Jednym z bardziej istotnych problemów Polski czasu ,delikatnie mówiąc, transformacji jest brak społecznej legitymizacji dla zmian realizowanych przez kolejne rządy.
Co więcej politycy w niewielkim stopniu zabiegali o taką akceptację. Przez cały okres bardzo różnych rządów, tylko dwa z nich, z udziałem SLD zabiegały o społeczne poparcie. Można powiedzieć, że nie bardzo miały inne wyjście ale, tym niemniej zabiegały.
Chodzi oczywiście o dwa referenda. Pierwsze z 1997 roku w sprawie przyjęcia konstytucji, drugie w 2003 w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej. Co ciekawe przystąpienie do Unii Europejskiej cieszyło się o wiele większym poparciem niż nowa Konstytucja a i frekwencja wyborcza była nieco większa. W sprawie akcesu do Unii społeczeństwo było zgodne, wszystkie województwa głosowały za akcesją , tylko na poziomie powiatów zdarzały się przypadki odrzucenia akcesji , głównie w województwach lubelskim i podlaskim.
Konstytucja przyjęta była w bólach i ze znacznie większymi problemami. Przy frekwencji wynoszącej niecała 43 proc. za konstytucja opowiedziało się zaledwie 53 proc. głosujących. Czyli poparło ją aktywnie 22 proc. uprawnionych do głosowania. A przestrzega zapewne jeszcze mniej. W polskim społeczeństwie przestrzeganie prawa nigdy nie było przesadną cnotą nawet w najbardziej represyjnym okresie PRL – u. Społeczne przyzwolenie na omijanie prawa jest jednym ze źródeł sukcesów PiS.
Wyborcy z dzisiejszych województw Pomorskiego, Podlaskiego, Lubelskiego i Małopolskiego odrzucili Konstytucję w głosowaniu. Najsilniejsze poparcie dla konstytucji było w dzisiejszym zachodniopomorskim i lubuskim.
Może to kogoś dziwić ale to właśnie PiS jest partią, która najpełniej realizuje, nie tylko werbalnie, postulaty popularne w swoim elektoracie. Zarówno te światopoglądowe, jak i te dotyczące polityki społecznej i ustroju państwa.
Sporą spójność z poglądami sympatyków wydaje się mieć Wiosna, być może dlatego, że jeszcze długo pozostanie on zbiorem obietnic. Najmniej z opiniami wyborców, szczególnie w kwestiach światopoglądowych, liczy się Platforma Obywatelska. Kwestie te jednak , jak dotąd, nie były najbardziej istotne dla wyborów wobec innych kwestii, szczególnie ekonomicznych. Z tego powodu a także z braku innych alternatyw trwali przy PO.
Nomen omen nadejście Wiosny, tworzy alternatywę, dla najbardziej zniechęconych.
Powstanie Koalicji Europejskiej posłużyć ma przede wszystkim utrzymaniu wyborców, kuszonych premią za „jedność” i nadzieją pokonania PiS. Polskie społeczne centrum, przy pomocy, dosyć sprytnej taktyki, ma pozostać przy PO i dać jej możliwość objęcia władzy.
Ryzyko jest duże dlatego PO chce przetestować Koalicję przy wyborach Europejskich, których to, niestety prawie nikt w Polsce nie traktuje poważnie.
Obserwując sposób tworzenia list przez KO czyli Schetynę, i PiS czyli Kaczyński, można powiedzieć, że obaj demiurdzy stosują metody telewizyjne. W wypadku Schetyny to jest casting do tańca z gwiazdami, tylko bez tańców. Kaczyński preferuje coś na kształt salonu odrzuconych do krakowskiej Paki. A ni jedno ani drugie ugrupowanie nie przedstawiło żadnej koncepcji rozwoju Unii Europejskiej. Nie ma co się więc dziwić, jeśli po tych wyborach, pozycja Polski w Europie jeszcze się pogorszy.
Wyborcy staną przed nie lada dylematem. Albo bezmyślnie zaufają partyjnym szyldom, albo rozpaczliwie będą szukać na stosunkowo najmniej obrzydliwej liście, kogoś , kto choć trochę będzie wart ich głosu.
Niestety, wydaje się, że głosy lewicy we wszystkich wyborach 2019 roku nie będą miały istotnego znaczenia.
Mimo wszystko dalej uważam, że konkordat należy wypowiedzieć.