8 grudnia 2024

loader

Brazylia była lepsza

Pokonując reprezentację Polski Brazylijczycy praktycznie przesądzili o swoim triumfie w Pucharze Świata

Nasza reprezentacja siatkarzy w niedzielę zmierzyła się z jedyną niepokonaną w tegorocznym turnieju Pucharu Świata drużyną Brazylii. Niestety, biało-czerwoni przegrali 2:3, co oznacza, że tego turnieju już na pewno nie wygrają. Mogą jednak zając drugą lokatę, jeśli wygrają dwie ostatnie potyczki – w poniedziałek z Kanadą, a we wtorek z Iranem.

Mecz Polska – Brazylia to było starcie dwóch światowych potęg w męskiej siatkówce – Polacy są przecież aktualnymi mistrzami, a Brazylijczycy wicemistrzami świata. I chociaż oba zespoły odmiennie potraktowały tegoroczną edycję Pucharu Świata, w bezpośrednim starciu rzuciły na szalę cały swój aktualnie największy kadrowy potencjał, chociaż w przededniu niedzielnego spotkania okazało się, że jednak Bartosz Kurek w nim nie będzie mógł wystąpić. Najlepszego siatkarza ubiegłorocznych mistrzostw globu wezwał do siebie jego nowy włoski klub – Vero Volley Monza. Wielka szkoda, bo moglibyśmy wreszcie zobaczyć jednocześnie w akcji Leona, Kubiaka i Kurka. Trener Vital Heynen miał jednak w odwodzie innych znakomitych graczy i wystawił do gry Fabiana Drzyzgę, Macieja Muzaja, Wilfredo Leona, Michała Kubiaka, Mateusza Bieńka, Karola Kłosa, Pawła Zatorskiego (libero) oraz Łukasza Kaczmarka, Marcina Komendę, Damiana Wojtaszka (libero), Aleksandra Śliwkę i Artura Szalpuka. Przed spotkaniem i tak w lepszej sytuacji byli Brazylijczycy, którzy wcześniej wygrali wszystkie swoje mecze, w tym 3:0 z Amerykanami, jedynymi pogromcami Polaków w japońskim turnieju. Porażka 1:3 z ekipą USA sprawiała, że drużyna Vitala Heynena myśląc o końcowym triumfie musiała pokonać „Canarinhos” 3:0 lub 3:1.

W tym roku naszym siatkarzom udało się to raz w czterech spotkaniach – w meczu o trzecie miejsce Ligi Narodów pokonali ekipę trenera Renana Dal Zotto w trzech setach. Do tego dołożyli jeszcze jedno zwycięstwo 3:2 (Final Six Ligi Narodów), ale dwa mecze przegrali po 1:3 (w fazie grupowej Ligi Narodów i w Memoriale Huberta Wagnera).

Nic dziwnego, że nawet trener Heynen nie podgrzewał atmosfery i szczerze przyznawał, że tegoroczny Puchar Świata wygrają Brazylijczycy, bo będzie trudno ich wyprzedzić. Ale ta opinia nie oznaczała, że biało-czerwoni nie odpuszczą niedzielne starcie. Wręcz przeciwnie, od pierwszego zagrania było widać, że nasi siatkarze będą w meczu z liderami turnieju walczyć z maksymalnym zaangażowaniem. I walczyli do ostatniej piłki, przegrywając dopiero w tie-breaku 2:3. Porażka w pięciu setach oznacza, że nasz zespół już Pucharu Świata 2019 nie wygra, bo Brazylia musiałaby przegrać dwa ostatnie mecze – z Włochami i Japonią, co jest mało prawdopodobne. Natomiast na dobre drugie miejsce biało-czerwoni wciąż mają duże szanse – jeśli za trzy punkty pokonają Kanadę i Iran, zakończą japoński turniej na drugiej pozycji.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Wyobraź sobie

Następny

Mercedes na tronie, Kubica w ogonie

Zostaw komentarz