7 listopada 2024

loader

Transgraniczna współpraca polskiej, czeskiej i niemieckiej lewicy w Sudetach

28 sierpnia 2021 r. w Karkonoszach na Przełęczy Okraj po jej czeskiej stronie (Horni Mala’ Upa’) odbyło się ważne Spotkanie szeroko rozumianej Lewicy po szalejącej do niedawna pandemii covid 19. Przybyli liczni przedstawiciele partii komunistycznych, socjalistycznych, członkowie różnych stowarzyszeń lewicowych, marksistowskich, ekologicznych, postępowych, demokratycznych i walczących o pokój organizacji, w którym wzięło udział ok. 100 uczestników.

Wydarzenie miało miejsce na świeżym i rześkimi powietrzu, czemu sprzyjała słoneczna pogoda i odbywało się na zapleczu budynku dawnej czeskiej strażnicy granicznej i celnicy, na ścianie której do dziś zachowała się Tablica upamiętniająca czeskich pograniczników, którzy jesienią 1938 r. stawili zbrojny opór oddziałom niemieckim, zajmującym czeskie Sudety. Dziś granica jest otwarta a w strażnicy mieści się unikatowa artystyczna galeria. Po cowidowej przerwie ruch turystyczny nabrał nowego tempa, widać było licznych turystów przekraczających granicę i udających się na karkonoskie szlaki turystyczne.
Spotkanie Lewicy miało kilka faz: cześć oficjalna, wystąpienia licznych dyskutantów, przerywniki muzyczne i artystyczne, wspólne oświadczenie, kontynuacja dyskusji w miejscowych gospodach przy kawie i piwie a w końcowej fazie część uczestników pomaszerowała z rozwiniętymi czerwonymi sztandarami Szlakiem Przyjaźni Czesko-Polskiej na Śnieżkę. Na marginesie dodajmy, że Spotkania Proletariatczyków w Sudetach mają długą tradycję. Pierwsze odbyło się 5 września 1922 r., w którym wzięło udział 250 młodych komunistów z Komunistycznej Partii Czechosłowacji i Komunistycznej Partii Niemiec. Później odbywały się one regularnie aż do dojścia w 1933 r. Hitlera do władzy. Odrodziły się one po 2. wojnie światowej, kiedy powstały kraje demokracji ludowej a w Sudetach nowa granica między socjalistyczną Czechosłowacją i Polską Ludową nie dzieliła lecz łączyła dwa bratnie narody, szczególnie masowe były one w latach 70tych ub. w. , kiedy granice między Polską a Czechosłowacją i Niemiecką Republiką Demokratyczną były otwarte. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu.
Organizatorem Spotkania był Komitet Powiatowy Komunistycznej Partii Czech i Moraw w Trutnovie i Okręgowy (Krajsky’) Komitet w Hradec Kralove’ przy udziale Związku Czeskiego Pogranicza – organizacji o długoletnich patriotycznych i postępowy tradycjach, sięgających jeszcze czasów I. Republiki. Ze strony polskiej udział wzięła delegacja Komunistycznej Partii Polski na czele z tow. Waldemarem Kozicą – Przewodniczącym Komitetu Okręgowego KPP we Wrocławiu, a także prof. Zbigniew Wiktor, którym towarzyszyła grupa sympatyków Lewicy z polskich rejonów Karkonoszy. Niemcy były reprezentowane przez liczne delegacje Komunistycznej Partii Niemiec, Niemieckiej Partii Komunistycznej głównie z Berlina, , Drezna, Lipska, Frankfurtu oraz stowarzyszeń antyfaszystowskich np. Antifa, Prześladowanych przez faszyzm, socjalistycznych organizacji młodzieżowych i innych.
Część oficjalną Spotkania prowadził tow. Jaroslav Ondraczek, zasłużony działacz KPCziM a wcześniej Komunistycznej Partii Czechosłowacji, długoletni członek KC i lokalnych władz partii, z zawodu górnik, wyróżniony m.in. Honorowym Dyplomem Bohatera Pracy Socjalistycznej, wspominający swą współpracę z polskimi partnerami, m,in. Bracią górniczą z kopalń Wałbrzycha i Nowej Rudy. Kontynuatorem jego działalności politycznej i ideowej postawy jest jego syn Zdenek Ondraczek, absolwent wydziału prawa Uniwersytetu w Pradze, dr nauk prawnych i docent Uniwersytetu, członek KC KPCziM, także poseł na Sejm Czeskiej Republiki, który wystąpił z głównym przemówieniem ze strony czeskiej, Izbę Poselską Czeskiego Parlamentu reprezentowała też posłanka Kvetina Matuszkovska’, która mówiła o sytuacji kobiet i młodzieży, odniosła się także do wyborów parlamentarnych, mających się odbyć na początku października 2021 r. W imieniu Okręgowego Komitetu KPCziM w Hradec Kralove’ głos zabrała tow. Vera Żiżkova’.

