W czwartek wieczorem FIFA ogłosiła wynik plebiscytu na „Piłkarza Roku” (FIFA the Best 2020). Prestiżową nagrodę mógł zgarnąć tylko jeden z graczy zakwalifikowanych do finału, czyli Robert Lewandowski, Leo Messi lub Cristiano Ronaldo. Dzień wcześniej cała trójka rozegrała ligowe mecze i znów najlepiej z nich wypadł Lewandowski, który strzelił dwa gole i zapewnił Bayernowi wygraną z VfL Wolfsburg (2:1). Ale nie dlatego „Lewy” był zdecydowanym faworytem i zasłużenie, jako pierwszy polski piłkarz w historii, został w czwartek wieczorem został ogłoszony za najlepszego piłkarza roku 2020 na świecie.
Światowa federacja piłkarska przez wiele lat nagradzała najlepszych piłkarzy w roku wspólnie z redakcją „France Football”, ale w 2016 roku doszło do konfliktu i francuski tygodnik postanowił znów samodzielnie przyznawać „Złotą Piłkę”, natomiast FIFA ustanowiła swoją własną nagrodę – FIFA the Best. W dwóch pierwszych edycjach zgarnął ją Portugalczyk Cristiano Ronaldo, trzecią w 2018 roku wygrał Chorwat Luka Modrić, a przed rokiem triumfował Argentyńczyk Lionel Messi. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Messi i Cristiano Ronaldo to najwięksi kolekcjonerzy indywidualnych wyróżnień nie tylko w minionej dekadzie, ale w ogóle historii futbolu.
I chyba głównie dlatego w tegorocznej edycji także znaleźli się w finałowej trójce, chociaż ich dokonania w ostatnich dwunastu miesiącach wcale ich do tego nie uprawniały. Ale wygrać z Lewandowskim w tym roku żaden z nich nie miał prawa. Wystarczyło porównać ich osiągnięcia: Polak wygrał z Bayernem Monachium Ligę Mistrzów, mistrzostwo Niemiec, zdobył też Superpuchar Europy, Puchar Niemiec i Superpuchar Niemiec. Został też królem strzelców Ligi Mistrzów, Bundesligi i Pucharu Niemiec, co jest wyczynem godnym wyróżnienia.
Bayern jako pierwszy triumfator w historii Champions League nie przegrał żadnego meczu, gromiąc w półfinale Barcelonę aż 8:2. Leo Messi był w tym spotkaniu tylko statystą, zaś Cristiano Ronaldo z Juventusem Turyn odpadł z rywalizacji w 1/4 finału. W krajowych ligach Juventus dotrzymał kroku Bayernowi i wygrał rywalizację w Serie A, ale Cristiano Ronaldo przegrał rywalizację o tytuł króla strzelców z Ciro Immobile. Juve nie zdobył jednak Pucharu Włoch, podobnie jak Barcelona Pucharu Hiszpanii, ale „Duma Katalonii” nie wygrała też rozgrywek w Primera Division.
Pod względem strzeleckiego dorobku Argentyńczyk i Portugalczyk w tym roku ustępowali znacznie pola Polakowi. „Lewy” strzelał w minionym sezonie jak maszyna, zdobywając 64 bramki w 58 meczach. W obecnych rozgrywkach nie zwolnił tempa. W Bundeslidze po 12 kolejkach jest liderem klasyfikacji strzelców z dorobkiem 15 goli, a strzelając dwa gole w spotkaniu z Wolfsburgiem przekroczył właśnie barierę 250 trafień w niemieckiej ekstraklasie.
Na korzyść polskiego piłkarza przemawiały też otrzymane już wcześniej w tym roku indywidualne wyróżnienia – w Niemczech został uznany za piłkarza sezonu i piłkarza roku, piłkarzem roku 2020 uznały go też brytyjski magazyn „FourFourTwo”, hiszpański „AS”, włoski „Tuttosport”, a 1 października w plebiscycie UEFA został wybrany na najlepszego w dwóch kategoriach – najlepszy piłkarz i najlepszy napastnik sezonu 2019/2020.
Tak więc każdy inny wybór niż Lewandowskiego przez elektorów dokonujących wyboru laureata nagrody „FIFA the Best” byłby ich totalną kompromitacją. A warto przypomnieć, że wyboru dokonują selekcjonerzy i kapitanowie drużyn narodowych oraz po jednym dziennikarzu z wszystkich krajów zrzeszonych w FIFA. Nikt jednak przed zaplanowanym na czwartkowy wieczór ogłoszeniem wyników (podano je po zamknięciu wydania) nie wątpił, że po raz pierwszy w historii nagroda dla najlepszego piłkarza roku trafi w ręce polskiego piłkarza.
