Zadanie wynegocjowania warunków opuszczenia europejskiej wspólnoty przez Wielką Brytanię przerosło wszystkie strony, które brały udział w rozmowach. W najbardziej rozpaczliwej sytuacji znalazła się jednak szefowa brytyjskiego rządu. Widząc jej bezradność, europejskie mocarstwa zgodziły się na odroczenie ostatecznej daty Brexitu. Do kiedy? To pytanie jest kluczowe, jednak odpowiedzi na nie wciąż brak.
Łatwo jest powiedzieć „wychodzimy”, znacznie trudniej jest wyjść. Kiedy obywatele Wielkiej Brytanii w 2016 roku w drodze referendum zadecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej, nikt chyba się nie spodziewał, że na początku roku 2019 Londyn nadal będzie tkwić w tragikomicznym klinczu pomiędzy obwieszczeniem, a jego realizacją. Okazało się jednak, że przeprowadzenie Brexitu potężnego państwa jest wyzwaniem arcytrudnym.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel oświadczyła dziś, że Niemcy i Francja nie mają nic przeciwko przesunięciu terminu Brexitu. Swoją decyzję ogłosiła podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Emmanuelem Macronem w Paryżu. Szefowa niemieckiego rządu zaznaczyła jednak, że skoro Brytyjczycy powiedzieli „goodbye”, to muszą wziąć odpowiedzialność za swoją decyzję i wspólnotę prędzej czy później opuścić. Merkel dodała jednak, że Brexit musi się odbyć w sposób „uporządkowany”, co jest jasnym sygnałem, że cala wspólnota nie godzi się na wariant, w którym Londyn wychodzi bez podpisania porozumienia.
Na jakich zasadach Zjednoczone Królestwo opuści więc Unię Europejską? Ze słów francuskiego prezydenta wynika, że Theresa May nie ma wielkiego pola manewru. – Jesteśmy zgodni, że umowa nie może być jeszcze raz negocjowana, nawet jeśli potrzebują więcej czasu – podkreślił Macron. Co to oznacza? Prawdopodobnie to, że jeśli będą jakieś zmiany, chociażby te dotyczące statusu Irlandii Północnej, to będą one niewielkie.
Jak sprawy się mają na Wyspach? Jeśli do 13. marca Izba Gmin nie zaakceptuje drugiej umowy z Unią, rząd Theresy May wyrazi zgodę na głosowanie w parlamencie ws. odłożenia Brexitu. Pojawia się jednak pytanie – czy taką zgodę premier otrzyma. Jeremy Corbyn i większość Partii Pracy rozgrywa obecną sytuacja w taki sposób, aby uwypuklić jak największą nieporadność Theresy May i obniżyć poparcie społeczne dla jej partii. Lider laburzystów wielokrotnie oskarżał premier o próbę „przeciągnięcia” procesu Brexitu.