Francuska firma opracowuje szczepionkę, ale Francuzi z niej nie skorzystają. Wszystko wezmą Stany Zjednoczone. Jest też pomysł, by znieść powszechne ograniczenia i spróbować pokonać koronawirusa poprzez osiągnięcie tzw. odporności zbiorowej (zwanej też stadną).
Znany koncern farmaceutyczny Sanofi Pasteur, jeden z dziesięciu największych na świecie, pracuje nad dwiema szczepionkami. Pierwszą we współpracy z brytyjskim GlaxoSmithKline Plc, na które to badania amerykańska Agencja Zaawansowanych Badań Biomedycznych i Rozwoju (Biomedical Advanced Research and Development Authority, BARDA), zarządzana przez Departament Zdrowia i Spraw Socjalnych USA wydzieliła 30 mln dolarów i drugą, we współpracy z amerykańską korporacją Translate Bio Inc. Prace nad tą pierwszą są już poważnie zaawansowane i firma zapewnia, że szczepionka może być gotowa w drugiej połowie 2021 roku.
Niemniej, nawet jeżeli tak się stanie, to lekarstwo trafi najpierw do USA, Franzuzki i Franzuci nie będą mogli z niej skorzystać. To dla dyrektora generalnego Sanofi jest oczywiste. W wywiadzie dla telewizji Bloomberg Paul Hudson powiedział, że skoro USA wzięły na siebie ryzyko finansowe projektu, to otrzymają szczepionkę jako pierwsi.
We Francji zawrzało. Tym bardziej, że Sanofi otrzymuje od państwa francuskiego całkiem pokaźne ulgi finansowe: około 150 milionów euro.
„To niewyobrażalne, żeby firma z siedziba we Francji, korzystająca ulg podatkowych na badania, chce dać szczepionkę USA wcześniej niż nam”, mówił prezydent regionu Hauts-de-France, Xavier Bertrand, znany prawicowy polityk, który wezwał prezydenta Francji do przeciwdziałania tej sytuacji.
„Szczepionka na COVID-19 powinna być dostępna dla całej ludzkości. To kwestia nie tylko zdrowia publicznego, ale i godności człowieka”, powiedziała dyrektorka francuskiego oddziału międzynarodowej organizacji humanitarnej Oxfam Cécile Duflot. W przeszłości Duflot była aktywną polityczką związaną z ruchem zielonych, była między innymi ministrą równości terytorialnej i mieszkalnictwa za czasów Françoisa Hollande’a .
Prezydent Francji Emmanuel Macron, neoliberalny ekstremista, poczuł się wywołany do tablicy i oświadczył, że szczepionka na koronawirusa jest dobrem wspólnym i prawa rynku nie mają w tej sytuacji zastosowania. Zapowiedział, iż w przyszłym tygodniu spotka się z kierownictwem farmaceutycznego giganta w Pałacu Elizejskim.
Sanofi stara się teraz zmiękczyć przekaz, twierdząc, że słowa Hudsona zostały, a jakże, „wyrwane z kontekstu”. Hudson w wypowiedzi dla Financial Times mówił już co innego, a mianowicie, że „musimy dać szczepionkę całemu światu”.
Wobec przedłużających się prac nad szczepionką na Covid-19 coraz częściej stawiany jest pomysł, by znieść powszechne ograniczenia i spróbować pokonać koronawirusa poprzez osiągnięcie tzw. odporności zbiorowej (zwanej też stadną). Ekspert WHO ostrzega, że to niebezpieczne kalkulacje.
Zdaniem Michaela Ryana, eksperta ds. sytuacji nadzwyczajnych Światowej Organizacji Zdrowia, zniesienie ograniczeń i powrót do standardowych interakcji społecznych może być tragiczne w skutkach i wcale nie gwarantuje osiągnięcia eliminacji zachorowań.
„Jeśli choroba utrzymuje się na niskim poziomie w krajach, które nie są w stanie zbadać ognisk, aby je zidentyfikować, zawsze istnieje ryzyko, że choroba zacznie się od rozprzestrzeniać ponownie” – ostrzegł Ryan podczas specjalnej wirtualnej konferencji. Podawany był przykład Niemiec i Korei Południowej, w których łagodzenie restrykcji doprowadziło do ponownego skokowego wzrostu zakażeń.
„Badania serologiczne pokazują, że stosunkowo niewielka część populacji ma przeciwciała zwalczające Covid-19” – dodał, na tej samej konferencji, dyrektor WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus. Oznacza to, że „większość populacji pozostaje narażona na wirusa”.
W Korei Południowej notuje się przypadki ponownego zachorowania na Covid-19. Jednak tamtejsi lekarze i eksperci podkreślają, że nie są pewni tego, czy dana osoba rzeczywiście zachorowała po raz drugi, czy też odczyty testu za pierwszym razem były błędne. Potwierdzenie czy mamy do czynienia z ponownymi zachorowaniami, wymaga czasu i dodatkowych badań.
Ryan powiedział, że powrót do stanu sprzed lockdownu nie może opierać się na luźnych spekulacjach dotyczących „odporności zbiorowej”. „To naprawdę niebezpieczne kalkulacje”, a „ludzie nie są stadem” – podkreślił, ostrzegając, że stosowanie tych samych standardów wobec ludzi jak wobec zwierząt „może prowadzić do brutalnej arytmetyki, która nie stawia ludzi, życia i cierpienia w centrum tego równania”.
Warto podkreślić, że w weterynarii odpowiednikiem terminu „odporność zbiorowa” jest „odporność stadna” i odnosi się do populacji jako całości, bez uwzględniania losu pojedynczych zwierząt.
W przypadku ludzi pojęcie to stosowane jest przy określaniu, jaki procent populacji należy zaszczepić, by liczba nowych zakażonych zaczęła się zmniejszać, w efekcie czego dana choroba zakaźna zostanie wyeliminowana. Ponieważ, jak dotąd, nie wynaleziono szczepionki na Covid-19, niektórzy politycy używają go w aspekcie określenia, jaki odsetek ludzi musi przechorować chorobę, by nabyć „odporność grupową”. W przypadku Covid-19 jest to około 70 proc. ludzkiej populacji.
Efektem ubocznym zakażeń na tak masową skalę byłby ogromny wzrost zgonów. Dyrektor Generalny WHO stwierdził 3 marca, że uaktualniony uśredniony współczynnik śmiertelności SARS-CoV-2 dla całego świata wynosi 3,4 proc. W skali całego globu oznacza to miliony dodatkowych ofiar śmiertelnych tylko z powodu zaniechania jakichkolwiek działań zapobiegających rozprzestrzenianiu się nowego koronawirusa.