10 lipca 2024

loader

Polska nierządem stoi

Polska nierządem stoi

Adrian Grycuk – wikipedia

Gdyby nie nierząd uprawiany wesoło w kamienicy Mariana Banasia w Krakowie w dzielnicy Podgórze, tegoroczne lato polityczne nie byłoby aż tak atrakcyjne.

Bo gdyby tamto źródło jego dochodu nie zostało ujawnione przez TVN 24, to władza PiS nie zażądałaby jego dymisji, nie szykanowałaby jego rodziny, a w konsekwencji Pancerny Marian nie wykierowałby pancerfausta w stronę Zaplutego, Sz-Matousza i całej tej ferajny.
Świadek koronny numer jeden
Od kilku dni Banaś próbuje ogłosić raport pokontrolny Najwyższej Izby Kontroli w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, działającego od 2012 roku w oparciu o nawiązki orzekane przez sądy od sprawców przestępstw, a mającego wspomagać ofiary przestępstw. Jak podają źródła, w 2015 roku Fundusz miał na koncie około 30 milionów złotych, a w roku 2017 już 463 miliony złotych, czyli w ciągu dwóch lat powiększył się kilkunastokrotnie. Jednak skala pomocy ofiarom przestępstw wraz ze wzrostem Funduszu nie rosła proporcjonalnie, lecz, odwrotnie proporcjonalnie, malała.
W 2015 roku z owych trzydziestu milionów do organizacji pozarządowych popłynęło około 80 procent tych pieniędzy. W roku 2016, gdy Fundusz liczył 400 milionów złotych, procent wpływów do NGS-ów zmniejszył się do 5 (pięciu) procent, a w roku 2017, gdy liczył 463 miliony, ów procent zmniejszył się do 3 (trzech) procent. Jednocześnie kierujący od 2016 roku Funduszem Sprawiedliwości Ziobro zaczął obficie karmić organizacje kościelne, między innymi rydzykową Lux Veritatis, która nie wiadomo co ma wspólnego z ofiarami przestępstw (może przez nią popełnionych?), a zasłużone na tym polu Centrum Praw Kobiet od tego czasu nie otrzymało ani grosza dotacji.
Mechanizm rozdziału tych środków chciał ujawnić Marian Banaś, ale torpeduje mu to na wszystkie możliwe sposoby eksponent Nowogrodzkiej w NIK, czyli wiceprezes Dziuba. Banaś złożył do Laski Marszałkowskiej wniosek o odwołanie Dziuby, ale przecież nie można spodziewać się, że Trzymająca Laskę Witek Elżbieta wyjdzie mu naprzeciw. Praworządne PiS jak ognia boi się bowiem zeznań „świadka koronnego”, jak określił go Donald Tusk.
Bo brudna sprawa Funduszu Sprawiedliwości w rękach Ziobry, to tylko czubek góry lodowej, jaką jest niekończący się i nieograniczony złodziejski proceder władzy z rozmachem okradającej kraj i obywateli, a Marian Banaś ma w zanadrzu kolejne, kto wie czy nie bardziej jeszcze szokujące, rewelacje o rozmiarach tego procederu. Dlatego też chcą odebrać mu immunitet. „Inflacja zła” w państwie PiS, jak to określił profesor Andrzej Rychard, wielokrotnie przekracza tę dosłowną, pieniężną.
Świadków koronnych ciąg dalszy
Jednak lista przyszłych ewentualnych „świadków koronnych” na Banasiu nie musi się skończyć, bo nierząd polski jest co najmniej kilkufilarowy. Kolejny jego filar, o którym w ostatnich dniach jest znów głośno, stanowi stronnictwo Gowina w ramach obozu rządowego. Gowin, który jest bezapelacyjnym czempionem godnego wyglądu (nie ma w Polsce polityka, który wyglądałby godniej) i ze swoim z angielska brzmiącym nazwiskiem (go win) wygląda tak, jak powinni wyglądać: Lord Great Chamberlain, First Lord of Admirality, Lord Mayor, Lord Paradox czy Lord Protektor, a lokowany jest w sąsiedztwie conradowskiego Lorda Jima, czyli synonimu zdrajcy.
