⛅ Ładowanie pogody...

Boliwia. Morales mobilizuje protesty

Fot. Facebook / Evo Morales

Choć nie może ubiegać się o urząd prezydenta, Evo Morales wciąż pozostaje jedną z najważniejszych postaci boliwijskiej polityki. Od niemal tygodnia jego zwolennicy protestują przeciwko decyzji zakazującej mu startu w wyborach. Politycznie odsunięty od władzy, były prezydent wciąż cieszy się silnym poparciem, zwłaszcza na wsi, i liczy na mobilizację swojej bazy.

„Od poniedziałku wszyscy do La Paz. Dość! Zamierzamy zdobyć szacunek tego rządu” – oświadczył Morales w niedzielę, 1 czerwca, wzywając do masowych demonstracji. Prezydent w latach 2006–2019, założyciel lewicowego Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS), zamierzał ubiegać się o czwartą kadencję. Na drodze stoją mu jednak dwie przeszkody: po pierwsze – orzeczenie Sądu Najwyższego, który uznał, że sprawowanie urzędu przez więcej niż dwie kadencje jest niezgodne z konstytucją; po drugie – brak oficjalnego poparcia ze strony partyjnych struktur, które w Boliwii są warunkiem koniecznym dla zatwierdzenia kandydatury.

„Mobilizacje będą się nasilać w całym kraju” – zapowiedział Pedro Llanque, chłopski lider związany z Moralesem, podczas konferencji prasowej w poniedziałek. Choć jego ambicje polityczne napotykają dziś poważne przeszkody, Morales wciąż może liczyć na silne wsparcie wśród ludności wiejskiej. Po wcześniejszych protestach w styczniu, jego zwolennicy ponownie ruszyli na ulice, żądając również odejścia obecnego prezydenta Luisa Arce – byłego ministra gospodarki z rządu Moralesa, który także wywodzi się z MAS.

We wtorek doszło do starć z policją, w wyniku których rannych zostało dziesięciu funkcjonariuszy. Nie podano dokładnych danych dotyczących liczby demonstrantów. Według agencji AFP, w środę setki rolników wciąż blokowały kluczowe drogi w centrum i na południu kraju. Protesty nakładają się na demonstracje handlowców, którzy wychodzą na ulice z powodu kryzysu gospodarczego, niedoborów dolarów i paliwa.

Obecna sytuacja to efekt wieloletnich napięć politycznych, kontrowersyjnych orzeczeń sądowych i nieudanych prób zamachów stanu. W 2016 roku Morales, sprawujący trzecią kadencję, przegrał referendum konstytucyjne w sprawie zniesienia limitu kadencji. Mimo to, 28 listopada 2017 roku Sąd Najwyższy unieważnił wynik głosowania i zezwolił mu na kandydowanie. Ten sam sąd, który wówczas umożliwił mu start, dziś odmawia mu prawa do udziału w wyborach.

W 2019 roku Morales wystartował i wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich, uzyskując 47% głosów. Opozycja zakwestionowała wynik. Prawicowy lider Luis Fernando Camacho wezwał do strajku generalnego i interwencji wojskowej. Policja i wojsko zbuntowały się przeciwko urzędującemu prezydentowi. Organizacja Państw Amerykańskich donosiła o nieprawidłowościach wyborczych, choć późniejsze analizy – m.in. z MIT i New York Timesa – uznały te zarzuty za bezpodstawne. W atmosferze narastającej presji Morales zrezygnował i uciekł do Meksyku. Władzę tymczasowo przejęła Jeanine Añez, wówczas wiceprzewodnicząca Senatu i członkini prawicowej opozycji.

Po jego przymusowej rezygnacji kraj pogrążył się w politycznym chaosie. Po powrocie do Boliwii w 2020 roku, Morales poparł kandydaturę Luisa Arce, który zwyciężył w wyborach prezydenckich. Morales powrócił z wygnania i zapowiedział wycofanie się z polityki. Deklaracji tej jednak nie dotrzymał – szybko postanowił wrócić do gry i od tamtej pory pozostaje w konflikcie z Arcem, również w kontekście nadchodzących wyborów.

Morales uważa, że Arce zdradził pierwotne ideały MAS, choć wielu obserwatorów zwraca uwagę, że ich polityka pozostaje w dużej mierze spójna. Były prezydent stara się wykorzystać swoją dawną popularność, zbudowaną w czasie tzw. „cudu gospodarczego” z pierwszej dekady XXI wieku, kiedy Boliwia zyskała na wysokich cenach węglowodorów i minerałów. Dzięki zwiększonemu eksportowi kraj odnotował wówczas dynamiczny rozwój. Dziś te źródła dochodu niemal całkowicie wyschły, a Morales i jego zwolennicy obarczają obecnego prezydenta za pogłębiający się kryzys.

Sam Morales jest obecnie ścigany przez boliwijski wymiar sprawiedliwości za rzekomy „handel dziećmi” – według oskarżenia, w 2015 roku miał zgwałcić 15-letnią dziewczynę. Były prezydent stanowczo odrzuca te zarzuty i uważa je za część politycznego spisku.

Niezależnie od tego, czy Morales będzie mógł kandydować, czy nie, wybory prezydenckie zaplanowane na sierpień zapowiadają się jako wyjątkowo napięte i pełne niepewności.

Redakcja

Poprzedni

Wotum pozorów