Sytuacja w Czeskiej Republice

Poseł Ondraczek określił sytuacje polityczną w Czechach jako „krytyczną”. Obecny burżuazyjno-centrowy rząd Czeskiej Republiki pod kierunkiem premiera Babisza (popierany nieoficjalnie przez frakcję komunistyczną w Sejmie) kontynuuje burżuazyjną politykę, okraszoną mało przekonującą lewicową frazeologią. Na to dało się nabrać obecne centralne kierownictwo KPCziM na czele z Przewodniczącym tow. Wojciechem Filipem, który dzięki temu pełni funkcję wicemarszałka Sejmu. Polityka kierownictwa nie jest popierana przez bazę partyjną i faktycznie w KPCziM nastąpił rozłam. Radykałowie żądali zwołania nadzwyczajnego zjazdu partii, przeprowadzenie krytyki kierownictwa, wyraźnego określenia nie tylko obecnej polityki, także programu partii na dziś i w szerszej perspektywie. Kierownictwo uważa, że w obliczu zbliżających się wyborów nie ma miejsca na podziały w partii. Trzeba zebrać wszystkie siły do walki o dobry wynik wyborczy, więcej, wobec ujawnionych słabości , KPCziM grozi, że nie przekroczy 5 proc. klauzuli zaporowej i nie wprowadzi do Parlamentu ani jednego posła. Byłaby to największa klęska komunistów czeskich od czasów przedwojennych.
Sytuacja społeczno-gospodarcza czeskiego świata pracy jest zła i pogarsza się. Główną przyczyną jest likwidacja licznych zakładów pracy z okresu socjalizmu, prywatyzacja wielkiego majątku narodowego, w rzeczywistości jego grabież za symboliczne korony, w szczególności prze wielkie międzynarodowe korporacje, co przyczyniło się kiedyś do dużego bezrobocia. Dziś nie jest ono tak dotkliwe ze względu na liczne wyjazdy za granicę szczególnie ludzi młodych i dobrze wykształconych i zasilenie dużej armii rencistów i emerytów przez starsze pokolenie. Najlepsze zakłady przejęta zostały prze niemieckie koncerny, szczególnie w Pradze, na Podsudeciu i na Morawach (Brno). Kapitał i niemiecka polityka wyrosły na dominujące podmioty nie tylko gospodarcze. Mamy do czynienia ze wzrostem wpływów niemieckich we wszystkich sferach życia społecznego, np. przywraca się pomniki dawnej chwały i dominacji niemieckiej, austriackiej, a nawet odbudowuje się pomniki z haniebnych faszystowskich czasów Protektoratu Czech i Moraw.
Szczególnie aktywne są środowiska ziomków sudeckich z Bawarii, które nawet otworzyły oficjalne przedstawicielstwo w Pradze, nazywane powszechnie „ambasadą”, a jeden z ministrów jest Niemcem sudeckim. Pod tym względem nastąpił jakby powrót do stosunków jak przed 2. wojną światową, a nawet jak za panowania Habsburgów (w niektórych restauracjach wywiesza się portrety „dobrotliwego” cesarza Franciszka Józefa). Czechy wyraźnie tracą na suwerenności i to nie tylko za sprawą wejścia do Unii Europejskiej, coraz słabsze są siły, które jej bronią. Jest to niebezpieczne a nawet groźne dla naszej historycznej, kulturowej tożsamości, niezależności i niepodległości narodowej. Te niekorzystne procesy uległy wzmocnieniu w ostatnich latach za sprawą lansowania przez Unię Europejską modelu „federacji europejskiej” a więc nowego super państwa europejskiego, które (jak się okazuje) jest głównym orężem umacniania i przywracania niemczyzny nie tylko w Czeskiej Republice.
Kondycja ideowo-polityczna Komunistycznej Partii Czech i Moraw uległa w ostatnich latach wyraźnemu osłabieniu. Partia, która od wielu lat była trzecią siłą w parlamencie, uległa wyraźnemu osłabieniu, traci oparcie elektoratu, szczególnie wśród młodego pokolenia i jak wykazują ostatnie prognozy może nie wejść do parlamentu. Jest to bez wątpienia dzwonek alarmowy nie tylko dla kierownictwa, także dla organizacji terenowych i bazy członkowskiej. Główną przyczyną jest starzenie się partii, a przede wszystkim upadek tradycyjnych gałęzi przemysłowych, będących przed przewrotem 1989 r. głównym środowiskiem czeskiej klasy robotniczej. Mały jest dopływ młodzieży, jeśli przychodzą do partii, to są to radykalnie myślący studenci. Jednocześnie wzrosła rola agitacyjno-polityczna partii pseudo radykalnych typu ANO premiera Babisza, występującego z krytyką wielkiej korupcji i „złodziejskiej prywatyzacji” dotychczasowych burżuazyjnych elit, przy czym sam jest wielkim miliarderem, mówiący o sobie, że wszystkiego dorobił się własną „ciężką pracą”. Wielu młodych ludzi daje się na to nabrać (także części środowiska komunistycznego) i zasila ich szeregi lub popiera w wyborach, w rzeczywistości nowych czeskich kapitalistów.
Podobne problemy występują w Okręgu Pardubickim, o czym mówiła posłanka Kvetina Matuszkovska’. Przekazała pozdrowienia dla Międzynarodowej Konferencji w Karkonoszach i wyraziła nadzieję, że obecne problemy ideowo-polityczne KPCziM zostaną wkrótce przezwyciężone. Wyraziła opinię, że nadchodzące październikowe wybory do Parlamentu będą miały przełomowe znaczenie dla dalszych losów KPCziM. O problemach społeczno-ekonomicznych regionu Podsudecia wypowiadała się tow. Vera Żiżkova z Hradec Kralove’.

Sytuacja ludzi pracy w Polsce

Ze strony polskiej wystąpił prof. Zbigniew Wiktor, który w imieniu delegacji KPP wyraził zadowolenie z powodu możliwości spotkania się z towarzyszami z Czech i Niemiec. Jest okazja wymienić doświadczenia, ocenić sytuację w krajach sąsiednich, być może nawiązać nowe formy współpracy. W Polsce i innych krajach mamy do czynienia z narastającym wyzyskiem klasy robotniczej i innych ludzi pracy. Nasze kraje, ale także Europa i świat stoją w obliczu potęgującej się ofensywy sił reakcyjnych, kapitalistycznych i imperialistycznych. Po upadku d. Związku Radzieckiego i KDLów w Europie w wielu krajach odrodził się faszyzm (strojący się w pokojowe piórka), zagrażający nie tylko interesom świata pracy, także demokracji i interesom licznych warstw pośrednich. Unia Europejska coraz bardziej zmienia się w super państwo, w którym do dominującej pozycji rości sobie pretensje wielka niemiecka burżuazja, sprawująca ponownie kontrolę nie tylko nad niemieckimi, także nad licznymi międzynarodowymi korporacjami. Po wyjściu z Unii Wielkiej Brytanii wyraźnie wzrosła międzynarodowo-polityczna rola zjednoczonych Niemiec, (co potwierdzono oficjalnie na posiedzeniu „wielkich tego świata” w Monachium w 2012 r. ), co prawda muszą się one jeszcze liczyć z Francją, ale niemieckie koncerny i polityka coraz bardziej osaczają „francuskiego koguta”. Pozostałe państwa unijne znajdują się w różnych formach zależności głównie gospodarczej i finansowej od nowej Rzeszy Niemieckiej. Przypomnijmy, że Centralny Bank Europejski z siedzibą nie w Brukseli lecz w Frankfurcie nad Menem powstał na bazie dawnego Bundesbanku i było to jednym z warunków rezygnacji Niemiec z marki i przystąpienia do strefy Euro. Kiedyś mówiono o RFN, że gospodarczo była ona olbrzymem, a politycznie karłem (w znaczeniu międzynarodowym), dziś Niemcy są także wielkie politycznie, a olbrzymem stają się za sprawą zdobywania hegemonii w Unii Europejskiej.
W polityce europejskiej wiodące koła niemieckiej burżuazji powracają do od wieków ścisłych związków z Rosją, przypomnijmy alianse Fryderyka II- króla pruskiego, architekta rozbiorów Polski z carycą Katarzyną II, politykę Bismarcka z 2. poł. XIX w. jako podstawowej zasady ich panowania w tym rejonie Europy. Pod koniec XIX w. wzrosły apetyty kajzerowskiej II Rzeszy, nie chodziło już tylko o utrzymanie wspólnej granicy między Niemcami a Rosją na Bugu czy Niemnie, ale o panowanie nad całym wielkim regionem „Mitteleuropy”, której granice na Wschodzie miały sięgać daleko w głąb terytorium Rosji. Do planów tych sięgał później Hitler zakreślając granice przyszłej III Rzeszy od Morza Kaspijskiego, wzdłuż Wołgi i Dźwiny północnej do Morza Białego.

