7 listopada 2024

loader

Awans Nafciarzy do Top 16

Piłkarze ręczni Orlenu Wisły Płock po raz szósty w tej dekadzie wywalczył miejsce w 1/8 finału Ligi Mistrzów

Szczypiorniści Orlenu Wisły Płock przegrali rewanżowy mecz z hiszpańskim zespołem Bidasoa Irun 19:24, ale ponieważ u siebie wygrali 32:25, ostatecznie to oni awansowali do 1/8 finału Ligi Mistrzów EHF. Do tej fazy rozgrywek wcześniej zakwalifikował się też zespół PGE Vive Kielce.

Siedmiobramkowa zaliczka z pierwszego meczu może nie czyniła z płockiego zespołu stuprocentowego faworyta do awansu, ale nawet rywale dawali płocczanom większe szanse. „Nafciarze” nie dali się jednak wpędzić w samozadowolenie, bo przecież przed rokiem sami byli w podobnej sytuacji w jakiej teraz w starciu z nimi znalazła się hiszpańska ekipa. Doskonale jednak pamiętali, że choć pierwszy mecz z duńskim Bjerringbro-Silkeborg sromotnie przegrali, to w rewanżu zdołali odrobić straty i wywalczyć awans. Szykowali się więc do meczu jak na wojnę, nie zaniedbując niczego. Mecz Orlenu Wisły z Bidasoa Irun europejska federacja piłki ręcznej (EHF) uznała za mecz tygodnia w Lidze Mistrzów. Przebieg polsko-hiszpańskiej potyczki potwierdził jedynie słuszność tego wyboru.
Atmosfera w hali Pabellon Polideportivo Artaleku była piekielnie gorąca, bo licznie przybyli fani zespołu Bidasoa Irun przed mecze byli pełni wiary w sukces swoich ulubieńców i do ostatniego gwizdka wspierali ich żywiołowym dopingiem, przez który z trudem przebijała się licząca około setki grupka kibiców płockiej drużyny. A na parkiecie walka szła na całego od pierwszej akcji. Żadna z ekip nie potrafiła jednak zdominować przeciwnika, więc przez do przerwy wynik oscylował wokół remisu, ale na przerwę „Nafciarze” schodzili prowadząc12:10.
Po zmianie stron wicemistrzowie Polski grali nierówno i na trzy minuty przed końcem gospodarze prowadzili trzema bramkami, a jeszcze dwuminutowym wykluczeniem sędziowie ukarali Igora Żabicia. Nic to nie dało, bo choć grający w przewadze gospodarze zdołali wcisnąć „Nafciarzom” jeszcze dwa gole i ostatecznie wygrali 24:19, to do wywalczenia awansu zabrakło im trzech bramek. Ekipa Orlenu Wisły zasłużyła na awans do czołowej szesnastki Ligi Mistrzów. Przeciwnikiem „Nafciarzy” w walce o ćwierćfinał będzie Telekom Veszprem. W tym starciu za faworyta powszechnie uważa się węgierski zespół, ale płocczanie też sroce spod ogona nie wypadli. W ostatnich 10 latach w Lidze Mistrzów regularnie przecież awansują do 1/16 finału, a do 1/8 finału zakwalifikowali się już po raz szósty. W miniony weekend grała też drużyna PGE Vive Kielce. Mistrzowie Polski rywalizowali w elicie Champions League EHF, w grupie B i już dawno temu zapewnili sobie awans do 1/8 finału. W ostatnim spotkaniu fazy grupowej podejmowali u siebie lidera swojej grupy, niemiecki THW Kiel i bardzo chcieli wygrać, bo to był warunek utrzymania trzeciego miejsca w tabeli, a w konsekwencji trafienia na słabszego przeciwnika w walce o ćwierćfinał. Taki sam cel mieli też gracze Montpellier HB, którzy w ostatniej, 14. kolejce grali z rozpadającym się z braku pieniędzy Vardarem Skopje. Kielczanie woleli nie liczyć na waleczność graczy macedońskiego klubu i utrzymanie trzeciej lokaty postanowili sobie zapewnić pokonując w Hali Legionów lidera grupy B THW Kiel i cel zrealizowali wygrywając 32:30. Dzięki tej wygranej zespół PGE Vive zajął trzecie miejsce w grupie B i w walce o ćwierćfinał zmierzy się z szóstą drużyną grupy A – słoweńskim Celje Pivovarna lub chorwackim PPD Zagrzeb. Natomiast THW Kiel jako zwycięzca grupy od razu awansował do ćwierćfinału, podobnie jak najlepsza w grupie A FC Barcelona Lassa.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Bezkrytyczny kult „wyklętych” jest niebezpieczny i szkodliwy

Następny

Fabiański lepszy od Bednarka

Zostaw komentarz