Po raz pierwszy po 1989 r. ukazuje się w Polsce monografia poświęcona udziałowi polskich antyfaszystów w hiszpańskiej wojnie domowej 1936-39 r. O Polakach w Brygadach Międzynarodowych opowiada z wyraziście lewicowej perspektywy, niepojętej dla etatowych antykomunistów kształtujących polską narrację historyczną pod dyktando prawicowej ideologii.
Szaleństwo dekomunizacyjne rozpętane przez Instytut Pamięci Narodowej zdołało wyrządzić wiele szkód w postaci zakłamywania historii, by ukształtować ją zgodnie ze światopoglądem tak antykomunistycznym, że zahaczającym o absurd. Kiedy narracja dochodzi do ściany, należy jednak oczekiwać „odbicia”. Na szczęście właśnie ono następuje. Szef IPN Jarosław Szarek w charakterystyczny dla swojego środowiska sposób zareagował na osłabienie, a nawet cofnięcie procesu dekomunizacji: – Mamy przejawy niepokojącego braku wrażliwości na zło komunizmu – powiedział w wywiadzie udzielonym PAP. Tak skomentował fakt, że niektóre sądy okręgowe zaczęły cofać decyzję wojewodów, którzy w oparciu o wytyczne IPN, wydali odgórne decyzje pozbawiające ulice polskich miast patronów związanych historycznie z lewicą.
Mianem “zła” określił Szarek polskich socjalistów, komunistów i działaczy społecznych zasłużonych w walce o postęp społeczny, godność ubogich, powszechną edukację, prawa kobiet, ludzi poległych w walce z hitlerowskim okupantem, zamęczonych przez gestapo, bojowników Getta Warszawskiego. To ma być zło? Jak to możliwe, by sama przynależność do organizacji komunistycznej lub samo skojarzenie z komunizmem prowadziły do przekreślenia wszelkich zasług? Obsesja prawicy na punkcie komunizmu najlepiej oczywiście wyraża się w jej nienawiści do słynnych Dąbrowszczaków. Zrozumieć ją zaś można tylko wtedy, jeżeli pogodzimy się z faktem, że system wartości IPN to po prostu wizja świata, jaka kierowała hiszpańskiem dyktatorem, gen. Francisco Franco. Instytut nie waha się zresztą zapraszać do współpracy zdeklarowanych piewców tego zbrodniarza.
Czerwony klin
Książka Piotra Ciszewskiego „Dąbrowszczacy. Na świecie szanowani, w Polsce poniżani” ukazuje się we właściwej chwili, stanowi bowiem składową oddolnego społecznego oporu przeciwko zorganizowanemu bezczeszczeniu pamięci historycznej przez prawicę. Praca ta posiada szczególną wartość pod kilkoma względami. Przede wszystkim jest pierwszą monografią na temat Polaków w Brygadach Międzynarodowych na Wojnie Hiszpańskiej 1936-1939 r., która powstała po upadku Polski Ludowej, a więc w warunkach niekwestionowanej hegemonii otwarcie antykomunistycznej narracji historycznej. Po drugie, prawie w połowie składa się z biogramów kilkudziesięciu polskich ochotników walczących po stronie Republiki w hiszpańskiej wojnie domowej. Składają się one na przekonujący obraz różnorodności polskiego antyfaszyzmu w Hiszpanii, skutecznie zadający kłam naiwnej IPN-owskiej bajce o „żołnierzach Stalina”.
„Dąbrowszczacy” zostali napisani odważnie, z wyraźnie lewicowej, socjalistycznej perspektywy. To w pełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę osobę autora. Piotr Ciszewski jest wieloletnim aktywistą i działaczem społecznym, z ogromnym doświadczeniem na polu działalności w ruchu lokatorskim i związkowym oraz popularyzacji historii polskiego ruchu robotniczego i rewolucyjnego.
Poprzednia książka Ciszewskiego, napisana wspólnie z Robertem Nowakiem, pt. “Wszystkich nas nie spalicie” to opowieść o tragicznej śmierci Jolanty Brzeskiej i zapis zła, jakie ludziom wyrządziła reprywatyzacja warszawskich nieruchomości. Pełne zanurzenie autora w toczącej się dziś w Polsce walce klasowej i znajomość najczarniejszej strony polskiego kapitalizmu w sposób szczególny uwiarygodniają jego punkt widzenia na życie i walkę chłopów, robotników i politycznych idealistów z dyktaturą wojskową w Hiszpanii lat 30. XX w. Toczyli oni śmiertelną walkę o minimum praw ludzi prostych, ubogich, pogardzanych a spragnionych godności. To przede wszystkim przeciwko ich sprawie wymierzona jest wersja historii wojny hiszpańskiej, którą pisze dziś IPN, twierdząc, że walczy z komunizmem.
