3 października 2024

loader

Wielce wzruszony, nieco zmieszany

Flaczki tygodnia

GadzinowskiTrbuna

W życiu swoim słyszałem już przynajmniej kilka „historycznych” przemówień. W zeszłą sobotę o tym, że znów usłyszę „historyczne” przemówienie, tym razem prezydenta Bidena, usłyszałem jeszcze przed jego wygłoszeniem. W opozycyjnej i jawnie pro amerykańskiej TVN oraz w obrzydliwie lizusowskiej TVPiS. W telewizjach wyjątkowo zgodnych tym razem.

W pierwszej chwili słyszałem wzruszające przemówienie wielce wzruszającego amerykańskiego prezydenta. Napisane zapewne przez amerykańskich specjalistów od wzruszania Polaków. Ale chyba tych wyciągniętych z archiwów administracji waszyngtońskiej. Pamiętających Polskę sprzed dwudziestu lat.
Bo przypomniany, powszechnie wzruszający dwadzieścia lat temu Polaków papież Jan Paweł II, kreowany wtedy na patrona „Pokolenia JP2”, jest dziś dla kolejnego młodego pokolenia Polaków hierarchą niepopularnym. Wielce podejrzanym o tuszowanie pedofilskich zbrodni kościoła katolickiego. No i synonimem brzydoty pomnikowej.
Podobnie Lech Wałęsa, uważany nadal w USA za symbol bohaterskiej „Solidarności”, to dla rządzących obecnie w Polsce elit PiS, jedynie „agent Bolek”, wielki wróg pana prezesa Kaczyńskiego, no i sługus wrażego Tuska. Czemu wśród ojców odnowicieli polskiej suwerenności i demokracji nie padło z mocarstwowych ust nazwisko Kaczyński? Wzruszałem się też podczas warszawskiego przemówienia lidera „wolnego świata”, bo raz po raz przypominał mi młodość moja. Radośnie, gorąco spędzana w czasach pierwszej zimnej wojny.
Ale jest jednak postęp, rzec mogę pełen wzruszenia. Wtedy przecież byłem ziarenkiem proradzieckiego Imperium Zła, byłem po tamtej, niesłusznej stronie. I dlatego to we mnie także były wycelowane rakiety obronnego NATO, to mnie dotykały sankcje gospodarcze „wolnego świata”.
Dziś, na starość, znalazłem się w obozie wolności i demokracji. Zwrot jak w telewizyjnym serialu.
Bo dziś prezydent USA ogłosił powrót do przeszłości. Do nowych czasów starej „zimnej wojny”. Tak trzeba, bo „Dyktator próbujący wskrzesić swoje imperium nigdy nie przezwycięży ludzkiego umiłowania wolności”, powiedział prezydent Biden o prezydencie Putinie. Przypomniał, że walka o demokrację nie zakończyła się razem z zakończeniem tamtej, pierwszej zimnej wojny.
„Przez ostatnie 30 lat siły autokratów na całym świecie walczyły dalej, wyrażając pogardę dla rządów prawa”, zauważył prezydent Biden i wezwał „wolny świat do rozprawy z tymi „autokratami”. W ten sposób prezydent Biden, jak kiedyś jego poprzednicy, mobilizuje Europejczyków do walki z autorytaryzmem płynącym ze Wschodu. Do obrony tak fundamentalnej wartości Zachodu, jaką jest wolność.

