27 kwietnia 2024

loader

Brak brata

„Historia uczy, że wieki ciemnoty mogą trwać długo, ale w końcu ustąpić muszą zwykłemu puknięciu się w czoło” – pisał Leopold Tyrmand w „Dzienniku 1954”.

Ostatnie wydarzenia w Polsce dowodzą, że społeczeństwo puka się w czoło. PiS i ich władza z tym zadęciem, bezczelnością, graniem ekshumacjami, parciem do dyktatury wodza na podeściku co miesiąc ( za blisko milion złotych) oraz całą gamą ohydnych zachowań jawi się jako wiek ciemnoty. Lud ich nie lubi. Błąd. Trzeba uwielbiać Wodza. Im dłużej jest u władzy i działa według swoich reguł, coraz więcej ludzi otwiera oczy. Budzi się nam społeczeństwo. I ono właśnie pośle go w niebyt.
Uwielbiam Kaczyńskiego za to, że jego działania od czasów feralnego lotu, tej nieszczęsnej dla Polski daty 10 kwietnia 2010 roku sprawiają, że budzi się coraz więcej ludzi i wychodząc na ulicę mówi „NIE”. I nie są to tylko nabuzowani teoriami ojca dyrektora i Antoniego Macierewicza emeryci z różańcami w zaciśniętych pięściach. Budzi się ta większość nieuciskana moherowym beretem i nie żyjąca pod księżowskim butem mówiąc PiS – to też jest NASZ KRAJ! Tu nie żyje tylko ojciec Rydzyk i jego wyznawcy, sekta smoleńska i wyborcy PiS oraz biskupi z ich poglądami rodem z tandetnych jasełek. Tych narzucających nam Jezusa na króla Polski. Społeczeństwo, ta większość, która nie głosowała na PiS nie da sobie łatwo zabrać, tego co udało się, lepiej lub gorzej zrobić przez ostatnie 27 lat. Bo zdaje się, że całe to szaleństwo obecngo władcy przeradzającego się w dyktatora wynika z jednego – BRAKU BRATA.

Jarosław posmoleński

Kaczyńscy byli silni tylko razem i tak robili politykę. Przez lata alienacji, po tym jak wyrzucił ich Wałęsa wrócili w wielkim stylu. Lech jednak trzymał Jarosława na wodzy. Dzisiaj nikt i nic go nie powstrzyma. Dlaczego? Bo nie, bo on tak chce, bo on tak ma. Będzie rządził i rządzi jak mu się podoba. Można go jednak zatrzymać. Nie zrobią tego zdegenerowane partie polityczne, przynajmniej nie teraz. Może to zrobić jedynie społeczeństwo. Opozycja poza krzykiem ma niewiele do zaoferowania. Nie potrafi jasno powiedzieć co trzeba zrobić, aby ten katastrofalny w skutkach dla nas wszystkich demontaż instytucjonalno – prawny Państwa powstrzymać. Nie potrafi powiedzieć co zrobi, aby tym szaleńczym działaniom skutecznie się przeciwstawić. Zresztą opozycji trzeba przypomnieć, a zwłaszcza rządzącej przez 8 lat Platformie takie wydarzenie. Kiedy w 2012 roku głosowano projekt zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej 40 posłów zadowolonej z siebie partii władzy Platformy Obywatelskiej podniosło rękę za „TAK”.
Tusk idąc do Brukseli raczej zdawał sobie sprawę, że PO przegra. Tak już w demokracjach jest. Opozycja wzięła władzę i to jest naturalna kolej rzeczy. Po jednych przychodzą inni. PO przechodząc do opozycji pewnie myślała, że będzie jak było. Ot, przepychanki przez 4 lata, ale będziemy jakoś iść do przodu. Opozycja zaś nie musi męczyć się rządzeniem grzejąc już nie wprawdzie rządowe, ale sejmowe wygodne fotele. I to był błąd.
PiS 2015 + to już nie jest ten sam PiS i ten sam Kaczyński co w 2005 roku. Wówczas szukali spisków, szarej sieci i prowokowali afery, których nie było. Ale wtedy żył Lech.
W efekcie ówczesnych działań Jarosław przegrał, ale wrócił. Teraz człowiek, ale i polityk zdecydowanie groźniejszy, taki jak wszystko wskazuje, nie cofnie się przed niczym i nikim. To jest Kaczyński posmoleński, któremu brat wylądował na Wawelu. Jarosław +.