Niemiecki wielki kapitał rwie się do panowania w Europie

Obecnie w nowej epoce historycznej, w warunkach odradzającej się IV Rzeszy Niemieckiej ponownie odrodziły się siły, dążące do realizacji odwiecznych celów Drang nach Osten, tym razem przy wykorzystaniu Unii Europejskiej. Nie chodzi tylko o kwestionowanie podstawowych ustaleń Układu Poczdamskiego z lipca-sierpnia 1945 r., ale także stawianie pod znakiem zapytania Układu Wersalskiego z czerwca 1919 r. , a więc faktycznej likwidacji odrodzonych po 1. wojnie światowej państw słowiańskich i innych mniejszych państw Europy środkowo-wschodniej. Realizacji tych celów politycznych służą zacieśniające się więzi ekonomiczne między Niemcami i Rosją, czego dowodem koronnym jest budowa drugiej rury Northstream 2 mimo oficjalnych restrykcji handlowych, embarga, sankcji gospodarczych i prób izolacji Rosji przez Unię Europejską. Jednym słowem Niemcy respektują politykę Unii Europejskiej tam, gdzie jest to zgodne z ich interesami, co dokumentuje wyraźnie nierównorzędność oficjalnie głoszonej zasady równorzędności jej członków.
W tym kontekście należy widzieć rozwój wydarzeń gospodarczych i politycznych w Polsce w ostatnich ponad 30 latach. Głównym beneficjentem obalenia socjalizmu w Polsce i innych dawnych państwach demokracji ludowej stała się Republika Federalna Niemiec, która na przełomie 1989/90 r. zaanektowała Niemiecką Republikę Demokratyczną, uzyskując bezpośredni dostęp do granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, której trwałość została natychmiast zakwestionowana przez ówczesnego kanclerza H. Kohla. Dopiero nacisk wielkich mocarstw, głównie Francji (F. Mitterand) i częściowo Wielkiej Brytanii (M. Thaetcher) zmusiły Kohla do zmiany stanowiska, co później znalazło wyraz w układach między Polską a RFN w 1990 r. o granicach i w 1991 r. o przyjaźni między obu państwami.
Nie przeszkadzało to jednak w kwestionowaniu terytorialnego status quo przez liczne reakcyjne partie polityczne, faszystowskie, wpływowe środowiska „wypędzonych”, ściśle kooperujące z partiami chadeckimi, a także pewne kręgi naukowe , które w dalszym ciągu kwestionują trwałość i ostateczny charakter granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Na tym stanowisku stoi nawet Trybunał Konstytucyjny RFN w Karlsruhe, który w wyrokach z 31.7.1973 i 7.07. 1975 r. stwierdził w odniesieniu do Układu Brandt- Cyrankiewicz z grudnia 1970 r., że „Das Deutsche Reich existiert in seinen Grenzen von 1937 fort” (Rzesza Niemiecka istnieje nadal w swych granicach z 1937 r.) i które nie zostały unieważnione (skasowane) przez następne orzeczenia Trybunału. TK wychodził z założenia, że w historii Rzeszy Niemieckiej istniały w jej ramach liczne państwa niemieckie, zmieniały one granice, niektóre upadały, ale Rzesza była nadal podmiotem polityczno-państwowym i międzynarodowym. Po 2. wojnie światowej Rzesza Niemiecka nadal istnieje, tym razem podzielona na strefy okupacyjne, później Republikę Federalną Niemiec, tzw. Niemiecką Republikę Demokratyczną („Sowjetische Zone”) i Niemcy Wschodnie, czyli ziemie znajdujące się „unter polnische Verwaltung” i północna część Prus Wschodnich (Okręg Kaliningradzki), włączona w 1945 r. do Rosji (ZSRR). Ostateczne uregulowanie kwestii granic Rzeszy Niemieckiej nastąpi w traktacie pokojowym z Niemcami, który do dziś nie został zawarty.
Fakty te dokumentują, że w Niemczech obowiązują dwie narracje nie tylko historyczne i polityczne, także prawne, jedna na użytek bieżącej polityki zagranicznej: zjednoczone Niemcy są państwem pokojowym, nikomu nie zagrażają, rozliczyły się z brunatną przeszłością i w następstwie mają prawo do godnego i należnego im miejsca w zjednoczonej Europie i świecie. Z drugiej strony toleruje się a nawet podsyca działalność partii faszystowskich typu NPD, zabiega się i finansuje środowiska rewizjonistyczne typu Związek Wypędzonych (Bund der Vertriebenen), a w ostatnich latach siły wielkiego kapitału postawiły na nową partię Alternative fuer Deutschland, oficjalnie stawiającej pod znakiem zapytania ostateczny charakter Układu Poczdamskiego i granic wschodnich Niemiec. Polska, Europa i świat stoją w obliczu nowego wyzwania i niebezpieczeństwa odradzającego się niemieckiego imperializmu.

