7 listopada 2024

loader

Stawka pękła na pół

Paweł Wszołek w meczu z Arką był najlepszym graczem Legii

Już po rozegranej w środku minionego tygodnia 29. kolejce nastąpił ostateczny podział zespołów ekstraklasy na dwie grupy – mistrzowską i spadkową. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy odkąd nasza najwyższa klasa rozgrywkowa gra w tzw. systemie ESA-37.

W ostatniej, 30. serii spotkań fazy zasadniczej sezonu (odbyła się w niedzielę, a wszystkie mecze zakończyy się po zamknięciu wydania) tylko zajmujące dwie czołowe lokaty Legia i Piast nie musiały już walczyć o wyższe miejsce w tabeli. Na ucieczkę z ostatniego miejsca nie miał też szans ŁKS Łódź. Reszta drużyn miała jeszcze możliwość poprawienia pozycji w tabeli, co miało znaczenie przy ustalaniu terminarza fazy play off. W porównaniu z poprzednim sezonem stawka zespołów w grupie mistrzowskiej jest niemal taka sama. Z elity wypadła jedynie ekipa Zagłębia Lubin, w miejsce której awansował Śląsk Wrocław (przed rokiem skończył rozgrywki na 12. miejscu). Przed przedostatnią serią gier pewne gry w czołowej ósemce były tylko dwie ekipy – broniący tytułu Piast Gliwice oraz ubiegłoroczny wicemistrz, a teraz lider tabeli Legia Warszawa. O pozostałe sześć miejsc trwała zażarta walka. Jako pierwsza do Legii i Piasta dołączyła Cracovia, która po serii sześciu porażek z rzędu niespodziewanie przełamała fatalną passę i pokonała w Gdańsku Lechię 3:1. W jej ślady poszły drużyny Jagiellonii Białystok (wygrała na wyjeździe z ŁKS Łódź 3:0), Lecha Poznań (4:0 u siebie z Pogonią Szczecin) i Śląska Wrocław (2:1 na wyjeździe z Wisłą Płock).
Po rozegranej w niedzielę 30. kolejce do końca zmagań pozostało siedem serii spotkań w fazie play off. Zespołom pozostało do zdobycia jeszcze wiele punktów, dlatego wszelkie prognozy będą obarczone ryzykiem pomyłki, lecz chyba mało kto w tej chwili zakłada, że piłkarze Legii nie zdobędą w tym sezonie mistrzostwa. Przypomnijmy, że po restarcie rozgrywek z czterech pozostałych do rozegrania meczów w fazie zasadniczej sezonu aż trzy musieli zagrać na wyjazdach. Najpierw pokonali w Poznaniu Lecha 1:0, następnie w Krakowie Wisłę 3:1, a w minioną środę rozgromili u siebie Arkę Gdynia aż 5:1. Niedzielne spotkanie z Górnikiem w Zabrzu było owym trzecim wyjazdowym, lecz jego wynik nie miał już znaczenia. Legia nawet w przypadku porażki miała zagwarantowane pierwsze miejsce i co za tym idzie – przywilej rozegrania na własnym stadionie czterech z siedmiu spotkań w fazie play off, w tym także z najgroźniejszym aktualnie konkurentem do tytułu, Piastem. Mecz między tymi zespołami zostanie rozegrany w ramach 33. kolejki.
Na gwiazdę i lidera stołecznego zespołu coraz wyraźniej wybija się 28-letni skrzydłowy Paweł Wszołek. To on był ojcem zwycięstwa w środowym spotkaniu z Arką, które zaczęło się dla legionistów niefortunnie, bo niemal tuż po rozpoczęciu gry stracili bramkę po golu Adama Dancha. Wszołek doprowadził w 44. minucie do wyrównania, a po zmianie stron po jego zagraniu rozpaczliwie interweniujący obrońca gości Adam Marciniak zaliczył trafienie samobójcze. Drugą asystę Wszołek zaliczył przy golu Mateusza Cholewiaka, a dzieła zniszczenia dopełnili Luqinhas i Vamara Sanogo.
Nie byłoby w tej jego aktywnej postawie nic szczególnego, bo to niezły piłkarz i na dodatek ze sporym bagażem doświadczeń zdobytych na boiskach we Włoszech i Anglii, ale środę do wybornej gry przeciwko Arce dodatkowo motywowały Wszołka zadawnione porachunki z Jarosławem Kołakowskim, obecnym właścicielem gdyńskiego klubu (chociaż formalnie akcje należą do jego syna), który wiele lat temu był jego agentem. Roztsali się w 2013 roku w atmosferze skandalu po niedoszłym do skutku transferze z Polonii Warszawa do Hannoveru. Przyczyniając się do wysokiej przegranej Arki Wszołek pewnie nie przesądził o jej spadku do niższej ligi, na pewno jednak nowemu sternikowi gdyńskiej ekipy solidnie dokuczył.
W grupie mistrzowskiej walka zapowiada się tylko o miejsca premiowane grą w kwalifikacjach Ligi Europy. Teoretycznie szanse na to mają wszystkie zespoły zajmujące teraz miejsca 2-8. Mniej skomplikowanie wygląda natomiast sytuacja w grupie spadkowej, bo spadek ŁKS-u wydaje się już przesądzony, a szanse Korony i Arki stoją tylko odrobinę lepiej.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Flaczki Tygodnia

Następny

Chcieli 25 procent, a teraz się boją

Zostaw komentarz