marginalny mechanizm ustalania cen, czyli zasadę, zgodnie z którą cenę końcową dla całego rynku ustala najdroższe dostępne źródło energii. Przykładowo, jeśli energia z wiatru kosztuje 50 euro za megawatogodzinę, z elektrowni węglowej 70 euro, a z gazowej 300 euro, to wszyscy producenci – nawet ci oferujący znacznie tańszą energię – otrzymają 300 euro. System ten miał pierwotnie promować konkurencyjność i efektywność, ale w czasie kryzysu energetycznego doprowadził do odwrotnego skutku – drastycznego wzrostu cen, niezależnie od rzeczywistych kosztów wytworzenia energii przez poszczególne źródła. W praktyce jest to gaz, który – mimo że stanowił jedynie około 20% miksu energetycznego – wyznaczał cenę aż w 63% przypadków. To oznaczało, że nawet energia z odnawialnych źródeł była sprzedawana po astronomicznych cenach, ponieważ reguły rynku wymuszały dostosowanie się do najdroższego segmentu.

W latach 2021–2022 cena gazu wzrosła z 30 euro/MWh do niemal 350 euro/MWh – dziesięciokrotnie – głównie w wyniku spekulacji na rynkach pochodnych, zwłaszcza wokół holenderskiego indeksu TTF. Eksperci wskazują, że w tak ukształtowanym rynku wystarczyła panika lub spekulacja kilku graczy, by uruchomić lawinowy efekt cenowy, który uderzył w gospodarstwa domowe i przemysł.

Były premier Włoch i ekonomista Mario Draghi w swoim raporcie dla Komisji Europejskiej (2024) wskazał, że UE popełniła błąd, pozostawiając zakupy gazu rozproszone w rękach podmiotów prywatnych i krajowych, bez skoordynowanej strategii. Tymczasem takie państwa jak Korea Południowa czy Japonia, również importujące gaz, korzystają z centralnego zarządzania i państwowych monopoli, dzięki czemu mogą negocjować stabilne ceny długoterminowe. Unia, dopiero w 2024 r., utworzyła platformę AggregateEU do wspólnych zakupów, ale jej skuteczność pozostaje ograniczona i spóźniona.

Inflacja żywnościowa: rekordowe marże, spekulacja i cicha grabież

Sektor żywnościowy jest jeszcze bardziej rozproszony, ale również podatny na monopolizację i spekulację. Inflacja cen żywności w UE osiągnęła szczyt w marcu 2023 roku, zbliżając się do 23%. Największe zyski odnotowano wśród globalnych gigantów handlu surowcami rolnymi. Cztery dominujące firmy – Archer Daniels Midland, Bunge, Cargill i Louis Dreyfus (ABCD) – kontrolują od 70 do 90% światowego rynku i jednocześnie posiadają rozbudowane pionowe łańcuchy wartości: od produkcji nasion, przez skup płodów rolnych, po magazynowanie, transport i przetwórstwo.

Ich zyski wzrosły w latach 2021–2022 w sposób niewspółmierny do wzrostu wolumenu sprzedaży. UNCTAD (2023) wykazał, że źródłem tego wzrostu były przede wszystkim przychody z działalności finansowej – w tym operacje na rynkach futures oraz zyskowne strategie spekulacyjne – a nie podstawowa działalność handlowa. Dodatkowo, w wielu krajach firmy te są formalnie klasyfikowane jako producenci, a nie instytucje finansowe, przez co nie podlegają nadzorowi organów rynku kapitałowego.

Sektor nawozów, niezbędny w produkcji żywności, odnotował jeszcze bardziej dramatyczne wzrosty zysków. Dziewięć największych firm (m.in. YARA, CF Industries, K+S, Mosaic) zwiększyło swoje zyski EBITDA z 15 do 44 mld dolarów w ciągu dwóch lat. Jednocześnie ceny nawozów wzrosły trzykrotnie, co silnie przełożyło się na wzrost kosztów produkcji rolnej. Według danych MFW, 1% wzrostu ceny nawozów oznacza 0,45% wzrostu cen żywności, a w przypadku zbóż – aż 0,7% w następnym kwartale.

Sytuację pogłębiły też ogromne marże w sektorze logistyki. W czasie kryzysu pandemii i po nim doszło do zatorów w transporcie morskim, co wykorzystały wielkie korporacje żeglugowe – marże sięgały 50%. Przetwórstwo żywności oraz handel detaliczny, zdominowane przez kilku graczy w każdym kraju UE, również utrzymywały wysokie ceny, tłumacząc to wzrostem kosztów logistyki i energii. Tymczasem dane pokazują, że ich zyski rosły szybciej niż wydatki operacyjne, co świadczy o wykorzystywaniu kryzysu do zwiększania marż.