Słabnąca pozycja Stanów Zjednoczonych

Polityka międzynarodowa, podobnie jak przyroda, nie znosi próżni, na miejsce słabnącej siły wchodzi silniejsza, podobnie jest w relacjach międzynarodowych między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Od lat Stany Zjednoczone tracą swą dominującą pozycję jako główny podmiot stosunków międzynarodowych tak w kategoriach gospodarczych jak i politycznych. Największe od wielu dziesiątków lat mocarstwo słabnie, co potwierdzają wydarzenia światowe i wewnętrzne. Podstawową przyczyną jest kryzys finansowy z lat 2008-2010, który zachwiał nie tylko dominującą pozycję dolara, także gospodarkę i pogłębił niekorzystną sytuację w rezultacie kryzysu spowodowanego załamaniem pandemią covid 19. Do tego przyczyniły się dwie awantury wojenne w Iraku i Afganistanie. Po upadku ZSRR w 1991 r. i KDLów w Europie USA święciły triumfy jako niekwestionowany „łaskawy hegemon” świata, co uzasadniali naukowo profesorowie Zbigniew Brzeziński („new world order”) i Francis Fukuyama („koniec historii”). Stany stały się bezwzględnym dyktatorem i policjantem świata, co natychmiast udokumentowały wojną przeciwko Irakowi, bombardowaniem Jugosławii, ponowną wojną w Iraku, wojną przeciwko Afganistanowi (pod hasłem walki z al Kaidą), wojną przeciwko Libii, Syrii a także mniejszymi konfliktami wojennymi w Afryce. Stale zagrożone są Iran i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, której niedawno b. prezydent Trump groził „całkowitym zniszczeniem”. Jednakże Ameryce wystarczyło sił na zaledwie 20 lat. Brudne wojny spotkały się z wielką krytyką postępowej opinii publicznej na świecie, a także były bardzo niepopularne w samych Stanach, tym bardziej, że sekretarz stanu rządu USA dopuścił się publicznego kłamstwa z trybuny ONZ, zarzucając Irakowi rzekome przygotowywanie broni jądrowej i współpracę z al Kaidą, a także, że prezydent Iraku Saddam Hussein był dyktatorem i nie praktykował amerykańskiej demokracji. Wkrótce okazało się, że USA nie są w stanie prowadzić tej wojny i wycofały się, ponosząc straty liczone na ok. 2 bln dol.
Obecnie opinia publiczna jest świadkiem wielkiej porażki nie tylko wojskowej i prestiżowej, ale wręcz historycznej klęski amerykańskiego imperializmu, który od 20 lat prowadził kolejną brudną wojnę przeciwko narodowi afgańskiemu pod hasłem walki z al Kaidą i zaprowadzenia w Afganistanie „demokracji”. Na prowadzenie tej wojny podatnicy amerykańscy wydali 2.26 bln dol., nie licząc kilku tysięcy zabitych żołnierzy, wielkiej liczby rannych, zniszczeniach kraju i wielkich strat afgańskiej ludności cywilnej. Po 20 latach okazało się, że żaden z zakładanych celów wojny nie został osiągnięty. Wojska USA i NATO w wielkim pośpiechu a nawet popłochu opuszczały Afganistan, pozostawiając po sobie zgliszcza zrujnowanego kolejnego kraju i olbrzymie zasoby urządzeń i uzbrojenia wojskowego, obliczanych na ok. 87 mld dol.
Wojna przeciwko Afganistanowi była typowym przykładem wojny neokolonialnej, imperializmowi USA chodziło przede wszystkim o opanowanie niezwykle bogatego w surowce kraju i ważnego geopolitycznie na środkowym Wschodzie. Wojskowa obecność Amerykanów w Afganistanie szachowała Iran od wschodu, z Afganistanu można było kontrolować szlaki do republik Azji centralnej i przeciwko Rosji, ograniczano możliwości rozwoju nowych dróg handlowych ważnych dla Chiny. Obecnie wszystkie te plany i zamierzenia załamały się i dalszą przyszłość Afganistanu będą określać nowe siły narodowo-wyzwoleńcze, można prognozować, że nie tylko talibowie. Największe szanse na partnerstwo we współpracy z nimi mają Chińczycy i ponownie Rosjanie.

