2 grudnia 2024

loader

CR7 za drogi dla Juve?

Pandemia koronawirusa wpędza w finansowe tarapaty nawet futbolowych potentatów. W Juventusie Turyn na przykład coraz poważniej rozważany jest transfer Cristiano Ronaldo.

W minioną sobotę kierownictwo Juventusu ogłosiło porozumienie z drużyną w sprawie redukcji zarobków. Piłkarze i trenerzy „Starej Damy” zgodzili się na całkowitą rezygnację z należnych im wynagrodzeń kontraktowych za okres od marca do czerwca tego roku. W ten sposób turyński klub zaoszczędzi 90 mln euro. Ale to może okazać się za mało na przetrzymanie pandemii koronawirusa. Jak donosi dziennik „Il Messaggero” szefowie Juventusu są w tej chwili skłonni zakończyć juz po tym sezonie współpracę z najdroższym piłkarzem w ich zespole, Cristiano Ronaldo. Kontrakt 35-letniego Portugalczyka opiewa na kwotę 31 mln euro netto i jest największym obciążeniem dla klubowego budżetu, bo wraz z podatkami kosztuje klub aż 54 mln euro.
Działacze mistrza Włoch rozważają więc transfer portugalskiego gwiazdora już tego lata, co pewnie nie byłoby takie trudne, bo synny CR7 ostatnio coraz częściej daje do zrozumienia, że nie jest w Turynie szczęśliwy i że bardzo chciałby wrócić do Realu Madryt. W madryckim klubie chętnie nadstawiają ucha na takie spekulacje, tym bardziej, że z obozu turyńczyków docierają wieści, iż Juventus latem będzie gotów oddać tego wybitnego gracza nawet za 70 mln euro. To wprawdzie kwota o blisko 40 mln euro mniejsza od tej, za jaką w lipcu 2018 roku wykupili go z Realu Madryt, ale jak się do niej doliczy 108 mln euro, które turyński klub musiałby mu zapłacić do końca wygasającego 20 czerwca 2022 roku kontraktu, to taka transakcja już na kiepską nie wygląda, a nawet wręcz przeciwnie. Przy całym szacunku dla niebywałych piłkarskich dokonań Cristiano Ronaldo, to mimo jego anegdotycznej już dbałości o fizyczną formę, Portugalczyk szczyt możliwości ma za sobą. Poza tym w Juventusie nie udało mu się uzyskać takiej mocnej pozycji w drużynie i w klubie, jaką miał wcześniej w Realu Madryt, stąd pewnie bierze się też jego rosnąca tęsknota za „Królewskimi”.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Japończycy dołożą do igrzysk miliardy

Następny

Tarcia w Premier League

Zostaw komentarz