Portugalski trener piłkarskiej reprezentacji Polski Paulo Sousa odkrył karty ogłaszając skład kadry na marcowe mecze eliminacyjne do MŚ 2022. Powołania otrzymało 27 piłkarzy, a wśród nich czterech graczy z ekstraklasy: 20-letni Kamil Piątkowski z Rakowa, 21-letni Bartosz Slisz z Legii oraz dwaj zawodnicy Pogoni: 23-letni Sebastian Kowalczyk i 17-letni Kacper Kozłowski.
I właśnie powołanie przez Sousę nastolatka z Pogoni wzbudziło w Polsce najwięcej kontrowersji. Kozłowski gra na pozycji ofensywnego pomocnika, nie bez powodu uważany jest za wielki talent i nadzieję polskiego futbolu, rzecz jednak w tym, że jego dotychczasowe doświadczenia i dokonania w dorosłym futbolu są praktycznie żadne – w obecnym sezonie ekstraklasy zagrał w 12 meczach i zanotował tylko jedną asystę. Branżowy serwis internetowy transfermarkt.de wycenia jego aktualną wartość na 1,5 mln euro, ale amerykański „World Soccer” umieścił go na liście 100 najbardziej przyszłościowych młodych piłkarzy na świecie, a skauci kilku markowych klubów już mają go na celowniku i rekomendują swoim pracodawcom. Niewykluczone, że Paulo Sousa dostrzegł w tym chłopaku znacznie większy piłkarski potencjał niż w Bartoszu Kapustce, bo legioniście powołania nie wysłał. Ale nie wszyscy się z nim zgadzają i na tym tle zapewne przez polski futbol przetoczy się jeszcze wiele burz. Ale 17-letni Kacper Kozłowski już wkroczył do wielkiego futbolu i oby nie była to fanaberia, bo póki co jedynym jego osiągnięciem jest de facto to, że znalazł się w kadrze reprezentacji Polski, w której Paulo Sousa nie znalazł miejsca dla Bartłomieja Drągowskiego (Fiorentina, Włochy), Tomasza Kędziory (Dynamo Kijów), Tymoteusza Puchacza (Lech Poznań), Sebastiana Walukiewicza (Cagliari Calcio, Włochy), Bartosza Kapustki (Legia Warszawa), Michała Karbownika (Brighton&Hove Albion, Anglia), Karola Linettego (AC Torino) i Dawida Kownackiego (Fortuna Duesseldorf, Niemcy). Czy była to słuszna decyzja, będziemy mogli ocenić dopiero po marcowych meczach z Węgrami, Andorą i Anglią.
Na razie możemy jedynie stwierdzić, że Paulo Sousa przy ustalaniu kadry kieruje się tylko sobie wiadomymi kryteriami. Zaskoczył na przykład powołaniem Kamila Grosickiego, chociaż ten piłkarz od połowy stycznia tego roku znajduje się poza składem West Bromwich Albion. Trenerowi tego zespołu jest tak dalece niepotrzebny, że pozwolił mu pojechać do Polski na tydzień przed zgrupowaniem reprezentacji. „Grosik” od poniedziałku trenuje więc w Warszawie pod okiem asystentów Sousy, którzy dzięki temu mają jakieś konkretne zajęcie.
Selekcjoner biało-czerwonych jednak trochę pokrętnie uzasadniał powołanie Grosickiego: „To sygnał nie tylko dla niego, a dla wszystkich zawodników, którzy są na naszej liście. Wiem, że nie gra w klubie, ale znam jego charakterystykę i ambicję. Chciałbym, żeby Kamil miał z nami szczerą relację. Zależy mi na bezpośredniości. Pod uwagę biorę przede wszystkim dobro kadry narodowej. Myślimy, co piłkarze mogą do niej wnieść. Grosicki to zawodnik oddany reprezentacji, tworzy sytuacje na boisku i je wykorzystuje. Rozmawiałem z nim szczerze i powiedziałem mu, jak wygląda sytuacja. On jest częścią tej grupy i jestem przekonany, że nam pomoże” – tłumaczył Sousa. Równie niejednoznacznie uzasadniał też brak powołania dla Tomasza Kędziory, co było chyba największym zaskoczeniem, bo obrońca Dynama Kijów za kadencji Jerzego Brzęczka był podstawowym graczem na prawej obronie (zagrał w 18 z 23 meczów), stając się na tej pozycji sukcesorem Łukasza Piszczka. Kędziora należy do filarów defensywy Dynama Kijów – w tym sezonie zagrał w 31 meczach, zdobył jedną bramkę i zaliczył cztery asysty. W Lidze Mistrzów zagrał we wszystkich spotkaniach „od deski do deski”. Nic dziwnego, że w pominięcie go w 27-osobowej kadrze kibice doszukują się jakiegoś drugiego dna, co nie dziwi, bo Kędziora w ukraińskim zespole gra też jako wahadłowy w ustawieniu z trójką obrońców, a w taki wariant taktyczny najprawdopodobniej będzie preferował Sousa. Tak przy okazji – próbował go wdrożyć przed mundialem w Rosji Adam Nawałka, ale wywołał tylko chaos w zespole. Dlatego zamiary Sousy mogą niepokoić, bo przecież nasi piłkarze nie będą mieli nawet czasu na porządne przećwiczenie tej taktyki. Cała nadziej w tym, że Portugalczyk i jego współpracownicy są fachowcami takiej klasy, że zdołają poukładać „te klocki” wyłącznie za pomocą zdalnych rozmów z piłkarzami.