Wnioski dla Polski

Przegrana wojna w Afganistanie jest także porażką wojsk i państw NATO, które w ograniczonych kontygentach wojskowych uczestniczyły w niej. Także dla tych państw była to wojna imperialistyczna i potwierdziła ona, że NATO nie jest tylko paktem północno-atlantyckiem, ale wręcz światowym, wykorzystywanym przez USA dla utrzymania i realizacji własnej dominacji w tym rejonie świata. W szczególności słowa krytyki należą się polskim rządom, które przez wiele lat posyłały na iracki i afgański front kilka tysięcy polskich żołnierzy i uzbrojenia wojskowego dla realizacji amerykańskich celów imperialnych, co było ostro krytykowane prze postępową opinię publiczną nie tylko w Polsce, było to także sprzeczne z polską racją stanu i tradycjami walki za naszą i waszą wolność. Wojna w Afganistanie skompromitowała polskie rządy popierające tę neokolonialną awanturę, w której 34 polskich żołnierzy zapłaciło życiem, a wielu zostało rannych, nie licząc strat materialnych.
Przypomnijmy, że polska lumpenburżuazja niezależnie od składu partyjno-politycznego rządu RP przysłużyła się neokolonialnym zbrojnym akcjom imperializmu USA i NATO, wysyłając na egzotyczne „misje” nie tylko do Afganistanu, także do Iraku, północnej Afryki, a nawet wspomagając bombardowania bratniej Jugosławii, co spotkało się z masowymi protestami nie tylko młodzieży studenckiej, potępiającej awanturnicze wojny, szczególnie „lewicowy” rząd L.Millera i prezydenta A.Kwaśniewskiego („Miller, Kwaśniewski – dwa Busha pieski” i „Olo Kwaśniewski, ty lewaku – wyślij córkę do Iraku”). Protesty studentów rozpędzono siłą, policja pałowała także studentki. Ówczesny prezydent A. Kwaśniewski na spotkaniu ze światem naukowym w Uniwersytecie Wrocławskim wbrew oczywistym faktom twierdził kłamliwie, że „humanitarna akcja” w Iraku była uzasadniona i Irak bez Saddama Husseina jest bardziej bezpieczny i demokratyczny. Paradoksalnie bronił tej tezy także w następnych latach, choć sam prezydent G.D. Bush odstąpił od niej, twierdząc, że wprowadzony został w błąd przez amerykański wywiad i ówczesnego sekretarza stanu Collina Powella, który stał się przysłowiowym „kozłem ofiarnym”. Wojna w Iraku nie była wynikiem taktycznego błędu, była logiczną konsekwencją imperialistycznej polityki Stanów Zjednoczonych i ich klasowych interesów. Pod tym względem wszystkie polskie rządy burżuazyjne nie różniły się istotnie, stały na gruncie kapitalizmu, negowały dorobek Polski Ludowej, prezentowały antyradzieckość i antykomunizm i popierały neokolonialne i brudne wojny i imperializm USA.
W związku z tymi wojnami trzeba zaznaczyć, że po raz pierwszy aktywną rolę w nich brała niemiecka Bundeswehra (członek NATO od 1954-55 r.), poczynając od bombardowań Jugosławii, w Iraku i w szczególności w Afganistanie. Ówczesny minister obrony RFN uzasadniając w Bundestagu wysłanie korpusu Bundeswehry na wojnę w tym azjatyckim państwie stwierdził z dumą, że od dziś RFN jest broniona pod Hindukuszem („Ab heute wird die Bundesrepublik auch am Hindukusch verteidigt”). Wojny te kosztowały miliardy złotych, euro i dolarów. Razem na wojny w Iraku iAfganistanie podatnicy amerykańscy zapłacili ponad ok.4.26 bln dol., jednocześnie obalając postępowe narodowe rządy, rujnując kraje, niszcząc ich infrastrukturę gospodarczą, przede wszystkim przemysł naftowy i mordują setki tysięcy cywilnej ludności. Były to typowe przykłady tzw. „humanitarnej pomocy” i „demokratycznych porządków” made in USA narzucanych zniewolonym narodom siłą militarną w interesie wojskowej dominacji Ameryki w tych rejonach świata. Przypomnijmy także, że w nieodległej od Iraku Syrii wojna narzucona przez USA trwa już ponad 7 lat, w którą wmieszały się sąsiednie państwa, w tym Turcja, także Rosja, rozniecono waśnie plemienne i faktycznie ten kiedyś postępowy i dobrze zorganizowany kraj arabski znajduje się w stanie wojny domowej. Wcześniej USA i NATO narzuciły wojnę demokratycznej i postępowej Republice Libii w północnej Afryce („Dżamharija”) a jej wybitny prezydent Muammar Kadaffi został bestialsko zamordowany. Obecnie Libia rozdzierana jest konfliktami wewnętrznymi, w rzeczywistości toczy się walka o opanowanie jej wielkich zasobów ropy naftowej i innych bogactw naturalnych a także kontrolę nad tym ważnym strategicznie krajem północnej Afryki. Bez wątpienia prowadzone od lat wojny USA i NATO na Bliskim i Środkowym Wschodzie a także w północnej Afryce są wyrazem dążeń imperializmu USA, wspieranego przez państwa NATO i Izrael do kontrolowania tego ważnego przesmyku trzech kontynentów, mającego kluczowe znaczenie dla przyszłych losów narodów Afryki, Azji i Europy, w tym głównie dla Izraela, będącego głównym beneficjentem militarnego i gospodarczo-politycznego osłabienia wrogich mu państw arabskich.
Prowadzenie wojny we współczesnej epoce wymaga zaangażowania wielkich armii, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt i rodzaje uzbrojenia, poszczególne państwa wydają na nie olbrzymie środki, w czym przodują Stany Zjednoczone. USA jako „światowy policjant” dysponowały dotychczas wystarczającymi środkami militarnymi i logistycznymi dla sprawowania swej światowej hegemonii, co umożliwiały im własna armia jak i sieć baz militarnych i paktów wojskowych na świecie (ok.750). Od lat mają one największy budżet wojskowy. W 2020 r. przewidywał on na Pentagon ponad 760 mld dol. Sojusznicy w ramach NATO finansują wydatki wojskowe prawie w 40-50 proc. wydatków USA, a biorąc pod uwagę inne pakty i sojusze wojskowe wydatki wojskowe wynoszą ok. 1,3 bln dol. Znacznie mniejsze są wydatki wojskowe państw nie należących do NATO, np. Rosji i Chin, choć nieustannie ośrodki propagandowe USA atakuję je jako rzekomo zagrażające bezpieczeństwu „wolnego świata”. Gdyby pomniejszyć w.w. sumy przynajmniej o połowę znalazłyby się środki na rozwiązanie palących problemów ludności głodujących krajów Afryki, Azji, Ameryki Łacińskiej, umieralności dzieci z powodu braku leków, mleka, czystej wody, walki z pandemią, ochroną klimatu. Na przeszkodzie stoją interesy wielkich koncernów zbrojeniowych i klasowe interesy wielkiej burżuazji, tuczącej się na pocie i krwi wyzyskiwanych ludów.
USA wydają na zbrojenia 3,9 proc. PKB, a biorąc pod uwagę wydatki na jednego obywatela najwięcej wydają Izrael i Arabia Saudyjska. Duży jest udział w PKB wydatków zbrojeniowych nędzarskich Indii, także Rosji, a w Europie Francji, Anglii. Ogółem państwa NATO wydają średnio ok. 1,9 proc. PKB, ale Polska i inne państwa postsocjalistyczne prawie 2,5 proc. i w dalszym ciągu forsowany jest ich wzrost. Dość niski lecz ostatnio szybko rosnący jest udział wydatków wojskowych w Niemczech, od 1,3 proc. do 1,8 proc. . Zjednoczone Niemcy nie maja wielkiej liczbowo zawodowej armii, dysponują jednak doskonałym i nowoczesnym sprzętem wojskowym i wielkimi tradycjami bojowymi, jednocześnie mają najlepiej rozwinięty przemysł zbrojeniowy i są czołowym producentem i eksporterem broni na świecie. Oznacza to, że Niemcy mogą stać się w stosunkowo krótkim czasie wielka potęgą wojskową, o czym doskonale wiedzą niemieckie koła imperialistyczne, lansujące politykę rozbudowy nie tyle Bundeswehry, ale samodzielnej „europejskiej siły obronnej”, dążąc perspektywicznie do wycofania pozostałych wojsk i baz militarnych USA z RFN, wykorzystania sojuszu NATO do realizacji własnych celów strategicznych, a w perspektywie całkowitego wycofania się USA z Europy, być może także osłabienia NATO a nawet jego rozwiązania.
Na ich miejsce ma wejść nowy wojskowo-polityczny układ – europejski, pod komendą Bundesrepubliki, którego zalążkiem jest Europejska Unia Obronna, zatem przed wielkimi Niemcami otwiera się nowa wielka szansa dominacji nie tylko w Europie, ale może nawet w świecie. A więc ponownie świat stoi w obliczu zagrożenia sformułowanego w starej pieśni „Deutschland, Deutschland uber alles…”. Jest to wielkie niebezpieczeństwo nie tylko dla Polski i narodów Europy, ich pokojowego rozwoju, jest to także wielkie niebezpieczeństwo dla narodu niemieckiego, któremu imperializm niemiecki szykuje los znany z historii XX wieku. Dlatego przed narodami europejskimi stoi wielkie zadanie umacniania i obrony pokoju i odparcia niebezpieczeństwa nowej wojny. Nasza obecna manifestacja w Karkonoszach jest kolejnym ostrzeżeniem narodów Europy przed grożącymi niebezpieczeństwami.

