Dzień po Marszu Niepodległości, który miał być patriotycznym przejazdem samochodowym, a zamienił się w serię kibolskich zadym, posłowie Lewicy poszli ze zgłoszeniem w tej sprawie do prokuratury.
Przy okazji Krzysztof Gawkowski przypomniał na konferencji prasowej, że Lewica od dawna domagała się delegalizacji prawicowych, ekstremistycznych organizacji krzyczących o zabijaniu wrogów ojczyzny i Polsce dla Polaków.
– Lewica już wiele lat temu złożyła wnioski, aby organizacje faszyzujące nie miały prawa w Polsce funkcjonować. Lewica ponowi te wnioski i będziemy się domagali delegalizacji Marszu Niepodległości. Nie ma miejsca na organizacje, które wypuszczają swoje bojówki na ulice Warszawy, aby niszczyć to miasto. Albo będziemy mocno i stanowczo reagowali, albo już za kilka lat będziemy na co dzień się ich bali. Nie może być tak, że Minister Sprawiedliwości nie dostrzega problemu, a podległa mu prokuratura nie zajmie się sprawą pana Bąkiewicza – oznajmił poseł Lewicy.
Posłanka Monika Pawłowska stwierdziła, że 11 listopada nie powinien być dniem, gdy narodowcy idą przez centrum stolicy, rzucając racami w policjantów i dokonując aktów wandalizmu.
– Polska dzisiaj wstydzi się za faszystowską hołotę, która napada i demoluje, niszczy i podpala. Nasi przodkowie – babcie i dziadkowie – walczyli właśnie z bojówkami i organizacjami nacjonalistycznymi oraz faszystowskimi, a które dzisiaj wylewają się na ulice polskich miast. – powiedziała.
Lewica nie ma również wątpliwości: to Jarosław Kaczyński, jako wicepremier odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa, moralnie jest winien temu, co wydarzyło się w Warszawie. Sam wszak niedawno zachęcał prawicowych bojówkarzy do „obrony kościołów”, sugerując, że ich agresja jest do zaakceptowania. Zawiadomienie do prokuratury, jakie złoży Lewica, dotyczyć będzie organizatora Marszu Niepodległości Roberta Bąkiewicza. To na jego wezwanie kibole przyjechali do Warszawy; potem organizatorzy nie zrobili nic, by powstrzymać agresję uczestników swojej imprezy.