Ludowi Don Kichoci
Pierwsza część książki to historia batalionów im. Dąbrowskiego (który przez pewien czas stanowił samodzielną brygadę), Mickiewicza, Palafoxa, kompanii im. Botwina i innych oddziałów, w których walczyli przeciwnicy Franco pochodzący z ziem polskich. Jej polityczny walor to zdecydowanie zarysowane podejście klasowe. Dobitnie uzmysławia, że strona republikańska toczyła bój nie tylko demokrację liberalną, a o rewolucję społeczną, która dla anarchistów i komunistów oznaczała zniesienie kapitalistycznego sposobu produkcji. Obrona porządku konstytucyjnego nie była nawet punktem wyjściowym, tylko momentem, w którym życie polityczne Hiszpanii ułożyło się według scenariusza wyrażonego hasłem Róży Luksemburg: “Socjalizm albo barbarzyństwo!”
Zanim doszło do buntu wojskowych przeciwko Republice, i jeszcze przed ustanowieniem w Hiszpanii demokracji, kraj był areną niezwykle ostrych walk klasowych. Ich stawką było z jednej strony zachowanie dyktatu politycznego i ekonomicznego garstki posiadaczy nad masą nędzarzy, a z drugiej – podstawowe prawa i wolności ludu Hiszpanii, życie wolne od głodu i zamordyzmu elit. Fakt, że Republika Hiszpańska powołana do życia w 1931 r. nie była w stanie zaspokoić tych oczekiwań i siłą rzeczy od początku wisiał nad nią miecz Damoklesa w postaci buntu strony zachowawczej przeciwko demokratyzmowi, do którego w końcu doszło w lipcu 1936 r. Pucz ten – który nie był w sensie ścisłym faszystowski, lecz wkrótce, po interwencji Włoch i Trzeciej Rzeszy, stał się częścią europejskiego faszyzmu – przyczynił się do przekonania wielu lewicowców, że postawa radykalna, zmierzająca do przezwyciężenia kapitalizmu jest ostatnią szansą ludu na życie w godności.
Ciszewski nie pozostawia co do tego wątpliwości. Dlatego oprócz uczciwego podkreślenia, że Brygady Międzynarodowe (BM) były faktycznie kontrolowane przez Komintern, zwłaszcza za pośrednictwem komisarzy politycznych, autor jasno uzmysławia, że określanie antyfaszystowskich ochotników z całego świata, w tym z Polski, mianem „żołnierzy Stalina” i twierdzenia IPN, że „chcieli wprowadzić w Hiszpanii ustrój totalitarny”, jest nie tylko pluciem na ich często bezimienne groby, lecz i popisem bezgranicznej ignorancji. Pogarda Instytutu dla faktów okazała się przecież tak skrajna, że inspirowani nią publicyści w swej nienawiści do Brygad Międzynarodowych zaczęli upowszechniać fantazje o domniemanych „krwawych zbrodniach” Dąbrowszczaków, opisywanych wcześniej wyłącznie w propagandowej gazecie frankistowskiej, których żaden historyk nie potrafi potwierdzić (Leszek Szymowski, „Pomocnicy spod czerwonej gwiazdy”, Uważam Rze Historia, 08/2017).
Ciszewski uspokaja: żadnych zbrodni Dąbrowszczaków na cywilach nie było.
„Na świecie szanowani…”
Ba, wręcz podziwiani! Dziesiątki pomników upamiętniających żołnierzy BM są niegasnącym świadectwem tego, co IPN nie mieści się w głowie. W samej Hiszpanii pamięć o nich jest święta. Z książki jasno wynika, kim byli i o co walczyli polscy ochotnicy. Trzon batalionów im. Dąbrowskiego, Mickiewicza i Palafoxa tworzyli polscy robotnicy, którzy zasilili Brygady Międzynarodowe, docierając do Hiszpanii z północy Francji, gdzie przebywali na emigracji zarobkowej. Polskich frankistów musi boleć fakt, że do boju o socjalistyczną Hiszpanię przekonało Polaków m.in. doświadczenie nędzy i beznadziei panującej w idealizowanej przez nich II RP. Były to środowiska już świadome politycznie: najpierw upodlone przez Polskę lat 20. i 30., a następnie hartowane w walkach klasowych, których w tym okresie we Francji nie brakowało. Większość miała za sobą działalność w bojowych związkach zawodowych. Część z nich była związana z partiami socjalistycznymi i komunistycznymi. Do wzięcia udziału w ratowaniu Hiszpanii przed rebelią generała Franco skłoniło ich doświadczenie walki ze skrajną prawicą we Francji i świadomość faktu, że paneuropejski opór przeciwko faszyzmowi – a tak strona frankistowska była rozumiana – będzie decydujący dla przetrwania zorganizowanego ruchu robotniczego. Mieli rację: przykłady Włoch i Niemiec wymownie o tym świadczyły.