Walka o nową świadomość polskiej klasy robotniczej

W końcowej części wystąpienia prof. Zbigniew Wiktor przedstawił niektóre wewnętrzne problemy Polski, w której sytuacja społeczno-polityczna stała się bardziej skomplikowana. Drugą kadencję władzę sprawują reakcyjne ugrupowania prawicowo-klerykalne na czele z partią Prawo i Sprawiedliwość (PiS), wyrażające interesy części wielkiej burżuazji, zorientowanej narodowo i głównie wielkiego liczebnie drobnomieszczaństwa. Dzięki polityce rozdawnictwa zapomóg w formie 500 plus za dziecko, także innych podobnych świadczeń socjalnych rząd PiS uzyskał także poparcie znacznych część polskiego świata pracy, np. ocenia się, że w wyborach na prezydenta RP w 2020 r. ok. 50 proc. ludzi z wykształceniem podstawowym i zawodowym (a więc głównie nisko kwalifikowanych robotników) głosowało na kandydata obozu prawicowo-klerykalnego. Elektorat PiS, obejmujący ok. 1/3 ogółu wyborców pozostaje pod silnym wpływem nie tylko religijnym Kościoła katolickiego, przede wszystkim we wschodnich i południowych częściach Polski, historycznie hołdujących konserwatywno-tradycyjnym wartościom i zasadom dominującej tam ludności wiejskiej.
W polityce zagranicznej PiS początkowo wykazywał rezerwę a nawet sprzeciw wobec planów wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, ale uległ argumentacji hierarchów Kościoła katolickiego a nawet samego papieża Jana Pawła II, że nie ma innego realnego wyboru niż Unia Europejska. Jako główne zagrożenie Polski widział w coraz silniejszych zjednoczonych Niemczech, w związku z tym w polityce europejskiej PiS wiązał się z Wielką Brytanią, a po jej wyjściu z Unii ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie Polska wyraźnie ochłodziła stosunki międzynarodowe z Unią Europejską, szczególnie z Niemcami, uważając je za główne zagrożenie dla polskiej suwerenności i nie bacząc na coraz większe uzależnienie gospodarcze i w handlu zagranicznym od zachodniego sąsiada. Przypomnijmy, że ok. 40 proc. polskiego eksporty kierowane jest do Niemiec i od lat polska gospodarka jest swoistym „Hinterlandem” (zapleczem) Bundesrepubliki. Kapitał niemiecki od dawna inwestuje w uboczną tzw. brudną produkcję (także poprzemysłowe śmieci) w zachodnich rejonach Polski, wiążąc je ekonomicznie i kulturowo z Niemcami. Niemcy obok Anglii są głównym cele emigracji zarobkowej młodych i dobrze wyedukowanych profesjonalnie Polaków (ok. 2,5 mln). Niemieckie towary od samochodów po środki chemiczne opanowały polski rynek.
Polityka PiS po klęsce USA i NATO w Afganistanie oraz po odwróceniu się tyłem prezydenta J. Bidena od Europy, w tym także od Polski oznacza istotny zwrot nie tylko w relacjach polsko-amerykańskich, ale także w relacjach między Unią Europejską a USA, co będzie miało daleko idące następstwa w wycofywaniu się USA z Europy, osłabianiu NATO w tym rejonie świata i konieczności budowy nowego systemu obronno – wojskowego przez Unię Europejską. Oznacza to jakościowy historyczny zwrot, swoiste zielone światło dla Niemiec nie tylko jako lidera gospodarczego w Europie, także polityczno-wojskowego. Jest to dalszy krok na drodze przekształcania się Unii Europejskiej w super państwo i przyspieszenie procesu ograniczania suwerenności mniejszych państw, w tym w szczególności Polski. Dalszy kierunek i efekty polityczne tych przemian będą zależały od siły i celów wielkiego kapitału niemieckiego i zdominowanych przez niego ponadnarodowych korporacji oraz różnych partii i osobistości kolaborujących z nim na arenie międzynarodowej i w poszczególnych krajach.

Prześladowania Komunistycznej Partii Polski

Szczególnie dramatyczna jest w Polsce sytuacja komunistów i Komunistycznej Partii Polski. Od 7 lat trwają brutalne prześladowania policyjno-prokuratorskie i karno-sądowe 4 liderów KPP, redaktorów miesięcznika „Brzask” i witryny internetowej COMPOL, jednocześnie przywódców KPP (w międzyczasie jeden z nich zmarł – Marian Indelak – wieloletni sekretarz KKW ZKP „Proletariat” i KPP)). Przypomnijmy nazwiska tych bohaterów: Krzysztof Szwej – Przewodniczący Krajowego Komitety Wykonawczego KPP – górnik, dr nauk Beata Karoń – Wiceprzewodnicząca i sekretarz generalna, politolożka -absolwentka dwóch wydziałów Uniwersytetu, mgr Marcin Adam – Przewodniczący KKW KPP w poprzedniej kadencji, prawnik. Oto jaką przyszłość gotuje naszej wspaniałej wykształconej młodzieży wymiar sprawiedliwości ( raczej niesprawiedliwości) w III. Rzeczypospolitej. Po wielu latach inwigilacji, przesłuchań, wielokrotnych postępowań karnych przed sądami 1. instancji w Dąbrowie Górniczej (początkowo zostali uniewinnieni przez sąd rejonowy w Dąbrowie Górniczej) i 2. instancji w Katowicach zostali ono skazani za czyny określone w art. 256 par. 1 kodeksu karnego w związku z art. 12 kodeksu karnego, tj. „publiczne propagowanie totalitarnego ustroju państwa” oraz „założenie stosowania przemocy w celu zdobycia władzy i wpływu na politykę”, co nie znajdowało wyrazu ani w Statucie KPP ani w dokumentach programowych, ale wysoki sąd apelacyjny odwołał się do doktryny marksizmu-leninizmu, historii ruchu komunistycznego i publicystyki interpretując je jednoznacznie jako „zbrodnicze” i potwierdzające zarzuty prokuratorskie. Jednocześnie sąd „warunkowo umorzył postępowanie karne”, ale w punkcie 3 „ustalił okres próbny na 2 (dwa) lata wobec każdego z oskarżonych” oraz w punkcie 4 orzekł od oskarżonych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej świadczenie pieniężne w wysokości 1.000 zł od każdego z nich. W punkcie 5. sąd zasądził na rzecz Skarbu Państwa opłatę w kwocie po 80 zł oraz wydatki w kwocie po 36,70 zł od oskarżonych Beaty Karoń i Marcina Adama oraz w kwocie 324,70 zł od oskarżonego Krzysztofa Szweja, zwalniając ich od pozostałej części wydatków, obciążając nimi Skarb Państwa. Od wyroku odwołali się w apelacjach oskarżeni. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Katowicach w Wydziale VI Karnym-Odwoławczym po rozpoznaniu w dniu 29 września 2020 r. sprawy utrzymał w mocy zaskarżony wyrok a ponadto zasądził od każdego oskarżonego na rzecz Skarbu Państwa koszty sądowe za postępowanie odwoławcze. Wyrok ogłoszono 13. X. 2020 r.