Kopleks prezesa i stalinowska dialektyka

Lech Wałęsa powiedział jasno: „Kaczyńskim targa straszliwy kompleks i poczucie winy, że w jakimś sensie mógł przyłożyć rękę do podjęcia tych fatalnych decyzji, które skutkowały tą tragedią niewobrażalną. Chcąc zabić w sobie to poczucie winy chce to przerzucić na innych” (cytował Tomasz Wołek w programie Tomasza Lisa z 2 stycznia br. Portal Onet.pl w rozmowie z Jackiem Żakowskim, Wiesławem Władyką i Tomaszem Lisem). Patrząc na wyczyny tego posła trudno się z tą opinią nie zgodzić. Widać jednak, że po tylu przegranych wyborach Kaczyński, przyczaił się i kiedy Platforma podjadała sobie ośmiorniczki nie mając wiele do zaoferowania społeczeństwu, PiS szykował plan. Ostatecznego rozwiązania. Tak, użyłem tego sformułowania celowo. Padło pierwszy raz na konferencji w Wannsee w 1942 roku, kiedy to państwo hitlerowskie oficjalnie postanowiło rozprawić się Żydami europejskimi. Kaczyński postanowił zaś rozprawić się ostatecznie z III RP (sam ją tworzył – dop. aut),, zawłaszczyć władzę absolutną i roznieść tych, którzy myślą inaczej niż on. „Cały zresztą system budowany przez Kaczyńskiego i PiS to jest przebrany bolszewizm: możecie sobie poszczekać na ulicy, a my was za to napiętnujemy w naszych mediach. Tu pracuje stalinowska dialektyka wroga klasowego” – powiedział prof. Zbigniew Mołejko, historyk i filozof religii w wywiadzie z red. Joanną Podgórską w 13 numerze „Polityki” z marca 2016 roku.

Lud nie taki ciemny

I PiS się dobrze przygotował. Rozmontowują wszystkie instytucje blokujące władzę absolutną. Szybko, po swojemu. Po nocach z iście bolszewickim impetem i w takim też stylu. Kiedy zbliża się jakaś poważniejsza rozgrywka – czy to w kraju czy raczej w Unii Europejskiej wracają szybko do sprawy, którą w tym kraju rozgrywano politycznie wielokroć hucznie, aby dać ludowi temat zastępczy: zaostrzanie ustawy aborcyjnej. I tu przejechali się po raz pierwszy. Marszałka Kuchcińskiego nie posądzam, aby kiedykolwiek czytał Noama Chomskiego. Nie posądzam go o to aby cokolwiek czytał.
Ten wybitny filozof powiedział, że: „Nigdy nie należy lekceważyć zwykłych ludzi”. PiS ma w głębokiej pogardzie zwykłych ludzi, choć obłudnie mówi co innego dając z naszej kasy 500+. Filozofię też mają swoją. (Zresztą po tym co wyczyniają można śmiało zmienić nazwę ich partii: Pycha i Samolubność lub ze szlachecka – Sobiepaństwo jak kto woli). Trafili jednak na mur wściekłych kobiet. Na tysiące zwyczajnych kobiet, Polek. W całym niemal kraju. Dla nich drugiego sortu, ale jednak tysiące – mówiące im „NIE”. I to one, polskie silne KOBIETY, dały sygnał PiSowi, że społeczeństwo nie pozwoli ukrzyżować tego kraju do końca i dać w pełne władanie biskupom, Kaczyńskiemu i jego ekipie. Obudziło się zwyczajne społeczeństwo, które dotychczas było bierne, myśląc – mnie to nie dotyczy. To już dużo, że się obudziło, bo ludzie zrozumieli, że dotyczy.

