… a razem z nim policja, która zakuwa i rzuca na ziemię pokojowych demonstrantów. W środę wieczorem zatrzymano ponad 20 osób, a dwójka reporterów została spryskana gazem.
Protesty, wymierzone w zasadzie przeciwko całokształtowi polityki PiS, rozpoczęły się w stolicy (i kilku innych miastach) wieczorem. Protestowały kobiety, przedsiębiorcy domagający się zakończenia lockdownu oraz antyfaszyści. Ci ostatni zgromadzili się pod hasłem sprzeciwu wobec odbierania możliwości nieprzyjęcia mandatów, ostrzegając, że jeśli projekt ten nie spotka się z odporem, to za chwilę w Polsce nie będzie już żadnych demonstracji.
Demonstrantkom udało się na pewien czas zablokować rondo Dmowskiego i rondo de Gaulle’a w ścisłym centrum Warszawy. Otaczali policję, która nie odpuściła. Doszło do co najmniej czterech zatrzymań.
Następnie zgromadzeni ruszyli pod Sejm, gdzie tym bardziej nikt nie zamierzał z nimi rozmawiać. Policja użyła gazu. 21 stycznia rano przekonywała, że stało się tak w odpowiedzi na podobny akt agresji z tłumu protestujących. Ci przyznają się co najwyżej do rzucania w kierunku funkcjonariuszy śnieżkami. Według relacji obecnych na miejscu policjanci nie tylko używali gazu, ale też rzucali zatrzymanych na topniejący śnieg i wykręcali im ręce.
Do godzin nocnych kilkadziesiąt osób protestowało pod komisariatem przy ulicy Wilczej, domagając się wypuszczenia zatrzymanych uczestników protestów. W rozmowach i przemówieniach wybrzmiewały gniew i frustracja. Padały oskarżenia w stronę policji. – Cała ta formacja jest oparta na założeniu, że kara jest metodą wychowawczą – mówiła jedna z kobiet.
Na miejscu były posłanki: reprezentantka Lewicy Monika Falej oraz wybrana z list Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira. Próbowały negocjować, nie zapobiegło to jednak użyciu siły przez mundurowych, którzy wyciągali z demonstracji kolejne osoby. Jakimś pocieszeniem jest fakt, że sam przebieg przesłuchań na komisariacie obył się prawdopodobnie bez dodatkowych szykan – jak wiemy, w przeszłości bywało różnie. Ostatni zatrzymani opuścili komendy po drugiej nad ranem.