Delegalizacja Komunistycznej Partii Polski

Wyrok spotkał się z ostrą krytyką postępowej opinii społecznej nie tylko w Polsce, także za granicą, zgłoszono liczne protesty na łamach postępowych gazet, w tym „Trybuny” i stron internetowych, napłynęły liczne protesty i słowa poparcia z zagranicznych partii komunistycznych i innych postępowych organizacji społecznych. Nie pohamowało to ośrodków antykomunistycznych w szczególności rządowych kręgów PiS przed dalszymi prześladowaniami Komunistycznej Partii Polski. 5 listopada 2020 r. Zbigniew Ziobro – Prokurator Generalny Rzeczypospolitej Polskiej skierował na podstawie art. 191 ust.1 w związku z art. 188 pkt 4 Konstytucji RP wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o delegalizację Komunistycznej Partii Polski. Jest to dalszy krok na drodze prześladowań komunistów, ale także innych postępowych środowisk i ostatecznego stoczenia się PiS i jego politycznych sojuszników na pozycje faszyzmu, co zagraża nie tylko komunistom, także innym demokratycznym siłom i organizacjom w Polsce. Stanowi także znak ostrzegawczy dla sił postępu w Europie, w jakim kierunku zmierza obecna Polska i jakich poszukuje sojuszników za granicą.
Prokurator Generalny wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego „o stwierdzenie niezgodności:
1) celów wpisanej do ewidencji partii politycznych pod numerem EwP 152 partii politycznej Komunistyczna Partia Polski, tak określonych w preambule, art. 57 ust.1 i 2 Statutu Komunistycznej Partii Polski, Dąbrowa Górnicza, grudzień 2015 jak i wynikających z programowej działalności tej partii politycznej, z art. 13 w zw. Z art.11 ust. 1 zd. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej – z powodu odwoływania się w programowych celach do totalitarnych metod i praktyk działania komunizmu oraz założenia stosowania przemocy w celu zdobycia władzy i wpływu na politykę państwa;
2) działalności partii politycznej Komunistyczna Partia Polski, przejawiającej się w odwoływaniu w programowych publikacjach, wypowiedziach i innego rodzaju formach aktywności politycznej do totalitarnych metod i praktyk działania komunizmu oraz prezentowaniu założenia stosowania przemocy w celu zdobycia władzy i wpływu na politykę państwa, z art. 13 w zw. z art. 11 ust. 1 zd. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej”.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny przychyli się do wniosku Prokuratora Generalnego RP i zdelegalizuje Komunistyczną Partię Polski, państwo polskie stanie w szeregu najbardziej reakcyjnych reżimów nie tyle Europy, ale świata. Znamy z historii, jakie były następne kroki reżimów dopuszczających się takich prześladowań lewicy i ograniczeń demokracji. Będzie to oczywiście poważny cios w KPP, ale także w całą polską lewicę i siły liberalno-demokratyczne, w klasowe związki zawodowe i postępowe organizacje społeczne. Jest to ponura perspektywa dla demokracji, niezależnie od jej definicji. Następnym krokiem będą obozy koncentracyjne. Oto prawda o „demokracji” made in PiS.
Trybunał Konstytucyjny mimo upływu prawie roku nie rozpoznał sprawy. Można domniemywać, że jest to wynikiem głębokich różnic w łonie obozu rządowego i słabnącego poparcia społecznego dla rządów PiS, które przed kilkoma tygodniami utraciło bezwzględną większość w Sejmie i trwałość rządu stoi pod znakiem zapytania. W następstwie inflacji i rosnących kosztów utrzymania coraz więcej środowisk pracowniczych strajkuje i krytycznie ocenia politykę PiS. Niewykluczony jest upadek rządu i przedterminowe wybory parlamentarne. Zarysowane w skrócie problemy społeczno -polityczne i gospodarcze wskazują na pogłębiający się w Polsce kryzys polityczny i narastające nowe sprzeczności klasowe tak w aspekcie wewnętrznym jak i międzynarodowym.
Polska klasa robotnicza i inne środowiska ludzi pracy muszą wyciągnąć prawidłowe wnioski ideowo-polityczne, jak wyjść z głębokiego kryzysu, do którego doprowadziła polska burżuazja i jej zagraniczni mocodawcy. Zagrożone są nie tylko podstawowe prawa socjalo-ekonomiczne i polityczne, także niepodległość i suwerenność państwa polskiego. Polska klasa robotnicza wraz z robotnikami i ludźmi pracy w Europie musi budować nową świadomość i solidarność klasową, dążyć do sprawiedliwości społecznej, bronić i walczyć o swe żywotne interesy zgodnie z dawnym hasłem ruchu komunistycznego i robotniczego: Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się !

Sytuacja społeczno-polityczna w Niemczech i Europie

W imieniu niemieckich uczestników wystąpił tow. Albrecht Geissler, który zdefiniował główne problemy gospodarczo-społeczne i polityczne Republiki Federalnej Niemiec i ruchu robotniczego, wskazał na aktywizację nowych sił imperialistycznych wielkiego niemieckiego kapitału i ich dążeń do władzy. Mamy także do czynienia ze starymi siłami reakcyjno-społecznymi, które prezentują się w nowych szatach, wręcz pokojowych barwach, jak np. Alternative fuer Deutschland, która sytuuje się dalej na prawo od dotychczasowej chadecji CDU-CSU. Dąży ona do dalszych ograniczeń zdobyczy socjalnych niemieckiego świata pracy, zwiększenia wyzysku i ograniczenia praw obywatelskich. Stawia też pod znakiem zapytania fundamentalne ustalenia Układu Poczdamskiego i faktycznie dąży do „zjednoczenia” wszystkich ziem dawnej Rzeszy Niemieckiej, a więc także „Niemiec wschodnich”, pod którymi rozumie ziemie „dadrueben” (za) a więc na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej. Przypomnijmy, że w obecnej kończącej się kadencji Bundestagu AfD jest trzecią pod względem ilości posłów frakcją. Liczą oni, że po zwycięskich dla nich wrześniowych wyborach, zwiększą stan posiadania, pozwalający stać się „języczkiem u wagi” przy tworzeniu nowego rządu. Będzie to prawdziwy koniec „ery” Angeli Merkel, Niemcy mają wejść na nowe tory nie tylko polityki wewnętrznej, także międzynarodowej. Kurs ten forsowany jest przez wielką burżuazję i wspomagany przez inne reakcyjne niemieckie partie i ugrupowania, w tym SPD, Zielonych i neofaszystowskie. Oznacza to także przyspieszenie kursu transformacji Unii Europejskiej jako bardziej scentralizowanej federalnej struktury, na czele której stać będzie RFN ze swą rosnącą gospodarką i pozycją polityczną.