Biskupowi co biskupie

PiS walczy na wielu frontach. Zapomina się o tym o czym mówili wcześniej i to „procedowali” – jakże przyjemne słowo dla filologa polskiego. Obecni władcy RP wycofali się, ale ustawy antyaborcyjnej nie odpuszczą – to kwestia czasu. Im z kolei nie odpuszą biskupi. I nie mówmy „Kościół”. Bo biskupi to nie „Kościół”. Nie wiem czy ci ostatni znają Tuwima, pewnie nie – wszak żyd „Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga niech wpierw pokażą listy uwierzytelniające”. Nie sądzę by obecni biskupi to znali i czy takowe listy mają, ale rządzą realnie. Choć milczą. Obecny episkopat uwielbia PiS, bo ci ich karmią i jednocześnie jedzą im z ręki. PiS wróci do tej ustawy. Tylko powinni pamiętać, że na brataniu się z biskupami jeszcze żadna partia dobrze w tym kraju nie wyszła.
Teraz, kiedy przejęli już Trybunał Konstytucyjny, ba po podpisie Dudy o zmianach w systemie sądów powszechnych – mogą wszystko. Nawet zwykły lud zastanawia się czy to nie była zagrywka ze strony prezydenta. Ze smyczy Kaczyński Dudę nie spuści, by z premedytacją postawić Prezydenta RP w roli Adriana. Kaczyński (tfu) gra o coś więcej. Meandry jego krótkiego w sumie rozumku to sprawa specjalistów. Realnie rządzi Polską. Razem z kotem.
I nikt nie zabroni im wprowadzić najbardziej drastycznej ustawy antyaborcyjnej jaką sobie wymyślą, skoro wprowadzili tę ahumanistyczną o rodzeniu martwych dzieci. Płatnie. Być może wzorem Arabii Saudyjskiej wprowadzą też Komisję Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom (tam taką powołano realnie – przyp. autor) i na jej czele postawią posłankę Pawłowicz. Kto im zabroni? Choć byłoby to akurat miejsce odpowiednie dla tej przemiłej pani.

Opowieści o zwyczajnym szaleństwie

Kaczyński, zwyczajny poseł, który otwarcie zabiera głos jako niekoronowany władca tego kraju nie przewidział jednak tego, że: „Milcząca większość długo może tłumić swój sprzeciw. Jednak przychodzi taki moment, kiedy na beczkę z prochem padnie iskra i zainicjuje potężną eksplozję”. Napisał to w „Specnazie” Wiktor Suworow. A może właśnie dobrze o tym dobrze wie i świadomie dąży, aby w końcu ta iskra padła? W końcu co miesiąc na specjalnym stołeczku pod Pałacem Prezydenckim krzyczy, że będzie karał winnych katastrofy. I nie tylko ich zresztą. Wyzywa ludzi i jątrzy mianując się „Panem”, bo zdaje się to potrafi robić dobrze. Dzielić. Te pochody z płonącymi pochodniami jak w faszystowskich Niemczech lat 30.tych XX wieku. To niewyobrażalne dla normalnych ludzi, którzy choć trochę znają historię. Teza stawiana przez niektórych, że jest strategiem wybitnym jest mocno przesadzona. To tylko gracz.

Mały gracz

Gdyby słowa Wałęsy o „winie i karze” były słuszne – wódz musiałby ukarać sam siebie. Telefon na pokład tupolewa? Opozycja piwinna zapytać o to nagranie. Nie pyta i dlatego jest goła.Tego nie zrobi, więc może chce temu umęczonemu krajowi zafundować nową martylologię. Nowe ofiary i pogrzeby, bo polityka cmentarno – historyczno – martylologiczna wychodzi im znakomicie. To prawdziwa sztuka rządzić stricte autorytarnie krajem i być jednocześnie w opozycji do samego siebie. Tomasz Wołek w cytowanym już programie Tomasza Lisa twierdził, że w Kaczyńskim „kompleks niższości łaczy się z kompleksem wyższości i to już się w historii zdarzało”. No ale to właśnie ten BRAK BRATA włącza się posłowi Kaczyńskiemu 10 każdego miesiąca. Puszcza tę zdartą przez lata płytę o zamachach, wybuchach i szukaniuwinnych. I on ich znajdzie. Zresztą za grube miliony szuka ich Antoni Macierewicz, a raczej powołana przez niego komisja. Zresztą ten ostatni ogosił, że już znalazł. To złowroga ROSJA! 

Historia według PiS

Kaczyński znakomicie odrobił lekcję pod tytułem polityka historyczna. I zawłaszcza ją dla siebie i swojej partii. Wie co robi, bo nieuczona dzisiaj historii w szkołach młodzież tłumnie nosi gadżety z logo Powstania Warszawskiego, nie mając pojęcia o co tam tak naprawdę chodziło. To przyszli wyborcy. Mnożą się „żołnierze wyklęci”, a historię kreują IPN oraz gazety „niezależnych”, „niezawisłych”. Próbuje się ludziom wmawiać, że to Lech Kaczyński był wodzem „Solidarności”, tej prawdziwej nieskundlonej, chciałoby się użyć mocniejszego określenia wobec dzisiejszej. Ludzie mają krótką pamięć. Kto zawłaszcza historię ma też dla siebie przyszłość. Tyle, że historia kiedy się powtarza to już jako farsa.

