Mamy już tyle zakażeń, nosicieli, otwartą całą edukację, że w tym momencie nie wiem nawet czy model z Wuhan i badaniem każdego na osiedlu przez specjalne zespoły umożliwiłby nam ugaszenie pandemii, większość nie zna już źródeł zakażeń.
Nieudolny i dążący do oszczędności za wszelką cenę rząd doprowadził do tego, że koronawirus będzie stałym elementem polskiego pejzażu aż do zdobycia szczepionki. Niech żyje Polska Rzeczpospolita Koronawirusowa!
Efektem będą setki ofiar, zrujnowana reputacja, zła koniunktura na długie lata, a do tego totalna utrata zaufania do państwa, systemu ochrony zdrowia i zdolności władz do reagowania w kryzysie. Mamy katastrofę wyreżyserowaną przez ludzi, którzy pierwsze sześć miesięcy pandemii wykorzystali do tego by załatwić krewnym kontrakty. Teraz atakują i obwiniają lekarzy, by nie dać zasiłków i mimo ofiar śmiertelnych trzymają otwarte wszystkie szkoły. A ratować kraj chcą… Wbijając biało-czerwone flagi przy ogródkach. Wypowiedź Jacka Sasina o złych lekarzach jest o tyle demaskatorska, że poza krytyką lekarzy, mówi on właściwie wprost, że nie możemy sobie pozwolić na „zamknięcie gospodarki”. To jest w zasadzie postawa całego rządu, który przyjął twardą, thatcherystowską linię i nie zamknie szkół, nie da zasiłków.
Taki jest efekt neoliberalnego prania mózgów. Ci politycy uważają, że lepiej dusić ludzi pracy i udawać, że wszystko działa normalnie z 5, 7 tysiącami zakażeń każdego dnia, upadłym systemem ochrony zdrowia i dodatkową serią zgonów wśród nauczycieli czy chorych na inne choroby. Taka oto „działająca gospodarka”, jak najbardziej mieści się w ich wyobrażeniach i są w stanie na to przystać jeśli zyski będą się zgadzały.
Ale nie będą. Bo to naprawdę nie przysparza atrakcyjności inwestycyjnej, jest też dużo bardziej kosztowne niż krótkoterminowe blokady. Tyle, że to już jest dla nich za trudne. Mamy przecież szlachtę 2.0 i bicie batem jako kulturową normę przymuszania do pracy, podobnie jak głodowe renty i emerytury, czy inspekcję pracy obróconą w żarcik. I teraz jeszcze COVID.