6 grudnia 2024

loader

Ambasador Stadionu Śląskiego

Politycy opozycji odkryli, że były minister sportu w rządzie PiS Witold Bańka, który od 1 stycznia tego roku stoi na czele Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), dodatkowo zarobkuje świadcząc „usługi promocyjne” na rzecz śląskiego urzędu marszałkowskiego oraz spółki Stadion Śląski, za co pobiera wynagrodzenie w wysokości ok. 20 tys. złotych.

Witold Bańka to były lekkoatleta, który w gabinetach premierów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego przez cztery lata pełnił funkcję ministra sportu, od stycznia 2020 roku stoi na czele Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Nie pracuje jednak jako jej szef charytatywnie. Jego wynagrodzenie w światowych standardach nie należy może do kategorii wybitnie lukratywnych, ale 120 tysięcy franków szwajcarskich (czyli ok. 490 tys. złotych) rocznie plus różne bonusy to kwota ponad trzykrotnie wyższa od zarobków ministra sportu w polskim rządzie. Bańka musiał co prawda na czas sprawowania urzędu wyprowadzić się wraz z rodziną do Kanady, lecz nie jest to chyba powód, żeby do jego posady w WADA, o którą długo i skutecznie sam zabiegał, jeszcze dopłacać z pieniędzy polskiego podatnika. Ale jak się okazuje, jednak się dopłaca. I to wcale nie są pieniądze „na waciki”.
Sprawę nagłośnił portal tvn24.pl, który trafił na trop wynagrodzenia wypłacanego Bańce przez śląski urząd marszałkowski oraz spółkę Stadion Śląski. Obie instytucje odmówiły ujawnienia jego wysokości zasłaniając się klauzulą poufności i przepisami RODO, odmówiły też udzielenia tych informacji posłowi Koalicji Obywatelskiej Wojciechowi Królowi, który przeprowadził w tej sprawie interwencję poselską. Portal tvn24.pl zdołał jednak ustalić, że Bańka podpisał umowę z marszałkiem województwa śląskiego Jakubem Chełstowskim, na podstawie której został ambasadorem regionu, a także ze spółką Stadion Śląski, która w całości należy do województwa. W tym drugim przypadku także jest „ambasadorem”. Za świadczone „usługi promocyjne” kasuje co miesiąc łącznie z obu źródeł 20 tys. złotych. Taką też wysokość wynagrodzenia Bańki podał poseł Król, ale zaznaczył, że zdobył tę informację nieoficjalnie. „Nasuwa się pytanie, czy prezydent Światowej Agencji Antydopingowej może dorabiać, czy może być pracownikiem spółki Stadion Śląski? Czy znajduje czas, by wykonywać zobowiązania zarówno wobec spółki Stadion Śląski, jak i zobowiązania wobec śląskiego urzędu marszałkowskiego?” – zastanawiał się Wojciech Król przed kamerami Polsat News.
Gdy o sprawie zrobiło się głośno, Witold Bańka nie mógł dalej milczeć. Swoje stanowisko wyraził za pośrednictwem portali społecznościowych. „Uprzejmie wyjaśniam, że zgodnie z prawem szwajcarskim Prezydent WADA nie jest pracownikiem zatrudniony w Światowej Agencji Antydopingowej i nie pobiera wynagrodzenia z tego tytuł. Otrzymuje tzw. finansowe zadośćuczynienie z tytułu utraty możliwości pracy w pełnym wymiarze w czasie wykonywania swojej funkcji. Rola ambasadora marki Śląskie i Stadionu Śląskiego w żaden sposób nie narusza zasady niezależności i transparentności. Jako Ślązak jestem dumny z faktu reprezentowania i pracy na rzecz promocji regionu i jego najważniejszego obiektu sportowego. Fakt, iż pełnię rolę ambasadora marki Śląskie i Stadionu Śląskiego jest informacją powszechnie znaną” – napisał Witold Bańka. I jak na polityka PiS przystało, nie omieszkał następnie postraszyć „oczerniających” go posłów KO, że wystąpi przeciwko nim na drogę prawną.
W tej historii intryguje też oficjalne stanowisko WADA, które otrzymał portal tvn24.pl. Światowa Agencja Antydopingowa uważa, że jej szef nie złamał zasad przyjętych przez organizację. „Pan Bańka jako były elitarny sportowiec ze Śląska na tym stanowisku jest ambasadorem swojego lokalnego stadionu, pomaga promować sport w swoim rodzinnym regionie” – napisano w odpowiedzi przesłanej przez WADA tvn24.pl. Sęk w tym, że nikt tak naprawdę Bańki o złamanie prawa nie posądza, tylko o naruszenie zasad przyzwoitości. Dwadzieścia tysięcy złotych miesięcznie nie zarabiał przecież nawet jako minister sportu, a spółka Stadion Śląski na pewno mogłaby z większym pożytkiem wydać przez rok ćwierć miliona złotych.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Odszedł Wojciech Zabłocki

Następny

Niepokonany Michniewicz

Zostaw komentarz