Wolna strefa ekonomiczna w Donbasie. USA naciskają na Ukrainę

Wolna strefa ekonomiczna w Donbasie omawiana podczas rozmów Ukrainy z USA z udziałem Wołodymyra Zełenskiego
Wołodymyr Zełenski podczas rozmów dyplomatycznych z partnerami Zachodu na temat warunków zakończenia wojny. Źródło: Office of the President of Ukraine

Wołodymyr Zełenski podczas rozmów dyplomatycznych z partnerami Zachodu na temat warunków zakończenia wojny. Źródło: Office of the President of Ukraine

Wolna strefa ekonomiczna w Donbasie ma być elementem kompromisu forsowanego przez Stany Zjednoczone w rozmowach pokojowych dotyczących wojny w Ukrainie. Prezydent Wołodymyr Zełenski ujawnił, że Waszyngton naciska na wycofanie ukraińskich wojsk z części obwodu donieckiego. Propozycja budzi poważne wątpliwości w Kijowie, ponieważ dotyczy kwestii suwerenności i kontroli nad terytorium.

Podczas konferencji prasowej w Kijowie 11 grudnia Wołodymyr Zełenski po raz pierwszy publicznie opisał szczegóły amerykańskiej propozycji. Jak stwierdził, plan zakłada „wycofanie sił ukraińskich z terytorium obwodu donieckiego”. W zamian Rosja miałaby zobowiązać się do niewprowadzania tam własnych wojsk.

„Rzekomym kompromisem jest to, że wojska rosyjskie nie wejdą na to terytorium” – powiedział Zełenski. Jednocześnie jednak prezydent Ukrainy otwarcie zakwestionował sens takiego rozwiązania, pytając: „A kto będzie rządził tą strefą? Kto zapewni bezpieczeństwo i egzekwowanie porządku?”.

W praktyce – jak zaznaczył – Ukraina miałaby opuścić własne terytorium bez jasnych gwarancji, że nie stanie się ono przedmiotem dalszej presji politycznej lub militarnej. Dlatego Kijów podchodzi do koncepcji z dużą ostrożnością.

Referendum jako warunek ustępstw terytorialnych

Zełenski jednoznacznie podkreślił, że jakiekolwiek ustępstwa terytorialne nie mogą zostać narzucone decyzją polityczną. „Naród ukraiński musi mieć głos” – oświadczył, wskazując na konieczność referendum lub wyborów. Jego zdaniem tylko taki proces mógłby nadać ewentualnemu porozumieniu demokratyczną legitymację.

Jednocześnie jednak prezydent Ukrainy zasugerował, że obecna propozycja USA nie spełnia podstawowych warunków bezpieczeństwa. W efekcie nawet głosowanie społeczne byłoby w tej chwili przedwczesne. „Nie możemy rozmawiać o głosowaniu, jeśli nie wiemy, jakie są realne gwarancje” – dodał.

Frustracja Donalda Trumpa i presja na szybkie decyzje

Biały Dom potwierdził, że prezydent Donald Trump traci cierpliwość wobec przeciągających się negocjacji. Sekretarz prasowa Karoline Leavitt powiedziała dziennikarzom, że Trump jest „niezwykle sfrustrowany” zarówno postawą Rosji, jak i Ukrainy.

„Prezydent ma dość spotkań tylko dla samego spotkania. Chce działania” – stwierdziła Leavitt. Jak ujawniła, administracja USA spędziła w ostatnich tygodniach ponad 30 godzin na rozmowach z przedstawicielami Rosji, Ukrainy oraz europejskich sojuszników.

Trump sam podkreślił, że Stany Zjednoczone wyślą przedstawiciela na rozmowy w Europie tylko wtedy, gdy będzie „duża szansa” na przełom. „Nie chcemy marnować dużo czasu, jeśli rozmowy mają być negatywne” – powiedział w Oval Office.

Wolna strefa ekonomiczna w Donbasie a rozmowy USA i Europy

W tym kontekście Biały Dom nie potwierdził jednoznacznie udziału USA w zaplanowanym na sobotę spotkaniu w Paryżu z udziałem Ukrainy i europejskich sojuszników. Administracja sygnalizuje, że dalsze rozmowy mają sens tylko wtedy, gdy strony zbliżą swoje stanowiska.

Z kolei Zełenski przyznał, że Waszyngton oczekuje „pełnego zrozumienia” stanowiska Ukrainy do Bożego Narodzenia. Jednocześnie zaznaczył, że formalny termin nie został narzucony. Ukraina przedstawiła w środę w Waszyngtonie zrewidowaną 20-punktową kontrofertę.

Donieck i Zaporoże – dwa kluczowe punkty sporne

Prezydent Ukrainy wskazał, że obwód doniecki oraz kontrola nad elektrownią jądrową w Zaporożu pozostają najtrudniejszymi tematami negocjacji. W jego ocenie nie da się mówić o trwałym pokoju bez jasnych ustaleń w tych sprawach.

„To są kwestie egzystencjalne dla naszego państwa” – powiedział Zełenski. Dodał, że propozycje pomijające bezpieczeństwo energetyczne Ukrainy są z góry skazane na odrzucenie. Elektrownia w Zaporożu pozostaje bowiem jednym z kluczowych elementów infrastruktury kraju.

Wolna strefa ekonomiczna – szansa czy zagrożenie?

Według informacji ujawnionych przez media amerykańskie koncepcja zakłada utworzenie zdemilitaryzowanego obszaru o specjalnym statusie gospodarczym. Taka wolna strefa ekonomiczna miałaby przyciągać inwestycje i ułatwić odbudowę regionu po wojnie.

W Kijowie dominuje jednak obawa, że byłby to de facto „zamrożony konflikt”. Ukraina formalnie nie oddałaby terytorium, ale straciłaby nad nim realną kontrolę. „Historia pokazuje, że takie rozwiązania rzadko są tymczasowe” – podkreślają ukraińscy analitycy.

NATO i rosyjskie aktywa

Równolegle do rozmów pokojowych rośnie napięcie w relacjach Rosja–Zachód. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte ostrzegł, że Rosja może zaatakować państwa Sojuszu w ciągu pięciu lat. „Jesteśmy kolejnym celem Rosji” – powiedział, wzywając do szybkiego zwiększenia wydatków obronnych.

Jednocześnie Unia Europejska zgodziła się na bezterminowe zamrożenie około 210 mld euro rosyjskich aktywów. Decyzja ma uniemożliwić wykorzystanie tych środków w negocjacjach bez zgody UE i ułatwić wsparcie finansowe Ukrainy, o czym informowała m.in. Reuters.

Co dalej z negocjacjami?

Na razie propozycja USA pozostaje przedmiotem intensywnych konsultacji. Ukraina nie zamyka drzwi do rozmów, ale jasno komunikuje swoje czerwone linie. Wycofanie wojsk bez realnych gwarancji bezpieczeństwa nie jest dla Kijowa akceptowalne.

Ostatecznie najbliższe tygodnie pokażą, czy wolna strefa ekonomiczna w Donbasie stanie się fundamentem porozumienia, czy jedynie kolejnym pomysłem, który nie wytrzyma konfrontacji z polityczną i militarną rzeczywistością.

Redakcja

Poprzedni

Lewica stoi przed wyzwaniem: jak łączyć wolność z równością

Następny

Wang Yi:  Japonia po wojnie nie dokonała pełnej refleksji nad historią agresji