palec-polska
Mój nieżyjący już, niestety, przyjaciel Prof. dr hab. K. Doktór miał zwyczaj żartować, że miał w życiu dwie żony: pierwszą i ostatnią. Chodziło oczywiście o tę samą osobę. Stąd tytuł tego artykułu. Nie przypisuję jego sformułowania sobie.
Polskę też mamy jedną, tę samą (prawie) dla wszystkich. Zajmuje ona jednakże w dwu dziedzinach funkcjonowania skrajnie przeciwne pozycje.
Pierwsze miejsce zajmujemy w wydatkach na zbrojenie, razem, z kilkoma innymi, nielicznymi, krajami. Dwa i pół procent PKB. Inni przeznaczają mniej. Jesteśmy w absolutnej czołówce krajów przynależnych do NATO. Od niedawna. Mniej więcej od czasów panoszenia się pandemii COViD 19. Na wszelki przypadek przypomnę, że zwiększone wydatki na zbrojenia (wojsko) oznaczają automatycznie mniejszą możliwość zwiększenia wydatków na zdrowie. My mamy na wydatki wojenne, Mieliśmy też, to czas przeszły, na 500+, bo teraz to już niespecjalnie. Szukamy zwrotów rozdawnictwa przez nowe podatki, nowe ceny benzyny, warzyw, piwa, energii elektrycznej, inflację…. Te bogatsze kraje w tym względzie też pozostawiliśmy w tyle. A macie zarozumialcy, bogacze; bierzcie z nas przykład! Że co, że u was ludziom żyje się lepiej; nawet dwukrotnie i wygodniej niż u nas w Polsce? No i co z tego? My przodujemy! Jesteśmy pierwsi w wydatkach na czołgi, amerykańskie przede wszystkim; na rakiety, amerykańskie wyłącznie; samoloty – niech nikt głupio nie pyta „czyje”. Amerykańskie oczywiście! Utrzymujemy w bardzo znacznym stopniu na terytorium Polski 6000 żołnierzy USA. Złośliwcy mówią nawet, że wydatki w ramach NATO są zakamuflowanymi wydatkami na utrzymanie armii amerykańskiej, bądź jej wspieranie. Na przykład casus Iraku, który zawojowaliśmy razem z USA, szukając za pomocą wojsk specjalnych nieistniejącej broni bakteriologicznej i chemicznej. Poza tą jedną eskapadą wojenną innych, zwykłych wojen nie prowadzimy i nie prowadziliśmy; nie licząc hybrydowej z emigrantami wspieranymi przez Białoruś. Ta wojna wszakże też kosztuje. Należy, między innymi, w ramach działań bitewnych postawić solidny płot. Żeby sam sąsiad albo ktoś od niego nie przelazł do nas. A NATO nie pomaga, poza słownym wsparciem, które jak wiadomo nic nie kosztuje a ładnie wygląda. W 1939 było podobnie.
Postanowiliśmy też, [my (?) to znaczy kto: państwo polskie, rząd, PiS, Pan A. Macierewicz, Kaczyński] zwiększyć liczebnie armię polską wzmacniając ją o kolejne oddziały tzw. terytorialsów, czyli wojsko niedzielne. To też kosztuje. Więc może jeszcze co nieco, to znaczy kilka miliardów złotych polskich, dołożymy na dozbrojenie. Jak przodować, to przodować ; na wszystkich frontach armijnych.
O powyższych problemach głośno się u nas nie mówi i nie pisze, bo można być posądzonym bardzo szybko i poważnie przez bardzo niepoważnych obywateli RP o brak patriotyzmu, zdradę narodową, zmowę z Putinem lub innym Łukaszenką, więc po co się wychylać. To niebezpieczne. A swoją drogą – zastanawiam się, czy Polak, który szkodzi innemu Polakowi to też jest patriota czy idiota?
