Kiedyś, dawno, dawno temu ukształtowała się opinia, że emocje są złym doradcą. Pogląd ten to oczywista apoteoza racjonalizmu, kierowania się przy podejmowaniu różnych decyzji faktami, obiektywnymi analizami, opiniami ekspertów. Ta epoka właśnie przemija. Dzisiaj liczą się tylko emocje, jakie u ludzi można wzbudzić. Rządzenie przez zarządzanie ludzkimi emocjami z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i Internetu – to nowa fala. W samej rzeczy władcy często woleli odwoływać się do emocji poddanych niż do ich racjonalizmu. Zwykle jednak taka podstawa władzy kończyła się katastrofą nie tylko dla władcy, ale i dla poddanych. A nigdy nie mieli do dyspozycji Internetu i botów. Czy historia się powtórzy po raz kolejny? Niestety jest to całkiem realne. Przed wybuchem drugiej wojny światowej rozkwitły w Europie dyktatury czerpiące swoje żywotne soki z emocji mas: Rosja Sowiecka, Hiszpania, Włochy, Niemcy – to tylko niektóre z przykładów. Ruchy faszystowskie rozlały się i po takich krajach jak na przykład Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania, Polska. Dzisiaj historia zatacza kolejny krąg. Do głosu w wielu krajach dochodzą populiści, nacjonaliści, wielcy manipulatorzy ludzkimi emocjami. Rozum idzie (poszedł?) spać. Zaczyna wiać grozą. Politycy PiS są tyko częścią sieci tych wstecznych sił politycznych. Kłamstwa PiS stały się codziennością i niebezpiecznie spowszedniały. Co raz to wzniecane są nowe emocje, nowe pseudo-zagrożenia. Zachować wierność zasadom, racjonalizmowi, jest tej sytuacji funkcjonariuszom publicznym coraz trudniej. Tym większy szacunek należy się Adamowi Bodnarowi, Rzecznikowi Praw Obywatelskich, który odważył się wskazać, że metody zastosowane przez policję względem podejrzanego o popełnienie szczególnie okrutnego mordu na 10-letniej dziewczynce były niewłaściwe, były nadużyciem. Pan Bodnar stwierdził między innymi: „Nie może być zgody na niegodne traktowanie człowieka. Na nadużywanie środków represyjnych, poniżanie, demonstrowanie siły w stosunku do jednostki. A zwłaszcza na budowanie atmosfery linczu przez organy i przedstawicieli władz”. Nic dodać nic ująć. Ale reakcja PiS była wręcz frenetyczna. Rządząca partia i jej propagandowe tuby publicznie postawili Rzecznikowi Praw Obywatelskich kuriozalny, cyniczny, ze wszech miar obrzydliwy zarzut „obrony mordercy”. Na Bodnara wylały się cysterny hejtu w Internecie w oczywisty sposób napędzane potężnymi emocjami. W tym przypadku emocje były niewątpliwie uzasadnione ale zachowanie policji niewątpliwie daleko niewłaściwe. Przekaz ze strony rządzących jest jednak jednoznaczny: jeżeli emocje społeczne są na dostatecznie wysokim poziomie w kąt idą wszelkie prawne ograniczenia brutalności organów represji. Ale społeczne emocje wzbudzać można w różny sposób i wcale nie muszą mieć one materialnych podstaw. Dlatego Adam Bodnar, odważnie broniąc prawa i zawartych w nich zasad bronił tak naprawdę każdego z nas przed potencjalnymi nadużyciami ze strony instytucji państwowej, przez tworzenie przez te instytucje klimatu dla linczów. I za to należy mu się podziękowanie i uznanie. Dzisiaj Bodnar jest jak kapitan Ordon broniący do ostatka Fortu nr 54 na Woli w 1831 r.