Dążenia kapitału niemieckiego do hegemonii w Europie

Proces ten trwa już od kilku lat, ale obecnie został wyraźnie przyspieszony w konsekwencji zmian sytuacji woskowo-politycznej w Europie i Azji, szczególnie zapowiedzianego wycofywania się USA z Europy, a głównie ich spektakularnej porażki (a nawet klęski) w Afganistanie, która sygnalizuje początek końca amerykańskiej hegemonii nie tylko w Europie, także w świecie. Współczesny świat stoi w obliczu kształtowania się nowego ładu międzynarodowego, określanego przez wielobiegunowość i rosnące znaczenie Unii Europejskiej, Chin, Indii, nie można także zapominać o Rosji. Procesy te mają różnorodne znaczenie dla Niemiec, Polski, Czeskiej Republiki i dla całej Unii Europejskiej., o czym świadczą w szczególności ostatnie wydarzenia w Polsce, powrót na scenę polityczną kraju Donalda Tuska jako nie tylko rzecznika wielkiej burżuazji, ale głównie sił pangermańskich, strojącego się w szaty „pierwszego Europejczyka”. Nie rozwijając tematu trzeba stwierdzić, że tendencje te nakreślone zostały przed kilku laty przez wiodące kręgi wielkiego kapitału niemieckiego i znajdują poklask wśród wiodących (głównie Platformy Obywatelskiej) środowisk polskiej „klasy politycznej”.
Wyraźnie i jednoznacznie przedstawił to poprzedni przewodniczący Komisji Europejskiej J. C. Juncker 12. grudnia 2018 r., wygłaszając w Parlamencie Europejskim Orędzie o stanie Unii: „Geopolityka uczy nas, że przyszedł czas na europejską suwerenność”. Natychmiast zawtórowała mu kanclerz Niemiec A. Merkel, że „oznacza to koniec suwerenności małych państw”. Komisja Europejska już w 2014 r. wznowiła prace nad Europejską Unią Obronną (EWO), a więc odgrzano dawny projekt z wczesnych lat 50-tych ub.w., podobnie jak Europejski Fundusz Obronny i europejskie siły zbrojne, a więc niezależne od armii narodowo-państwowych. Projekt był zamrożony przez przejęcie od lat 50tych ub. w. roli głównej siły wojskowej w Europie przez USA i NATO, ale obecnie ponownie wraca do życia. W następstwie Juncker zadeklarował, że w najbliższych latach „chcemy dwudziestokrotnie zwiększyć wydatki na obronę” (sic!). „Obecnie nastał czas, aby „Europa wzięła odpowiedzialność za swe losy, czas, aby Europa rozwinęła to, co nazwałem „Weltpolitikfaeigkeit” – zdolność odgrywania naszej roli w kształtowaniu sytuacji na świecie. Europa powinna stać się niezależnym podmiotem stosunków międzynarodowych”.
Wkrótce szefową Komisji Europejskiej, a więc najważniejszego organu Unii Europejskiej wybrana została p. Urszula von der Layen (poprzednio wieloletnia minister obrony Niemiec), sprawująca kontrolę polityczną nie tylko nad Bundeswehrą, ale głównie nad potężnym odbudowanym i rozwijanym przemysłem zbrojeniowym Niemiec, czołowym światowym eksporterem nowoczesnej broni. Nie ma wątpliwości, że w tych nowych „europejskich siłach obronnych” czołową pozycję będą odgrywać doświadczone, o wielkich tradycjach bojowych, wyposażone w najnowocześniejsze rodzaje broni niemieckie kadry i koncerny zbrojeniowe. Już się cieszą „alte Kameraden” i gromko śpiewają „Deutschland, Deutschland ueber alles…”. W związku z tym w badaniach naukowych nie tylko z geopolityki powraca się do koncepcji „Mitteleuropy” sprzed 1. wojny światowej, zakładającej przebieg granicy państwowej między Niemcami a Rosją, niekoniecznie na Wiśle czy Bugu i Niemnie, ale znacznie dalej na wschodzie, co próbowali zbrojnie przyspieszać i wymuszać Kajzer Wilhelm i kanclerz Hitler. Jak wiadomo, połamali sobie na tym karki, ale obecnie powstaje nowa koniunktura międzynarodowa dla odrodzonych pangermańskich sił. Mówił o tym już w 1994 r. na spotkaniu z czołowymi politykami niemieckimi i gospodarczymi bonzami ówczesny minister spraw zagranicznych Klaus Kinkel, że „to co nie udało się poprzednio, ma szanse powodzenia obecnie”. Co miał na myśli, można się domyślać w oparciu o znajomość historii Niemiec XX w. (Zdumiewające, że w tym nurcie znalazł się także Radosław Sikorski – b. polski minister spraw zagranicznych na spotkaniu z przedstawicielami wielkiego niemieckiego biznesu przed kilkoma laty w Berlinie przyp. Z.W.). Zmiany polityczne i bieg wydarzeń w Niemczech a także w polityce międzynarodowej dowodzą, że ponownie w Niemczech dochodzą do głosu siły, chcące realizować odwieczne ekspansjonistyczne cele pod hasłem nie tylko Drang nach Osten.
Deklaracja ideowo-polityczna spotkania
W końcowej części tow. Albrecht Geissler przestawił projekt Deklaracji, przyjętej przez aklamację:
„My, przedstawiciele licznych partii i nurtów lewicowych zgromadzeni 28 sierpnia 2021 r. w Karkonoszach żądamy:
– Zaprzestania imperialistycznej wojennej polityki USA i NATO, precz z dalszymi zbrojeniami, wojnami i militarystycznymi prowokacjami przeciwko uciśnionym narodom;
– Precz z zagrożeniami wojskowymi przeciwko Rosji i Chinom, żądamy natychmiastowego wycofania wojsk USA i NATO spod rosyjskiej i chińskiej granicy;
-Precz z kapitalistycznym i imperialistycznym wyzyskiem oraz zniewoleniem uciśnionych narodów;
-Precz z nową zimną wojną, agresją gospodarczą i polityką embarga przeciwko narodom i rządom, które nie uznają dyktatu kapitału;
-Precz z wojnami w Afryce, na Bliskim i Środkowym Wschodzie, trzeba stworzyć warunki międzynarodowe dla rozwiązania ognisk zapalnych w wymienionych regionach i rozwiązać wielki międzynarodowy problem uchodźców.
– Kapitalizm i imperializm są odpowiedzialne za te wielkie nieszczęścia narodów Wschodu, Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej.
-My, jako przedstawiciele ruchów antywojennych, pokojowych i socjalistycznych stawiamy sobie za cel walkę o pokój i zapobieżenie niebezpieczeństwu wojny, szybkie rozwiązanie NATO, jego baz wojskowych i innych paktów wojennych w Europie i na świecie;
-Walczymy przeciwko historycznemu rewizjonizmowi i zakłamaniu wielkiego dziedzictwa budowy socjalizmu w dawnym Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i krajach demokracji ludowej w Europie, w Azji i Ameryce Łacińskiej;
-Jesteśmy za szerokim frontem jedności przeciwko faszyzmowi, odradzającemu się w nowych formach, przeciwko rasizmowi, antysemityzmowi i pogardzie dla człowieka we wszelkich postaciach;
-Wzywamy wszystkie postępowe ruchy społeczne do zjednoczenia wysiłków w celu zaprzestania dewastacji klimatu na naszej planecie i stworzenia każdemu człowiekowi prawa do godnego życia, w tym przede wszystkim pokoju;
-Walczymy o przyjaźń i solidarność ludów i narodów świata, o zagwarantowanie praw ludzkich dla wszystkich obywateli planety, niezależnie od koloru skóry, pochodzenia i narodowości;
– Rot Front!”
Międzynarodowe Spotkanie Proletariatu w Karkonoszach było wielkim wydarzeniem międzynarodowej solidarności Lewicy z Czech, Polski i Niemiec. Dokumentuje ono kontynuację długoletniej tradycji transgranicznej współpracy ruchu robotniczego w tym rejonie Europy, wymieniono liczne informacje i doświadczenia walki o pokój, przeciwko zagrożeniom wojennym, walki z wyzyskiem burżuazyjno-kapitalistycznym. Uczestnicy Spotkania wyrazili głęboką solidarność z prześladowaną przez reżim Komunistyczną Partia Polski. Na zakończenie Spotkania zebrani w kilku językach odśpiewali „Międzynarodówkę”, część z rozwiniętymi czerwonymi sztandarami pomaszerowała na Śnieżkę, pozostali trafili do miejscowych gospód i świetlic na dalsze dyskusje. Jeszcze inni składali kwiaty i zapalali znicze przed zachowanymi jeszcze tablicami i pomnikami, upamiętniającymi bohaterów ruchu robotniczego.

 

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Aszraf Ghani – prezydent z teczki

Następny

Mój dziennik politycznie niepoprawny