Teraz, w czym jesteśmy na szarym końcu, ostatni? EUROSTAT, czyli Urząd Statystyczny Unii Europejskiej odpowiedzialny za informacje wysokiej jakości, poinformował, że Polska znajduje się na szarym końcu UE w wydatkach przeznaczonych na zdrowie Polaków. Najwięcej, przypominam, przeznaczamy na zabijanie ludzi, na wojny, na zbrojenia siebie i innych, a najmniej na ochronę zdrowia – w tym też tych nienarodzonych – o których tak głośno ostatnio. Liczba lekarzy i pielęgniarek na 1000 mieszkańców również należy do najniższych w Europie, o czym wszyscy chyba wiedzą. No może rządzący nie wiedzą, bo nie chcą. Ich to nie dotyczy. Mają swoją służbę zdrowia jako najlepsi przedstawiciele narodu polskiego. Oni nie umierają w karetkach stojących przed szpitalami; w poczekalniach przychodni. Nie czekają godzinami lub miesiącami a nawet latami na przyjęcie u lekarza specjalisty. Mam podać przykłady? Mogę zacząć od siebie, ale chyba szkoda papieru na sprawy znane każdemu z autopsji i oczywiste. Różne źródła donoszą ostatnio prawie masowo także o lokowaniu się Polski na ostatnich miejscach na listach europejskich a nawet światowych w walce z koronawirusem. Kiedyś, w okrutnych i złych czasach, były obowiązkowe szczepienia przeciw gruźlicy, ospie,…, Zlikwidowano te zarazy. A dzisiaj? Jest demokracja i każdy może się nie zaszczepić zarażając innych. Chyba najbardziej dotkliwym brakiem w tej płaszczyźnie jest brak zdrowego rozsądku.
Ewenementem jest także, wg mnie, istnienie prawie dwóch ministerstw zdrowia. Tego normalnego i NFZ. Zanim napisałem to zdanie przeczytałem założenia do funkcjonowania jednego i drugiego. Nie znalazłem przekonującego uzasadnienia funkcjonowania obu. Takie samo uzasadnienie można by znaleźć dla powołania Narodowego Funduszu Sportu / Szkolnictwa / Cyfryzacji / Transportu itd. obok istniejących ministerstw. W NFZ pracuje etatowo około 5000 ludzi, zarabiających średnio około 6000 zł. miesięcznie, a ochrona zdrowia wygląda tak jak wygląda; tak jak ją ocenił EUROSTAT.
Czytając materiały związane z tematem zdrowia, znalazłem jednak pozytywną informację. Otóż okazuje się, że jeśli chodzi o uzębienie gorzej niż u nas sprawa wygląda z jego leczeniem w Wietnamie. To dobrze, że choć tak.
Kończąc, wytłumaczę się czytelnikom dlaczego podjąłem ten podwójny temat. Otóż, po pierwsze, zbulwersował mnie wynik porównania tych dwóch jakże ważnych zjawisk ekonomiczno-społecznych; najlepsi pod wodzą Aresa- najgorsi pod skrzydłami Eskulapa. Tu się przypomina dowcip sprzed lat: godłem Polski powinien być Amorek, bo lata z gołą dupą ale uzbrojony.
Po drugie, uświadomiłem sobie, że często; zbyt często zwracamy uwagę (zwracają naszą uwagę) na sprawy drobne, też ważne, ale przysłaniające te najistotniejsze. To nie teoria i wymądrzanie się. To wykorzystanie sytuacji psychospołecznej natury człowieka. Wykładając na uczelniach robiłem takie różne doświadczenia z tego zakresu. Między innymi prosiłem studentów, aby powiedzieli co widzą na dużej mapie Europy. Odpowiadali: Rzym, Wołga, Polska …Nikt nie odpowiedział, choć litery były największe: widzę Europę. Sprawy największe, najważniejsze czasami są najtrudniejsze do zauważenia i dlatego je podnoszę. Chyba, że ktoś ma problemy ważniejsze niż własne zdrowie.