Świetny opis procesu kształtowania się nowej polityki opartej na fałszywie kreowanych emocjach postawiła BBC w swoim filmie „Brexit”, w kluczowym dla filmu dialogu. Rozmówcami są: Oliver Craig – szef sztabu kampanii referendalnej ruch „RemaIn” – za pozostaniem w UE i Dominic Cummings – charyzmatyczny architekt kampanii ruchu „Leave” – za opuszczeniem Unii. O ile „RemaIn” w swojej kampanii odwoływał się do danych gospodarczych, statystyk, eksperckich analiz, jednym słowem do faktów, wiedzy i racjonalizmu, o tyle „Live” do emocji wyborców kreowanych kłamstwami jak to, że Wielka Brytania co tydzień przekazuje UE 350 mln funtów, rozpowszechnianych przez specjalne czerwone autobusy i amerykański system profilowania użytkowników Facebooka i Tweetera. Film „Brexit” oparty jest na faktach, jednak ten dialog jest niewątpliwie częścią fabularną, dodaną przez BBC. Panowie nieoczekiwanie spotykają się w brytyjskim pubie przy piwie, po morderczej kampanii, dzień po zamordowaniu na jednym z wieców posłanki do Parlamentu i na dzień przed referendum, które, jak wskazują sondaże, wygrają zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Oliver Craig (RemaIn): – Nie sądziłem, że będzie tak źle, a ty?
Dominic Cumming (Leave):- Też nie… ale takie pytania dzielą ludzi na plemiona.
– A mimo to wierzę, że możemy je sobie zadać i odpowiedzieć sobie na nie bez tego wszystkiego, bez nienawiści, zabijania.
– Tak…
– Tu chodzi o coś więcej niż o nasze relacje z gospodarką Unii. Chodzi o duszę tego kraju. Boję się, że nie uda nam się jej wyleczyć, bo stworzyliśmy…
– Tylko odkryliśmy.
– Rodzaj debaty, która jest prymitywna, dzika i co najgorsze – brutalna. Nie martwią cię jej długofalowe skutki? Odrzucenie wiedzy, autorytetów?
– Wasi eksperci mieli swój plan…
– Poparty wiedzą. Wy dajecie pożywkę toksycznej kulturze, w której nikt nikomu nie ufa.
– Wcale nie.
– Nikt nie słucha, tylko wrzeszczy.
– Bo chce, żeby go usłyszeli. Tych ludzi przez lata ignorowano.
– Szczujecie ich.
– Mylisz mnie z Banksem i Farage’em.
– To wygodne – robią za ciebie brudną robotę. Próbowałeś ich powstrzymać?
– Tacy jak ty przez lata dominowali w debacie publicznej – i co z tego wyszło?
– Już nie zamkniesz tej puszki. Odtąd polityka będzie właśnie taka.
– Zmiany cieszą.
– Co cię w niej rajcuje? Co odkryłeś?
– … brakuje mi snu. Chcę spać.
– Ja też. Więcej spałem nawet przy małych dzieciach. Twoje wkrótce się urodzi?
– Tak. Ty masz dwie córki?
– Trzy. I zastanawiam się w jakim kraju będą dorastać.
– Bierzesz mnie na dzieci? Daruj. Chcę nas przygotować. Nie spodziewałeś się tego pociągu. Nie było go w rozkładzie, przykre. Nawet mnie zaskoczył. Ale godzę się na niego. A ty go nie zatrzymasz. Tak, to nowa polityka, nad którą nie będziesz miał kontroli.
– Ostrożnie z życzeniami, bo i ty ją stracisz.
Dialog kończy tradycyjny dzwonek barmana oznaczający ostatnią szansę na zamówienie kolejnego piwa. PiS wydaje się, że bazowanie na kłamstwach i emocjach daje mu władzę na zawsze. Nic z tych rzeczy, pierwsze symptomy, że tak nie jest już się pojawiły. Arcybiskup Metropolita Wrocławski wydał otóż „Dyspensę od obowiązku wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych na dzień 21 czerwca 2019 r.”. Rzecz w tym, że owa dyspensa nie została udzielona wiernym w tej diecezji, ale: „wszystkim mieszkańcom Archidiecezji oraz przebywającym w tym dniu na jej terytorium” (podkr. JU). Można na ten incydent spojrzeć przez palce, zbagatelizować go, sprowadzi do głupiego żartu. Ale przecież od tak drobnych spraw się zaczyna. Jeżeli nie będzie reakcji władzy państwowej na ten eksces kościelnego hierarchy, a nie będzie, to dzisiaj mamy zezwolenie Arcybiskupa, ale jutro być może zakazik oglądanie tego lub owego lub nakazik takiego lub innego postępowania – adresowany do WSZYSTKICH obywateli. Ośrodek władzy publicznej się rozmywa, prawo idzie do kosza. Tej puszki nie da się już łatwo zamknąć. Jeżeli w ogóle się da.