Na podstawie danych z grudnia 1937 r. autor „Dąbrowszczaków” podaje skład polityczny „polskich” batalionów BM: „1096 [osób] należało do partii komunistycznych – w tej grupie najwięcej do Francuskiej Partii Komunistycznej oraz Komunistycznej Partii Polski (…) 67 ochotników należało do organizacji socjalistycznych – głównie Polskiej Partii Socjalistycznej, a także Bundu czy partii francuskich lub belgijskich. Aż 1088 żołnierzy deklarowało się jako bezpartyjni antyfaszyści, a 423 odmówiło podania informacji. Wśród tych ostatnich byli zapewne kolejni członkowie PPS oraz Stronnictwa Ludowego”.
Trzeba też podkreślić, że część ochotników wstępowała do partii komunistycznych już na miejscu, w Hiszpanii. Wielu z nich korzystało z kanałów “przerzutu” do Hiszpanii, które organizował Komintern, chociaż nie byli komunistami. Należy podkreślić, że samo identyfikowanie się z ideą komunistyczną nie oznaczało akceptacji stalinizmu, a nawet ci, którzy byli zapatrzeni w “słońce narodów” nie mieli wówczas pojęcia o skali represji, które miały już wówczas miejsce w ZSRR – bo skąd niby mieli wiedzieć?
Owszem, wielu chciało „dyktatury proletariatu”, rozumianej tak, jak wyjaśniał ten termin Lenin – państwa wzorowanego na Komunie Paryskiej, pełnej robotniczej demokracji. Sugestie, że żołnierze BM byli fanatykami marzącymi o zamknięciu Hiszpanii w jednym wielkim Gułagu, są wyłącznie fantazjami pseudohistoryków.
Począwszy od 1937 r. część bojowników BM padła ofiarami stalinowskich czystek. Przy najmniejszym podejrzeniu politycznego odstępstwa od linii Moskwy, byli pozbawiani funkcji, wielokrotnie przesłuchiwani, traktowani podejrzliwie, oczerniani przez prasę BM kontrolowaną przez Komintern. Mimo to nie przestawali uważać się za komunistów czy socjalistów, nie przestawali być antyfaszystami ani walczyć o Hiszpanię przeciwko gen. Franco. Niektórzy wątpliwi politycznie członkowie partii komunistycznych byli odwoływani do Moskwy, skąd już nie wracali, bo czekała ich tam śmierć – to przypadek m.in. Kazimierza Cichowskiego. Napięcia polityczne wśród żołnierzy Brygad rodził coraz bardziej wrogi stosunek dowództwa do reszty hiszpańskiej Armii Ludowej, zwłaszcza POUM i anarchistów, oraz bezceremonialne szafowanie życiem ochotników podczas nieprzemyślanych ofensyw, jak ta pod Hueską w czerwcu 1937 r. Instrumentalny stosunek stalinowskiego kierownictwa do żołnierzy BM niszczył stopniowo morale ochotników. Z biegiem czasu prawdopodobnie coraz bardziej zdawali sobie sprawę, że Komintern tłumi potencjał rewolucji hiszpańskiej i pracuje na ich wspólną porażkę. Nie przeszkodziło im to jednak rzucić się spod granicy z Francją do ostatniego boju w styczniu 1939 r., kiedy reaktywowano BM po ich rozwiązaniu z pobudek politycznych.
Aspekt wewnętrznego życia politycznego Brygad jest zdecydowanie jednym z nielicznych braków pracy Ciszewskiego. Józef Stalin zaczął wycofywać się ze wspierania Republiki, kiedy okazało się, że hiszpański żywioł rewolucyjny nie daje się w pełni kontrolować Moskwie. Ostatecznie przesądziło to o klęsce Republiki. To jest też zasadniczy fakt obalający twierdzenia o “żołnierzach Stalina” – walka przeciwko Franco nie była walką “dla Stalina”, czego nieudolnie stara się dowodzić IPN (zupełnym milczeniem zbywając fakt sojuszu caudillo z Hitlerem i Mussolinim). “Dąbrowszczacy” są pracą napisaną jako kontra w stosunku do szeroko rozpowszechnionych kłamstw prawicy i najlepiej by było, gdyby temat wewnętrznych dyskusji politycznych został szerzej omówiony. Jest więc dla autora zadanie na przyszłość.