Zimna wojna 2

Od tamtego czasu zamieniała się jednak geopolityczna mapa naszego świata. Teraz krajem frontowym NATO będzie Polska, nie dawne zachodnie Niemcy.
Wrogiem jest dynamiczna putinowska Rosja, a nie popadający w dekadencję ZSRR. Dlatego przemówienie Bidena poprzedziły salwy rosyjskich rakiet spadające na Lwów. Najbliższe granicy z Polską, czyli z NATO, znaczące miasto Ukrainy. Historycznie związane z zachodem Europy.
Pewnie podczas pobytu w Warszawie prezydent Biden wielokrotnie zapewniał, że wobec rosyjskiego zagrożenia Amerykanie nie zostawią Europy samej. Bo artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego, który mówi, że NATO przyjdzie z odsieczą każdemu zaatakowanemu członkowi, jest dla niego „święty”. To ma oznaczać, że każdy atak Rosji na kraje bałtyckie, Polskę czy Rumunię będzie traktowany jako atak na USA. Biden nie zostawił co do tego żadnych wątpliwości.
To jednak też oznacza, że każdy atak na infrastrukturę NATO, nawet przypadkowy, grozić może wybuchem wojny jądrowej. Zagładą zimnowojennych stron. To oznacza też, że NATO dalej będzie wspierać walczącą z Rosją Ukrainę. Dostarczać broń „defensywną”, paliwa, żywność. Informacje o ruchach armii rosyjskiej. Ale podstawowy ciężar działań militarnych w tej wojnie Rosja – Ukraina – USA + UE spadnie na armię rosyjską oraz armię i cywilów ukraińskich. Udział wojsk NATO nie jest w niej deklarowany. Przynajmniej teraz.
USA i ich światowi sojusznicy, wśród nich państwa Unii Europejskiej mają zmusić Rosję do ustępstw wszczętą z nią wojną gospodarczą i bojkotem cywilizacji rosyjskiej. Bo zadaniem prezydenta Bidena napaść Putina na Ukrainę nie jest jedynie starciem dwóch państw, ale konfrontacja dwóch cywilizacji. Agresywnego autorytaryzmu i liberalnej demokracji. Dlatego efektem nowej,zimnej wojny dwóch cywilizacji będą zmiany w światowym handlu, produkcji, stylu życia na naszym, znów podzielonym globie. Prezydent Biden podkreślił, że ta cywilizacyjna konfrontacja będzie trwała dłużej.
Bo nawet jeśli zostanie zawarty jakiś rozejm między walczącymi wojskami rosyjskimi i ukraińskimi to „Zło” w Rosji pozostanie. Przynajmniej do czasu obalenia tam rządów prezydenta Putina.
Prezydent Biden wykorzystał swe warszawskie przemówienie, aby zwrócić się do Rosjan i przekazać im, że nie zasługują na władze, które odcinają ich od świata, cofając Rosję do XIX wieku. Czy Rosjanie skorzystają z amerykańskiej szansy poprawy?

A sprawa polska?

Prezydent Biden ogłaszając w Warszawie nową „zimna wojnę” lojalnie uprzedził,że „Bitwy, która trwa teraz, nie wygramy w ciągu miesięcy. Musimy się przygotować na długą walkę”. Bo przecież nie ma gwarancji, że wolni Rosjanie szybko obalą autorytarnego Putina. A z „rzeźnikiem” trudno pokój podpisywać.
Zatem zanim pokój nastanie w Ukrainie, będziemy musieli przystosować się do roli państwa przyfrontowego. Przyjmować kontyngenty armii USA, rozlokowywać je, i pokrywać koszty ich pobytu. Cóż, wolność nie ma ceny.
Oprócz tych nowych „gości”, gościmy już ponad 2 miliony uchodźców z Ukrainy. I jeszcze długo ich pogościmy. Przyjęły ich wpierw polskie rodziny, organizacje pozarządowe, samorządy. Teraz czas na działania administracji państwowej. Prezydent Biden obiecał co prawda, że USA przyjmie 100 tysięcy uchodźców z Ukrainy, ale jest to kwota symboliczna jak na potencjał takiego światowego mocarstwa jak USA.
W zamian za gościnność rząd polski ma dostać amerykańską pomoc. Ale ta pomoc nie może zostać zmarnowana i rozkradziona, co się dotychczasowo elitom PiS zdarzało za często. Za te pieniądze trzeba stworzyć wreszcie w Polsce nowoczesny system oświaty, służby zdrowia,ochrony praw pracowniczych bo tego nasi „goście” z Ukrainy najbardziej potrzebują. I wszyscy polscy obywatele też. Pan prezydent Biden obiecał polskiej gospodarce, i gospodarce Unii Europejskiej też, wyzwolenie z rosyjskiej, energetycznej niewoli. Uniezależnienie naszych gospodarek od rosyjskiego gazu, ropy naftowej, węgla. W zamian oferuje amerykański gaz i ropę naftową.
Kiedy już opadnie nam wzruszenie wywołane tym wyrwaniem z rosyjskiej niewoli,warto zacząć liczyć ile nas będzie taka amerykańska wolność kosztować?
Dlatego warto już postawić na odnawialne,własne zasoby energetyczne. Na wolność dostaw, skoro należeć mamy do „wolnego świata” w tej nowej „zimnej wojnie”. Witaj jutrzenko swobody, witajcie w ciężkich czasach !

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Z dobrą nowiną na wschód

Następny

Sadurski na dzień dobry