Męczennictwa naszego powszedniego

Amerykański dziennikarz David Remnick, autor „Grobowca Lenina” znakomitej książki – analizy upadku ZSRR, nagrodzonej Pulitzerem napisał: „Partia, która nie panuje nad przeszłością, ma powody do obaw o przyszłość”. PiS tę lekcję odrobił już przed wyborami w 2005 roku budując Muzeum Powstania Warszawskiego i wyciągając sprawy historyczne. To nieustanne polskie męczennictwo, ten etos pozabijanych i przegranych wojen. Tych żołnierzy „wyklętych”. W 2010 roku chcieli zrobić to samo. Trwała kampania wyborcza. W Smoleńsku, po oficjalnej wizycie premiera Tuska, na której obecny był Putin trzy dni później miał pojawić się prezydent Lech Kaczyński. Uroczystość miała przyćmić tę oficjalną. W książce Marcina Dzierżanowskiego i Michała Krzymowskiego „Zapis śmierci” czytamy: „Adam Bielan i Michał Kamiński – odradzali prezydentowi wyjazd do Katynia, bo zostanie skrytykowany przez media, że „pcha się” tam trzy dni po premierze. Na to, by nie rezygnować z wizyty w Smoleńsku miał naciskać przede wszystkim Jarosław Kaczyński, bo cała kampania wyborcza jego brata miała opierać się potem na motywie nowoczesnego patriotyzmu i pamięci”.
Do dziś nie wiadomo o czym rozmawiali bracia tuż przed wypadkiem. Pewne jest, że taka rozmowa się odbyła. Prezydent miał szyfrowany telefon satelitarny, Jarosław Kaczyński zaś nie. Więc zapis tej rozmowy jest nagrany (prawdopodobnie) przez służby rosyjskie, białoruskie, amerykańskie. Jarosław zeznawał w tej sprawie w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej, a w ramach międzynarodowej pomocy prawnej prokuratorzy zwracali się o zapisy rozmów wszystkich pasażerów Tu-154 do USA, Białorusi i Rosji, które to kraje z pewnością słuchały o czym mówią polskie VIP-y lecąc do Katynia. Być może dlatego jednym z pierwszych posunieć obecnych władców Polski było natychmiastowe rozwiązanie prokuratur wojskowych, a ich pracowników przegoniono do jednostek na krańcach Polski.
Lech Wałęsa mówił wprost: „Katastrofa smoleńska będzie skłócać Polaków do momentu, aż ujawniona zostanie treść rozmowy między Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi. Wtedy wszystko się ułoży, bo nikt nie wytrzyma prawdy o tamtych zdarzeniach” . Cytował Wałęsę red. Robert Walenciak w tygodniku „Przegląd” 5 czerwca 2011 roku. Okazuje się, że Wałęsa się nie mylił. Wówczas rządziło PO i mogli to ujawnić. Nie ujawnili, więc teraz cały kraj płaci cenę działań Kaczyńskiego i jego ekipy. Tusk zresztą, co poseł Kaczyński powiedział wprost zostanie przesłuchany, oskarżony i ukarany. Hucpa polityczna z brakiem poparcia dla Tuska na szefa Rady Europy tylko to potwierdza. A Wałęsa jest, prócz Tuska ich głównym wrogiem. Wadzi w nowej wersji historii.
Taka polityka historyczna, robiona dzisiaj przez jedynie słusznych historyków, będzie miała katastrofalne skutki dla społeczeństwa na przyszłość. Warto pamiętać, że: „Historia vitae magistra est”.