Ów zdrajca próbuje jednak odkupić swoje winy i stara się zablokować pisowski marsz ku dwóm priorytetowym celom – pozbyciu się TVN 24 oraz uchwaleniu „Polskiego Ładu”, w tym szczególnie obciążeniu wyższymi podatkami sporej części klasy średniej. Spektakularnym wyrazem tego nierządu w rządzie jest fakt, że niedawny Przyjaciel i Opiekun Polski, czyli Stany Zjednoczone Ameryki Północnej rozmawiają już tylko z Gowinem.
Rozmawiał on co prawda nie z samym Joe Bidenem, a zaledwie z dwiema rządowymi paniami od handlu i innych interesów (m.in. o TVN 24), Giną Raimondo i Katherine Tai, i to przez skypa, ale jednak nie przez 30 sekund w korytarzu między water closed a stołówką. Kaczyński, Morawicki i ich otoczenie nie rządzą więc już relacjami z USA i muszą przyglądać się w bezsilnej złości, jak Gowin samowolnie wydzierżawił sobie tę działkę. Gowin od sześciu lat jest w rządzie PiS. Zatem wie, jak tam się wytwarza te pisowskie parówki. Także jemu w przyszłości można będzie przyznać status „świadka koronnego”.
Okazało się, że nierząd czai się w innych niespodziewanych miejscach. Gdy PiS tworzyło nieuznawaną przez TSUE tzw. Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, opozycja i opozycyjny Komentariat przedstawiały jej członków jako krwawych pisowskich siepaczy, którzy będą dyscyplinowanych sędziów ciąć okrutnie równo z trawą. Izba miała być krwawą pisowską inkwizycją, prawdziwą „chambre ardente”, „młotem na czarownice”.
Po tym, jak Izba odmówiła uchylenia immunitetu znienawidzonym przez PiS – sędzi Beacie Morawiec i sędziemu Włodzimierzowi Wróblowi, okazało się, że w tej domniemanej „czerezwyczajnej kamisji dla borby z kantriewalucju i sabotażem” są szczeliny. I nie jest aż tak ważne, jakie motywacje legły u podstaw tych decyzji, nie po myśli władzy – rozsądek, łut przyzwoitości czy strach. Ważny jest nagi fakt, czyli odmowa wykonania politycznego zamówienia mocodawcy. Okazało się, że władza nie może ufać nawet kręgowi, który miał być bez reszty wypełniony wiernopoddańczymi, ślepymi narzędziami. Do Grenady przeniknęła zaraza. Stąd niedawne wynurzenia m.in. samego Morawieckiego, że Izba Dyscyplinarna nie spełniła pokładanych w niej nadziei i lokowanej w niej pewności.
I być może także przynajmniej niektórym członkom Izby może zostać przyznany w przyszłości status „świadków koronnych”, bo oni też, siłą rzeczy, dużo wiedzą o technologii produkcji parówek w fabryce pisowskiego wymiaru sprawiedliwości.
Błogosławiony Nierząd
To tylko trzy przykłady spękanych filarów pisowskiego obozu władzy. Istnieje w katolicyzmie pojęcie „Błogosławionej Winy” czyli uczynku niby grzesznego, lecz w rezultacie owocującego dobrem. Błogosławiony niech więc będzie Nierząd polski czasów PiS. Nierząd przyczynił w jej dziejach do wielu nieszczęść. Po raz pierwszy jednak okazał się Błogosławiony, bo może pomóc uwolnić kraj od coraz bardziej totalizującego się reżimu, który prowadzi nas w stronę Budapesztu, Mińska, Moskwy i Ankary.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Rozmowy o Chinach: Prawdziwy Tybet

Następny

Mało rzeczników, mało patentów

Zostaw komentarz