Żużlowiec Sparty Wrocław Maksym Drabik we wrześniu ub. roku po przegranym przez wrocławian finale PGE Ekstraligi z Unią Leszno przyznał się w trakcie kontroli antydopingowej przyjęcia tzw. wlewki witaminowej. Polska agencja antydopingowa (POLADA) uznała to za niedozwolone wspomaganie.
Dla przypomnienia: gdy wyszło na jaw, że Drabik przed meczem skorzystał z tzw. wlewki witaminowej, prawnicy reprezentujący interesy żużlowca usiłowali przekonać POLADA, że był to po prostu niezgłoszony przez niedopatrzenie przypadek TUE (Therapeutic Use Exemption – czyli to prawo do użycia przez sportowca substancji zabronionej lub metody zabronionej) i wnioskowali o przyznanie Drabikowi tzw. wstecznego TUA. Funkcjonariusze POLADA są jednak w tym względzie raczej trudni do przekonania i zazwyczaj nie podejmują decyzji na korzyść wnioskującego. Tak też było w przypadku 22-letniego żużlowca.
Jego odwołanie do Trybunału Arbitrażowego przy Polskim Komitecie Olimpijskim także nie przyniosło mu powodzenia, bo w ubiegłym tygodniu Trybunał je oddalił, więc POLADA zawiesiła zawodnika i wszczęła postępowania w sprawie dyskwalifikacji.
W najgorszym wariancie Drabikowi grozi czteroletnia dyskwalifikacja, ale tyle raczej POLADA mu nie wlepi, bo na jego korzyść przemawia fakt, że sam przyznał się do przyjęcia wspomagania. W takich przypadkach agencja skraca wyrok o połowę, co oznacza, że Drabikowi realnie grozi co najwyżej dwuletnia dyskwalifikacja, ale ponieważ podobne przewinienia były dotąd przez POLADA karane zawieszeniem maksymalnie na okres od 16 do 18 miesięcy, więc pewnie i w tym przypadku takim wyrokiem się skończy. Ale to oznacza, że przyszłoroczny sezon Drabik już może spisać na straty.