Lothar Matthaeus, znakomity przed laty niemiecki piłkarz, a dzisiaj ceniony futbolowy ekspert, w wywiadzie udzielonym Piotrowi Koźmińskiemu z portalu „SportoweFakty.pl” stwierdził: „Lewandowski jest obecnie najlepszym piłkarzem świata i w czwartek wieczorem to musi zostać potwierdzone. Gdyby jakimś cudem wydarzyło się coś innego, to ten plebiscyt nie miałby już żadnego sensu. (…) Ta nagroda powinna być przyznawana zwycięzcom, piłkarzom, którzy zdobywają trofea. A kto ich ostatnio zdobył najwięcej? Nie Messi, nie Cristiano Ronaldo, a właśnie Lewandowski. To jego gole w bardzo dużej mierze utorowały Bayernowi drogę po wielkie zwycięstwa. W każdych rozgrywkach, w których grał, był najlepszym strzelcem. Zwycięzca jest więc oczywisty. Gdyby było inaczej, już nigdy nie zaufałbym FIFA. Plebiscyt byłby skończony, zdyskredytowany. Ale wygląda na to, że od czwartku wieczorem polscy kibice będą w szampańskich nastrojach, możecie już je mrozić. Fajnie, bo Robert na to zasłużył” – prorokował dzień przed ogłoszeniem wyników plebiscytu Lothar Matthaeus, zdobywca „Złotej Piłki” w 1991 roku w barwach Interu Mediolan.
Podczas gali FIFA Best poznaliśmy też laureatów w innych kategoriach. Bramkarzem Roku został – zgodnie z przewidywaniami – kapitan Bayernu Manuel Neuer. Z drugiej strony zabrakło go w FIFA FIFPro World11, czyli drużynie roku wybranej przez samych piłkarzy. Większym uznaniem kolegów po fachu cieszył się Alisson z Liverpoolu.
Sporym zaskoczeniem był wybór Trenera Roku. Wyróżniony został Juergen Klopp, a nie – jak się wszyscy spodziewali – Hansi Flick. Klopp poprowadził Liverpool do pierwszego od 30 lat mistrzostwa Anglii, ale Bayern Flicka wygrał wszystkie rozgrywki, w których uczestniczył. Menedżer Liverpoolu jest jedynym z nagrodzonych podczas tegorocznego FIFA Best , który triumfował rok po roku.
Piłkarką Roku została Angielka Lucy Bronze z Manchesteru City, a Bramkarką Roku uznano jej byłą klubową koleżankę z Olympique Lyon – Francuzkę Sarah Bouhaddi. Z kolei statuetka dla Trenerki Roku powędrowała do selekcjonerki reprezentacji Holandii Sariny Wiegman.
Nagrodą fair play uhonorowany został Mattia Agnese. 17-letni Włoch udzielił pierwszej pomocy koledze, który stracił przytomność w trakcie meczu juniorów. Kibicem Roku uznano natomiast fana Sport Recife Marinaldo Francisco da Silvę, który przeszedł pieszo 60 km, by obejrzeć na żywo mecz swojej ukochanej drużyny.
I wreszcie nagrodę im. Ferenca Puskasa dla autora najpiękniejszej bramki głosami otrzymał Hueng-Min Son z Tottenhamu Hotspur za niesamowity rajd podczas meczu ligowego z Burnley FC.
Nagroda dla Lewandowskiego to wielki splendor dla polskiego futbolu, bo przed nim jedynie Kazimierz Deyna w 1974 i Zbigniew Boniek w 1982 roku zaistnieli w plebiscycie „Złotej Piłki”, zajmując jednak tylko trzecie lokaty. To również splendor dla Bayernu, polski napastnik jest czwartym w historii, a pierwszym od 1981 roku, graczem monachijskiego klubu, który został wybrany na najlepszego na świecie. Tym samym „Lewy” w galerii sław bawarskiego potentata stoi teraz w jednym rzędzie z jego największymi legendami: Gerdem Muellerem (dostał „Złotą Piłkę” w 1970 roku), Franzem Beckenbauerem (1972, 1974) i Karlem-Heinzem Rummeniggem (1980, 1981).
Lewandowski tak skomentował zwoje zwycięstwo: „Jestem dumny. To wielkie osiągnięcie i dla mnie i dla mojej drużyny. Zarówno dla Bayernu jak i reprezentacji Polski. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że się udało. Leo Messi i Cristiano Ronaldo od lat prezentują najwyższy poziom, a teraz ja tutaj dołączyłem. Ciężka praca przyniosła efekty. Dziękuję całemu sztabowi Bayernu i wszystkim moim kolegom z drużyny. Bez nich te sukcesy nie byłyby możliwe, ale ja już myślę o kolejnych. Taką mam mentalność, taką mentalność ma też cała nasza drużyna. Liczę, że kolejne zwycięstwa będziemy świętować już z kibicami”.
Najlepszego piłkarz roku nie mogło też zabraknąć w „Jedenastce Roku”. Oto jej skład: Alisson Becker (FC Liverpool) – Trent Alexander-Arnold (FC Liverpool), Virgil van Djik (FC Liverpool), Sergio Ramos (Real Madryt), Alphonso Davies (Bayern Monachium), Joshua Kimmich (Bayern Monachium), Kevin De Bruyne (Manchester City), Thiago Alcantara (Bayern Monachium), Lionel Messi (FC Barcelona), Cristiano Ronaldo (Juventus FC), Robert Lewandowski (Bayern Monachium).