2 grudnia 2024

loader

Cristiano Ronaldo nie odpuszcza Lewemu

Gwiazdor Juventusu Turyn w niedzielę w ligowym meczu z Sassuolo zdobył 759. gola w karierze i wyrównał rekord zdobytych bramek, należący do Czecha Josefa Bicana. Cristiano Ronaldo w tym sezonie jest też najgroźniejszym konkurentem Roberta Lewandowskiego w wyścigu po „Złotego Buta”.

Cristiano Ronaldo zdobył historyczną bramkę w ostatniej akcji meczu Juventusu z Sassuolo, gdy ustalił wynik spotkania na 3:1 dla drużyny z Turynu. W obecnych rozgrywkach było to już 15. trafienie portugalskiego snajpera, który z takim dorobkiem prowadzi w klasyfikacji strzelców włoskiej Serie A. Jak wyliczyli futbolowi statystycy, gol wbity ekipie Sassuolo był w karierze Cristiano Ronaldo już 759. trafieniem, co oznacza, że wyrównał rekord strzelonych bramek dzierżony dotąd przez Czecha Josefa Bicana. Portugalski gwiazdor na zgromadzenie takiej liczby bramek potrzebował 1037 występów w oficjalnych spotkaniach. Ale ponieważ w tym sezonie prezentuje wyśmienitą formę, zapewne jeszcze w styczniu zostanie samodzielnym liderem tej klasyfikacji. W pięciu ostatnich meczach Juventusu w Serie A Cristiano Ronaldo zdobył pięć bramek. Jak policzyli redaktorzy internetowego serwisu abs.es, Portugalczyk aż 450 bramek zdobył w barwach Realu Madryt, a pozostałe zdobywał jako gracz Sportingu Lizbona, gdzie zaczynał karierę, Manchesteru United i Juventusu a także w reprezentacji Portugalii, z którą m.in. w 2016 roku wywalczył mistrzostwo Europy.
Ale nie tylko z tego powodu jego występ w tym spotkaniu odbił się szerokim echem w mediach. Portugalskiego piłkarza można nie lubić, ale jego sportowej klasy nie da się zakwestionować. Mimo 36 lat na karku wciąż potrafi zadziwić niezwykłymi boiskowymi wyczynami. W meczu z Sassuolo zauważono na przykład, że w jednej z akcji z krótkiego rozbiegu wyskoczył do piłki w polu karnym wyżej niż bramkarz rywali mógł to zrobić rękami. To oznacza, że wciąż nie ma granicy jego fizycznych możliwości.
Tak na marginesie, podobnie rzecz się ma z Lewandowskim, któremu niedawno w ligowym meczu zmierzono prędkość sprintu i wyszło, że to to był jego najlepszy wynik w karierze. A przypomnijmy, że „Lewy”: też nie jest już młodzieniaszkiem, bo ma przecież 32 lata.
Portugalczyk i Polak mogą służyć młodszym pokoleniom piłkarzy za wzór profesjonalnego podejścia do zawodu i obaj wciąż zadziwiają niezwykłą wytrzymałością i odpornością na kontuzje. Jeśli więc przyjmiemy, że Lewandowski zdoła przez najbliższe trzy sezony utrzymać formę, a Cristiano Ronaldo przez ten czas na swoim przykładzie pokaże, że można grać na wysokim poziomie także pod „czterdziestkę”, to może się okazać, że czeka nas jeszcze kilka sezonów wspaniałej rywalizacji między tymi znakomitymi napastnikami.
Poprzedni sezon należał do Bayernu Monachium i najskuteczniejszego strzelca bawarskiego potentata, Roberta Lewandowskiego. Polak zgarnął wszystkie najważniejsze indywidualne wyróżnienia, które w ostatnich dziesięciu latach dzieli między siebie Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Obaj ci wielcy piłkarze nie zamierzają jednak łatwo ustępować pierwszeństwa. Portugalczyk ewidentnie chce w tym sezonie zdobyć „Złotego Buta”, nagrodę dla najskuteczniejszego strzelca lig europejskich, a