Na razie nie ma powodów do obaw, że mogą mieć z tym jakieś problemy. Dowodzi tego choćby obecność w kadrze Łukasza Fabiańskiego, chociaż bramkarz West Hamu United już wie, że w reprezentacji numerem 1 będzie jego odwieczny konkurent Wojciech Szczęsny. „Rozmawiałem o tym z Fabiańskim. Powiedziałem, jaki jest mój punkt widzenia. Zależy mi na wprowadzeniu stabilizacji na pozycji bramkarza. Postawimy na Szczęsnego, chociaż także Fabiański rozgrywa fantastyczny sezon. Możemy się tylko cieszyć, że mamy w kadrze bramkarzy na tak wysokim poziomie, bo Łukasz Skorupski to także świetny zawodnik” – stwierdził Sousa.
Ta decyzja nie kończy rywalizacji 35-letniego Fabiańskiego z 30-letnim Szczęsnym, trwającej już od ponad dekady. Zaczęła się w Arsenalu Londyn, a potem przeniosła do drużyny narodowej. W turniejach Euro 2012, Euro 16 i mundialu w Rosji Szczęsny też miał być numerem 1, ale za każym razem co mu w tym stawało na przeszkodzie. Może dlatego Jerzy Brzęczek przez 2,5 roku nie potrafił podjąć decyzji, który z nich ma być w kadrze numerem 1. Sousa najwyraźniej nie miał z tym problemu, a Fabiański zgodził się na rolę dublera pewnie tylko dlatego, że chce reprezentacyjną karierę zakończyć udziałem w mistrzostwach Europy. A życie pokaże, kto na tej imprezie będzie strzegł polskiej bramki.
Na koniec warto zauważyć, że Paulo Sousa powołał siedmiu debiutantów (Michał Helik, Kamil Piątkowski, Rafał Augustyniak, Sebastian Kowalczyk, Kacper Kozłowski, Bartosz Slisz i Karol Świderski), a Paweł Dawidowicz wrócił do kadry po pięcioletniej przerwie. Reszta grupy to gracze mniej lub bardziej, ale już zadomowieni w reprezentacji. Co z tej ekipy potrafi wycisnąć portugalski szkoleniowiec, na razie nie wiemy. Mądrzejsi w tej kwestii będziemy dopiero po meczach z Węgrami (25 marca), Andorą (28 marca) i Anglią (31 marca). „Mam już pomysł na ustawienie składu wyjściowego. Musimy jednak w swoich planach uwzględniać sytuacją epidemiczną na Wyspach i restrykcje w Niemczech i Francji, przez które Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek mogą nie wystąpić na Wembley” – przyznał podczas poniedziałkowej konferencji Paulo Sousa. Oby to był jedyny jego kłopot.
Kadra Polski wg Paulo Sousy
Bramkarze: Łukasz Fabiański (West Ham United FC, Anglia), Łukasz Skorupski (Bologna FC 1909, Włochy), Wojciech Szczęsny (Juventus FC, Włochy);
Obrońcy: Kamil Glik (Benevento Calcio, Włochy), Jan Bednarek (Southampton, Anglia), Bartosz Bereszyński (Sampdoria Genua, Włochy), Maciej Rybus (Lokomotiw Moskwa, Rosja), Arkadiusz Reca (Crotone, Włochy), Paweł Dawidowicz (Hellas Verona, Włochy), Michał Helik (Barnsley, Anglia), Kamil Piątkowski (Raków Częstochowa);
Pomocnicy: Grzegorz Krychowiak (Lokomotiw Moskwa, Rosja), Piotr Zieliński (SSC Napoli, Włochy), Kamil Grosicki (West Bromwich Albion, Anglia), Kamil Jóźwiak (Derby County, Anglia), Mateusz Klich (Leeds United, Anglia), Jakub Moder (Brighton&Hove Albion, Anglia), Sebastian Szymański (Dynamo Moskwa, Rosja), Przemysław Płacheta (Norwich City, Anglia), Rafał Augustyniak (Ural Jekaterynburg, Rosja), Bartosz Slisz (Legia Warszawa), Sebastian Kowalczyk (Pogoń Szczecin), Kacper Kozłowski (Pogoń Szczecin);
Napastnicy: Robert Lewandowski (Bayern Monachium, Niemcy), Arkadiusz Milik (Olympique Marsylia, Francja), Krzysztof Piątek (Hertha Berlin, Niemcy), Karol Świderski (PAOK Saloniki, Grecja).