„Jesteście częścią historii. Jesteście legendą”
Druga, bezapelacyjnie najcenniejsza część książki, to zebrane przez autora biogramy, zredagowane na podstawie materiałów archiwalnych i wywiadów z potomkami Dąbrowszczaków. Poza okresem walk w Hiszpanii wiele o antyfaszystowskich zapaleńcach mówią późniejsze perypetie tych, którzy przeżyli. Mimo, że los rozrzucił ich po całym świecie, wszędzie, gdzie trafili, własnym życiem dowodzili, na jakich wartościach wspiera się ich wizja lepszego świata. Ich dalszą działalność to straceńcza walka w Getcie Warszawskim (Pinkus Kartin), szerzenie świadectwa o potwornościach Auschwitz (Dorota Lorska), tworzenie ruchu oporu w Auschwitz (Emmanuel Mink), czy ochotnicza służba medyczna na wojnie w Chinach (Stanisław Flato). Znaleźli się tacy, którzy walkę z faszyzmem kontynuowali w szeregach I Korpusu Wojska Polskiego na wschodzie (Michał Bron, Euzebiusz Dworkin, Józef Ziółkowski). Często zasilali francuski ruch oporu, a niektórzy z nich doczekali się w nim nawet legendarnego statusu, jak nieuchwytny dla gestapo Józef Epstein.
Najwięcej przeszkód napotykali Dąbrowszczacy przy próbach kontynuacji walki z nazistami w szeregach Wojska Polskiego na zachodzie. Nic dziwnego: państwo, które się ich wyrzekło w 1938 r., akceptowało ich po klęsce wrześniowej bardzo niechętnie, mimo że rwali się do walki. Jedni spotykali się z pogardą sanacyjnych oficerów i sami rezygnowali z zaciągu (Dworkin), inni zostali odrzuceni z powodu poglądów politycznych. Ci, którym się udało, byli zwykle traktowani wrogo, jako politycznie niepewni (Tadeusz Ćwik). Józef Epstein został zmuszony do odejścia z polskiego wojska we Francji po zorganizowaniu protestu przeciwko szerzącemu się tam antysemityzmowi. Ci, którzy po wojnie otrzymali funkcje w Urzędzie Bezpieczeństwa, również okazali się podejrzani i albo sami odchodzili (Antoni Chrost) albo padali ofiarami czystek w latach 50. , następnie opuszczali PRL wskutek antysemickiej nagonki w 1968 r. Kariera Wacława Komara była wyjątkiem.
Okazywali się niewygodni dla każdej opcji – byli zbyt dobrymi komunistami.
Barwna, obrazowa opowieść Ciszewskiego o szlaku bojowym polskich “ochotników wolności”, często nasuwająca skojarzenia ze stylem Bogusława Wołoszańskiego, ma wszelkie walory, by stać się odpowiedzią na obłąkańczy kult “żołnierzy wyklętych”, NSZ, “Burego”… By jednak nadeszła na to realna szansa, trzeba bardziej sprzyjających warunków politycznych, choć warto je również mozolnie tworzyć. Uwielbienie dla polskiego faszyzmu uległo normalizacji. Do jej odwrócenia potrzeba przede wszystkim pełnej kompromitacji prawicowej i antykomunistycznej narracji historycznej.
Poznając życiorysy polskich antyfaszystów walczących na wojnie hiszpańskiej, możemy pojąć, dlaczego piętnowanie Dąbrowszczaków jako komunistów jest dla prawicy tak ważne. Stosunek IPN do Hiszpanii 1936-1939 r. dowodzi, że aby konsekwentnie zwalczać ideowych komunistów oczerniając ich jako “żołnierzy Stalina”, prawicowi propagandziści przyjmują perspektywę bliską frankistom i ich nazistowskim sprzymierzeńcom. Polityka historyczna IPN do tego właśnie zmierza, dlatego Instytut oczernia też komunistycznych bojowców, którzy walczyli z hitlerowskim okupantem w Polsce. To jest równia pochyła. Dla niektórych to będzie szok, ale jej odwrócenie nie obejdzie się bez przywrócenia pamięci o zasługach polskich komunistów w walce o wolność ludów Europy.
Zapraszam do lektury “Dąbrowszczaków”.