8 grudnia 2024

loader

Flaczki tygodnia

PiS ocalił węgierskich złodziei. Oligarchów Wiktora Orbana, którzy miękko w gaciach mieli, bo ukradli Węgrom pieniądze ze wspólnego budżetu Unii Europejskiej. Spryciarz z tego Orbana. Na Węgrzech ma swoich Szajerów, a w Polsce frajerów.

Warto przypomnieć, że węgierscy złodzieje, okradający nasz wspólny budżet Unii Europejskiej, kradną również nasze, polskie pieniądze. Dlatego oligarchowie PiS osłaniając bratnich złodziei działają też na szkodę Polek i Polaków.

„Flaczki” będą teraz cierpliwie obserwować wygibasy braci Karnowskich, Tomasza Sakiewicza, Jacka Kurskiego i innych propagandowych szczujów prześcigających się w opiewaniu „Wiktorii brukselskiej” pan premiera Morawieckiego. Ale aby sprawiedliwości stało się zadość, trzeba też odnotować jedno zwycięstwo pana premiera. Przegrana Morawieckiego w Brukseli, to jednocześnie jego wygrana z panem ministrem Ziobro w krajowych partyjnych rozgrywkach.

O brukselskiej klęsce pana premiera otwarcie mówi pan minister Ziobro, lider Solidarnej Polski. Twierdzi, że wynegocjowane „konkluzje” do rozporządzenia Rady Europejskiej nie są dokumentem prawnym. Co oznacza, że oligarchia PiS nadal może być karana finansowo i politycznie za łamanie praworządności w Polsce przez praworządnych partnerów z naszej Unii Europejskiej. Zwrócił na to też uwagę Donald Tusk. Pierwszy raz od wielu lat pan minister Ziobro i Donald Tusk zgodzili się ze sobą.

Czas teraz zaprezentować istotę brukselskiego kompromisu. Nie było obiecywanych polskich i węgierskich wet do budżetu, bo w efekcie niemieckiej mediacji powstały „konkluzje” na które radośnie zgodzili się pan premier Morawiecki i Wiktor Orban. W konkluzjach nie znalazły się żadne poprawki do rozporządzenia o mechanizmie praworządności. Zaproponowano jedynie warunki pod jakimi będzie można go stosować. Po pierwsze Komisja Europejska będzie miała dwa lata na ewentualne wstrzymanie niekorzystnego dla państwa członkowskiego wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Po drugie dodano zapis, że „Rada Europejska będzie dążyła do wypracowania wspólnego stanowiska”, kiedy ukarany kraj będzie chciał przedyskutować stawiany mu zarzut. Czyli wzmocniono prawo oskarżonego państwa do obrony. I wreszcie ustalono, że karanie za łamanie prawa będzie miało zastosowanie wyłącznie do nowego budżetu UE na lata 2021-2027 oraz do nowego funduszu odbudowy. To oznacza, że rozliczanie wcześniej otrzymanych z naszej Unii pieniędzy, nie będą mu podlegały.

Od samego początku, czyli od lipca 2020 roku, spór PiS z UE na temat mechanizmu praworządności miał dla oligarchii PiS jedynie wymiar symboliczny. Ale i tak nie udało im się zmienić w spornym rozporządzeniu ani przecinka. Pozostała tam kwestionowana przez nich ściśle określona definicja praworządności i jej przestrzegania. Niczego, poza propagsndową, nieskuteczną „walką o suwerenność”, politycy PiS nie zyskali.

Na polskich szantażach zyskali za to oligarchowie węgierscy. Od kilku lat toczący spór z UE o poważne zarzuty złodziejstwa podczas wydatkowania wspólnotowych funduszy. To węgierskim złodziejom groziło realne i natychmiastowe zastosowanie mechanizmu praworządności. Dlatego już sam zapis o możliwości zakwestionowania przed TSUE decyzji Komisji Europejskiej daje orbanowskim złodziejom dwa lata spokoju. Jest też wielkim zwycięstwem premiera Orbána, bo w 2022 roku będzie miał kampanię wyborczą i starał się o przedłużenie swej władzy.

Premier Orbán i jego sługa pan premier Morawiecki zapowiedzieli już, że zwrócą się do TSUE z zapytaniem negującym stosowania mechanizmu praworządności w sporach o wydawanie pieniędzy z naszego budżetu UE. Tak to Polska po raz kolejny staje się wasalem węgierskich złodziei.

„Panie Ministrze Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro! Dziękuję jako Polka i matka za obronę naszej Ojczyzny przed poniewierką, upokarzaniem i łajaniem przez Niemców, Holendrów, Francuzów i innych. Właśnie uroczyście oddaliśmy suwerenność pod rządy obcych państw – z uśmiechem, oprawą PR-ową i ku radości tych, którzy nigdy Polski nie mieli w sercu. Ale „Jeszcze Polska nie zginęła” dopóki są tacy jak Pan. Widzimy już, że „przemysł pogardy” Pana dopadł i poniewiera. Zapewniamy, że razem z Panem będziemy wiernie stać na straży niepodległości Polski i zniesiemy każde upokorzenie. Dla naszej Ojczyzny i przyszłości dzieci – warto”, pisze z Brukseli euro deputowana PiS pani Beata Kempa.

„Veto albo śmierć!”, wzywał pan minister Janusz Kowalski na Twitterze już w lipcu tego roku. A potem powtarzał to hasło wielokrotnie, ostatnio podczas konferencji prasowej w listopadzie. „Niemcy chcą skolonizować Polskę. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. W czasie pandemii Niemcy chcą złamać traktat i bezprawnie odebrać nam suwerenność” –tweetował 11 listopad wspierając swego wodza, pana ministra Ziobrę. Jeszcze 10 grudnia zdążył sflekować panią poseł PiS, która skrytykowała stanowisko pana ministra Ziobry dotyczący weta. „Może Jadwiga Emilewicz nie wie, co to są „konkluzje” Rady Europejskiej. To nie jest prawo – to wyłącznie stanowisko polityczne”, bił bez pardonu koalicyjną miękiszonkę.

Teraz wiemy, że weta nie będzie. Co teraz uczyni pan minister Janusz Kowalski? Wybierze honorowe rozwiązanie? Popełni samobójstwo jak przedwojenny oficer?
Nie oczekujcie tego od notorycznego kłamcy.

Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. I znów Ziobrowcy, pomimo licznych upokorzeń, pozostali w koalicji rządzącej. Bóg, honor, kasa. Kasa przede wszystkim.

„Kto jest polskim Józefem Szajerem?”, pytanie zadane tu niedawno nie znalazło jeszcze odpowiedzi. Ale pewne znaki na prawicowym niebie sugerują, że taka odpowiedź padnie. Czeka tylko na odpowiedni moment w przyszłych sporach oligarchów PiS z buntownikami Solidarnej Polski.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Most na rzece RozPacz

Następny

Le Monde diplomatique Nr 5(165)2020

Zostaw komentarz