to oznacza, że chce też pokrzyżować plany Lewandowskiemu, który w swojej bogatej już kolekcji trofeów nie ma właśnie „Złotego Buta”. Jeszcze niedawno Polak był murowanym faworytem, bo prowadził w klasyfikacji z dużą przewagą nad najgroźniejszymi konkurentami. Teraz jego przewaga też jest jeszcze okazał, bo „Lewy” z 20 bramkami na koncie przewodzi w klasyfikacji „ZB” z dorobkiem 40 punktów. Gwoli przypomnienia: Ranking powstaje w oparciu o liczbę goli strzelonych przez piłkarzy w lidze. Bramki są mnożone przez współczynnik trudności rozgrywek. Najwyższy – dwa – ma pięć czołowych lig. Obecnie: hiszpańska, angielska, niemiecka, francuska i włoska (współczynnik zależy od wyników klubów z każdej ligi w europejskich pucharach w ciągu ostatnich pięciu sezonów). W poprzednim sezonie nagrodę zdobył włoski napastnik Lazio Rzym Ciro Immobile (72 pkt za 36 goli), który wyprzedził Lewandowskiego (34 gole i 68 pkt) oraz Cristiano Ronaldo
(31 goli, 62 pkt).
W obecnym sezonie na czele peletonu goniącego „Lewego” znajduje się obecnie Cristiano Ronaldo z 15 golami i 30 punktami na koncie, a za nim pędzą Egipcjanin Mohamed Salah (FC Liverpool) – 13 goli, 26 pkt oraz mający po 12 goli i 24 pkt Francuz Kylian Mbappe (Paris Saint-Germain), Anglik Jamie Vardy (Leicester City), Belg Romelu Lukaku (Inter Mediolan), Koreańczyk Heung-min Son (Tottenham Hotspur), Norweg Erling Haaland (Borussia Dortmund) i Francuz Boulaye Dia
(Stade Reims).
Trudno w tej chwili stwierdzić, czy Lewandowskiemu uda się utrzymać prowadzenie do końca sezonu, ale już sam fakt, że wciąż utrzymuje się na szczycie jest godny pochwały. Wygląda jednak na to, że „Lewy” zaczyna już powoli planować sobie życie po zakończeniu piłkarskiej kariery. Być może jednym z pomysłów jest zaangażowanie się w któryś z polskich klubów.
„Super Express” doniósł, że „Lewy” w miniona sobotę skorzystał z tego, że przyjechał do Warszawy na galę mistrzów sportu i w południe spotkał się na dwie godziny z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. O czym była rozmowa, wiedzą tylko jej uczestnicy, a my możemy jedynie domniemywa. „Super Express” nawet zasugerował, że być może spotkanie ma jakiś związek z sensacyjnymi plotkami, które pojawiły się pod koniec listopada, a dotyczyły złożonej rzekomo Mioduskiemu przez Piniego Zahaviego oferty odkupienia akcji Legii. Zahavi jak powszechnie wiadomo jest piłkarskim agentem i prowadzi między innymi także piłkarskie interesy
Lewandowskiego.
Niekoniecznie jednak obaj panowie musieli rozmawiać o tamtej propozycji, bo przecież nietrudno sobie wyobrazić ich rozmowę o wspólnym prowadzeniu warszawskiego klubu. Być może Lewandowski rozważa pójście tropem Jakuba Błaszczykowskiego w Wiśle Kraków i też na koniec kariery postanowi zostać grającym współwłaścicielem klubu, konkretnie Legii. Mioduski już rok temu dał sygnał, że jest tym żywo zainteresowany, ale postawił też pewien warunek. „Uważam, że Robert powinien na zakończenie kariery zagrać w Legii. Rozmowy w tej sprawie moglibyśmy zacząć w chwili, w której Robert zdecyduje się na powrót do Polski” – powiedział właściciel Legii. Ciekawe czy po roku coś się w jego podejściu zmieniło.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Hurkacz walczy na Florydzie

Zostaw komentarz