Państwa zareagowały za późno, zbyt słabo i nie tam, gdzie trzeba

Raport wskazuje, że odpowiedzi polityczne były nierównomierne. Tam, gdzie zastosowano kontrole cen – jak we Francji, Hiszpanii czy Portugalii – inflacja była relatywnie niższa. Tymczasem Niemcy i Austria skupiły się na transferach pieniężnych i subsydiach, które – jak się okazało – były mniej skuteczne, a znacznie bardziej kosztowne fiskalnie.

W sektorze żywnościowym odpowiedź była niemal symboliczna – przykładowo w Polsce rząd ograniczył się do chwilowego wprowadzenia zerowej stawki VAT na podstawowe produkty, co miało charakter raczej wizerunkowy niż systemowy, podczas gdy we Włoszech nie podjęto żadnych konkretnych działań regulacyjnych wobec marż detalistów czy spekulacji na rynku rolnym. Brak regulacji wobec spekulantów, brak monitoringu marż, brak nadzoru nad pionową integracją łańcuchów wartości. Christine Lagarde, przewodnicząca EBC, w przemówieniu przed Parlamentem Europejskim w czerwcu 2023 r. przyznała, że brak szybkich i wiarygodnych danych o zyskach firm – publikowanych przez Eurostat z rocznym opóźnieniem, a przez EBC w formie zbyt ogólnej – poważnie ograniczał zdolność banków centralnych do oceny roli marż w procesie inflacyjnym.

Co robić? Potrzebna rewolucja w myśleniu o inflacji

Autorzy raportu przedstawiają zestaw konkretnych działań, które należy wdrożyć na poziomie europejskim. Przede wszystkim: ograniczenie spekulacji poprzez regulację handlu surowcami, stworzenie limitów zmienności cen, zakaz handlu informacjami uprzywilejowanymi i przywrócenie nadzoru nad firmami z sektora agrofinansowego.

Druga rekomendacja to monitoring cen i marż – zarówno w sektorze energii, jak i żywności. Inicjatywy obywatelskie, takie jak „Heisse Preise” w Niemczech, pokazują, że można to robić tanio i skutecznie. UE powinna wdrożyć oficjalny system śledzenia cen i marż w czasie rzeczywistym.

Trzeci krok to budowa rezerw strategicznych. Nie tylko energii – jak Strategic Petroleum Reserve w USA – ale również zbóż i podstawowych produktów spożywczych. Komisja Europejska dopiero w 2022 r. zobowiązała państwa członkowskie do monitorowania zapasów. Potrzeba pójść dalej – stworzyć magazyny publiczne i instrumenty stabilizacji cen.

Czwartym krokiem jest transformacja energetyczna. Dane wskazują, że kraje z większym udziałem OZE – jak Portugalia, Hiszpania czy Dania – odczuły mniejszy wpływ kryzysu energetycznego. Transformacja musi jednak iść w parze z regulacją rynku, by energia ze źródeł odnawialnych nie była wyceniana tak, jakby pochodziła z najdroższych surowców kopalnych.

Inflacja jako mechanizm redystrybucji władzy i bogactwa

W świetle raportu inflacja nie była jedynie zjawiskiem makroekonomicznym, lecz także politycznym i systemowym. Była narzędziem redystrybucji – od pracowników, konsumentów i małych firm – do międzynarodowych korporacji. Jej skutki społeczne to nie tylko wzrost kosztów życia, ale także osłabienie pozycji pracy, wzrost nierówności i pogłębienie bezradności państwa.

Jeśli Europa chce uniknąć powtórki z lat 2021–2023, musi potraktować inflację jako zagrożenie strukturalne. Potrzebna jest nowa architektura polityki inflacyjnej – nie tylko oparta na stopach procentowych, lecz także na aktywnej interwencji w rynki, podatkach od nadzwyczajnych zysków i przywróceniu publicznej kontroli nad strategicznymi sektorami gospodarki.


Na podstawie raportu: The Profit-Price Spiral in Food and Energy: Analysis and Toolbox to Fight Inflation, FEPS, TASC, PEGFA, Fondazione Pietro Nenni, kwiecień 2025.

Redakcja

Poprzedni

Prezydent z plantacji bananów. Elity, przemoc i nowa twarz prawicy

Następny

Cła, eksport i Trump: Jak Polska może przetrwać nową falę protekcjonizmu