26 kwietnia 2024

loader

Patologia w małych firmach?

Poniedziałkowa Trybuna wydrukowała materiał Piotra Szumlewicza pod tytułem „Małe firmy- dużo patologii”. Z materiału wynika, że autor nie miał zbyt wiele do czynienia z małymi firmami. Gdyby miał, to na tytułowe pytanie odpowiedziałby: tak, ale ze strony pracowników!

Jestem od zawsze lewicowcem. Doszedłem w SLD przez pewien czas do stanowiska sekretarza RW na Podkarpaciu. Od kilku lat prowadzę własną działalność w branży zakwaterowanie i gastronomia, w branży, którą Piotr Szumlewicz określa jako najbardziej patologiczną. Przed podjęciem tej działalności dałbym sobie rękę uciąć za każdego skarżącego się na pracodawcę pracownika. Teraz zmieniłem zdanie. Może nie diametralnie, ale w sposób dość zasadniczy.

Po pierwsze potwierdzam stare powiedzenie, że człowiek zrobi wszystko
byle tylko nic nie zrobić.

Natomiast prawdą jest, że przy każdej wypłacie wypłakuje o podwyżkę.
Nie ma w pracy pojęcia stosunków partnerskich z pracownikami. Wykorzystają to natychmiast. Dopiszą sobie godziny, nakarmią rodzinę, gdy cię nie ma, skorzystają z owoców, jarzyn, wędlin, mięsa. Ja wiem, że nie można uogólniać. Są też ludzie uczciwi, niestety jest ich mniejszość. Przez trzy lata kompletuje załogę i końca nie widać.

Nowo zatrudnieni pracują w miarę dobrze prze kilka miesięcy, później zaczyna się gra, szef nie widzi to luz i laba. Kończy się to rozstaniem, a wtedy masz pewne, że wywaleni obrobią ci pewną część ciała. Płacę jak w zegarku, bez jakiegokolwiek spóźnienia, a w mieście idzie fama, że zalegam z poborami. Wiem kto robi mi taka opinię, między innymi pani barmanka, która wielką miłością darzyła towar, który sprzedawała, czyli alkohol. Zapominała też wbijać do kasy fiskalnej sprzedany towar, ale nadwyżki w kasie nigdy nie było.

Osoba prowadząca działalność gospodarczą w czasach PRL-u uznawana była przez wszelkie urzędy jako potencjalny przestępca, transformacja niczego nie zmieniła. Dalej prywaciarz to w powszechnym pojęciu kombinator i oszust. Duże firmy stać na dobrych adwokatów i tym sposobem potrafią wybrnąć z różnego rodzaju wpadek i przekrętów. Małych firm na to nie stać.

Przez cały czas mam rotację za barem. Owszem przychodzą chętni do pracy, ale…

wygląda to mniej więcej tak. Mogę pracować, ale na czarno, bo inaczej stracę dopłatę do mieszkania, zasiłek z MOPS-u, pomoc z PCK. Proszę mi powiedzieć jak można – w małym mieście, gdzie wszyscy się znają – postawić kogoś do pracy na czarno i to jeszcze za barem.

Inny ciekawy, acz powszechny przypadek, Panie Piotrze. Pracuje dziewczyna na pół etatu, bo tak jej pasowało. Po czasie poprosiła jednak o możliwość pracy na pełny etat. Sprawdziła się wcześniej ,więc się zgodziłem. Jaki był tego efekt? Po sześciu dniach przyniosła zwolnienie lekarskie i ciągnie chorobowe już trzeci miesiąc. Tak wygląda rynek pracy na prowincji. Kelnerka nigdy nie zauważy zabrudzonego obrusu, śmieci na podłodze, nieumytych szklanek, kufli. Nie ma czasu, bo przecież mogło by ją ominąć coś ważnego na facebooku.

Powiedzmy sobie szczerze. Ci co chcą pracować, robią to za granicą,
lub tutaj w Polsce. Ci co pracy nie mają, to lenie i nieudacznicy, mówiąc kolokwialnie roszczeniowcy. Znają dokładnie stawki, jakie płacą inne firmy w mieście, ale zupełnie nie interesuje ich przestrzeganie zakresu obowiązków. Największy żal mam do lekarzy, którzy sypią zwolnieniami bez ograniczeń. Powiesz, że masz problemy z kręgosłupem i pół roku laby gwarantowane. No ale lekarz teraz to nie służba, a biznes, jak mówią w kabarecie – klient nasz pan.

Panie Piotrze – oczywiście są wyjątki od tej reguły. Takim wyjątkiem są ludzie 50 plus. Panie w tym wieku pracują na kuchni i proszę mi wierzyć znają swoje obowiązki, nie patrzą tępo w ekran smartfona, nie kombinują co zrobić by nie zrobić nic, a jedynie pozorować pracę. Gdy mają chwile spokoju sprzątają i myją podłogi, sprzęt. Niestety nie mają już tyle sił by noce spędzać za barem.

Jeśli się chce pisać o wyzysku pracowników przez wrednych właścicieli, to najlepiej samemu założyć firmę i spojrzeć na to wszystko z drugiej strony, a wtedy – zapewniam- obraz nie będzie już tak wyrazisty jak Pan pisze.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Popielec

Następny

Pani mecenas

Zostaw komentarz