Trzeba było zauważyć miny Dudusia-Ministranta i Kurskiego Jacka, szefa Kur-Wizji, obecnych na uroczystości z okazji 75 rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, gdy swoje wspaniałe przemówienie wygłaszał Marian Turski.
Duduś-Ministrant podczas spotkania z Emmanuelem Macronem, który gościł dwa dni w Polsce – dość blado, ale uśmiechał się do tego „bezczelnego” Francuza, jak go de facto określił we wrześniu zeszłego roku. I – co ważne – nie wydzierał się tak wniebogłosy, jak na spotkaniu w „karczmie piwnej” z górnikami. Nie wydzierał się, bo wiedział, że ma do czynienia z prawdziwym Jowiszem, a nie niby-Jowiszem, jak on sam. Z Jowisza to on ma tylko mocne gardło.
Niezależnie od tego Duduś-Ministrant mocni się zapomniał stwierdzając w wywiadzie dla jednego z tygodników, że nawet największą chałę uzdrowi podpisem jego jowiszowa wola. Chodziło o to, że jeśli nawet jego mianowańcy sędziowscy nie spełniają wymaganych kryteriów, n.p. prawidłowej i legalnej listy poparcia do KRS, to swoim podpisem pod nominacją wadę tę usuwa niczym ksiądz gładzi grzechy w konfesjonale On się chyba z wałem na rozumy pomieniał! Przepraszam – porównanie Dudusia-Ministranta z pogańskim bogiem bogów Jowiszem nie jest najtrafniejsze. Przecież Duduś jest wierzący chrześcijanin i katolik. Może więc uważa, że ma moc francuskiego Ludwika IX Świętego, który czynił cuda i dotykiem leczył skrofuły.
Członkowie neo-KRS przed zebraniem w dniu wizyty Very Jurowej w Polsce poszli na mszę, pewnie z prośbą o miłosierdzie i wsparcie boże. To właśnie ta legendarna obłuda katolicka, o której już w Czechach, ojczyźnie Jurowej czasów Jana Husa pisano w uczonych księgach. Który to już raz „Świętoszek” Moliera objawia swoją genialną ponadczasowość!
Matteo Pinokio stwierdził w wywiadzie dla propisowskiego tygodnika: „Polska zawsze stawała po stroni Dobra, a nie Zła”. Przy takim sformułowaniu jego drobne kłamstewka przyprawiające o wydłużenie nosa, to małe piwko. Co trzeba jednak mieć w głowie, żeby wygłaszać takie absurdalnie uogólnione osądy: „Polska zawsze…” i tak dalej? Trzeba mieć w głowie chyba surówkę z białej kapusty.
Była w Lublinie tablica następującej treści: „Drogę tę przebywali męczennicy Majdanka. Tędy w 1944 roku wkroczyły do Lublina wyzwoleńcze wojska radzieckie i polskie. W XX-lecie PRL, z woli władzy ludowej, ofiarnym czynem budowniczych i mieszkańców Lublina, wykonano tę trasę wraz z wiaduktem i 22 lipca 1964 roku przekazano do użytku. Miejska Rada Narodowa w Lublinie”. W oparciu o ustawę „dekomunizacyjną” IPN wskazał, że przedmiotowa tablica „w sposób niegodny łączy męczeństwo więźniów Majdanka z działaniami propagandowymi na rzecz zaborczej Armii Czerwonej, która przemocą wprowadzała w Polsce komunizm, tym samym zabierając Polakom możliwość tworzenia niepodległego państwa”. Po uzyskaniu opinii IPN wojewoda lubelski zwrócił się z wnioskiem do Zarządu Dróg i Mostów o trwałe usunięcie treści sprzecznych z tzw. ustawą dekomunizacyjną. Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor lubelskiego Ośrodka „Brama Grodzka-Teatr NN” określił to posunięcie jako „barbarzyństwo”. „Można było opatrzyć tablicę komentarzem, ale nie można zacierać historii – dodał. W Lublinie w ten sposób „zdekomunizowano” część nazw ulic. M.in. ulicę Leona Kruczkowskiego przemianowano na Zbigniewa Herberta. W miejsce I Armii Wojska Polskiego pojawili się Żołnierze Niepodległej. Jana Hempla, członka Komunistycznej Partii Polski, współzałożyciela LSS Społem zastąpili Zesłańcy Sybiru.
Zmarł Lech Raczak (1940-2020), wybitna indywidualność polskiego teatru, współzałożyciel poznańskiego Teatru Ósmego Dnia.
Prawnicy powinni przyjrzeć się ustawie śmieciowej, które przewiduje odpowiedzialność zbiorową za niesegregowanie śmieci. Jeśli w danej wspólnocie mieszkaniowej choć jedna osoba nie segreguje śmieci, to każdy jej członek będzie obciążony podwyższoną opłatą (czyli de facto karą) w horrendalnie wysokiej kwocie miesięcznej 130 złotych! Przecież to jawne stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i jest sprzeczne z duchem i literą najszerzej rozumianego prawa. Sprzeczne też ze zdrowym rozsądkiem i całkowicie nierealne są rozwiązania są przepisy ustawy zakładające, że w liczących dziesiątki a nawet setki mieszkańców wspólnotach można osiągnąć stuprocentową dyscyplinę w segregowaniu śmieci.
Szaleje „agent Tomek”, kiedyś wielki agent „Maria” i jego ferajny. Wyznał on, że „Mario”, polski Fouché („o duszy demona i twarzy trupa” – Victor Hugo) i jego przyboczni formalnie i otwarcie nakazywali mu fałszowanie raportów dotyczących Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich.
Z kolei niepisowskie media grillują byłego marszałka, obecnego wicemarszałka Senatu Karczewskiego Stanisława, który miał łamać prawo pracując dla idei dopracował się 400 tysięcy złotych. Ten nowy, pisowski Tomasz Judym skarży się teraz, że jest za to prześladowany, a jego sprawę bada Państwowa Inspekcja Pracy.
Ściganie prokuratorów za uczestnictwo w Marszu Tysiąca Tóg czy legitymowanie przez policję przechodniów ośmielających się przechodzić chodnikiem w pobliżu strzeżonego jak twierdza domu Kaczora na Żoliborzu (dla zainteresowanych: rejon ulic Mickiewicza, Solskiego, Drużbackiej, Potockiej), to konkretne zachowania typowe dla reżymu policyjnego i tylko przedsmak tego, co nas czeka, jeśli PiS dłużej porządzi. tekst