Psy łańcuchowe prezesa

Prezes śmiało wprowadza swój wielki polityczny plan budowy IV RP. Kiedy już pogonili prof. Rzeplińskiego z Trybunału Konstytucyjnego zyskali nieograniczoną niczym władzę. Postanowili wyrzucić dziennikarzy z Sejmu, a budżet – najważniejszą ustawę ustrojową Państwa – uchwalali jak na sołeckim zebraniu w jakiejś salce, gdzie nie wpuścili opozycji. Tu jednak spotkał władcę kraju zawód kolejny, bo „drugi sort” przyszedł pod Sejm. I zablokował mu samochód. PiS nie zawahał się użyć siły wobec zwyczajnych, nieagresywnych ludzi. Europejskim gazetom włos na głowie się jeży. Prezes, „inteligent z Żoliborza” ma się za sort pierwszy, a on wybraniec narodu jest sort sortów „najpierwszy” – szlachcic znaczy. I wypada tu zacytować rzecz o polskich przypadłościach, ze znakomitej książki Joanny Lustyk „Nad rzeką niepamięci”. „Szlachta! – mówił z przekąsem. Słoma z butów wystaje, ale mają herb. Dwa psy w tarczy. Jeden sra, drugi warczy”.
Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu. Wierny towarzysz prezesa, facet który kiedyś zlustrował swojego ojca pisarza Olgierda (mój były szef w Gazecie Codziennej „NOWINY”, wiec wiem o czym mówię – przyp. aut) i wyciągnął mu, że ten był „TW” SB miał dawno temu w Krakowie ksywę „Pies”. O Kuchcińskim śmiało można powiedzieć, że zachowuje się jak pies łańcuchowy prezesa. I wódz spuszcza obu z łańcucha, kiedy ma taką potrzebę.

Czas wykończyć samorządy

Nie wiadomo co zrobią teraz, ale pewne jest, że nie odpuszczą i nadal będą robić co zechcą. Religia smoleńska to paliwo, które się wyczerpuje. BRAK BRATA prezes nadrabia tym, że bywa u niego na Wawelu i mówi, że brat poległ. Więc co dalej? Prezes w parszywej telewizji zapowiedział: repolonizacja mediów. I tu warto zadać pytanie. Kim jest ten pan, który zarządza bandą marionetek udających państwo i jego struktury. Kto to jest? Nie chodzi o media. Chodzi o to, że ten Pan chce zarządzać Polską. Ma w głowie tylko jeden globus? Ten z „Ucha prezesa”. Nie znam go i nie chcę poznawać. Nie, nie boję się. Berezy Karuskiej nie dasz Pan rady zrobić. Powstrzyma Cie, szaleńcze społeczeństwo.
Dziennikarze, tytułowani znawcy prawa, którzy są zwolennikami Państwa Prawa, zresztą nie tylko oni w licznych debatach mówią, że trzeba coś z tym szaleństwem zrobić. PiS zawłaszcza kolejne przestrzenie wolności obywatelskich. Może Unia pomoże? Nie, nie pomoże. Unia ma na łbie Brexit. I w dupie ma Polskę. Choć pomrukuje, że nie. Polska była, jest i będzie peryferyjnym, niewiele znaczącym państwem na wschodzie Europy. Pomiędzy Rosją i resztą Europy. Czy tego chcemy czy nie. PiS ją dodatkowo zmarginalizował. Po wolcie z Saryuszem-Wolskim rządy 4 krajów natychmiast uznały, że wprowadzamy jedną z idei Junckera: Europa dwóch prędkości.
Wielcy tego świata będą Polską pogrywać jak czynili to od lat, rozgrywając swoje interesy, czasem rzucając jakiś ochłap. Kaczyński zaś ten ochłap łapie i wie, że skoro dziś nie da się zrobić Polski po „wolskiemu”, czyli po ichniemu – to się nie da.
Nasi rządzący nie rozumieją zdaje się co to jest istotą polityki. Wystarczy przeczytać „Drugą wojnę światową” Churchilla. To sztuka robienia tak, aby kraj którym rządzą, był silny ekonomicznie. Wówczas się z takim krajem liczą. Przy obecnej władzy, z którą nikt poważny z zagranicy nie rozmawia, może się skończyć kompletną izolacją na arenie międzynarodowej. W obecnej sytuacji na świecie jest to dla nas katastrofalna wizja. Co zrobi poseł Kaczyński? Zobaczymy. Teraz rozgrywa Tuska i sądy. Ośmiesza się w Europie. Ważniejsze jest jednak to co na jego „podwórku”, wszak o to mu zdaje się chodzi. Z pewnością weźmie się za samorządy lokalne, bo to jest prawdziwa siła, która również może stawić opór jak czynią to jeszcze niektórzy odważni sędziowie. Za samorządy już się biorą obcinając pieniądze. Prezes mówi o zmianie ordynacji wyborczej. To na początek. Później weźmie się za media, które mają „głosić prawdę”. Później za całą resztę, czyniąc z demokratycznych instytucji fasadę.

Pomysł na Polskę

„Doradzałbym wszystkim rządzącym, którzy mają niewiele do zaoferowania swoim poddanym, aby zaczęli od pozbawiania ich wszystkiego, cokolwiek bowiem dadzą im potem, stanie się bez trudu wielkodusznym gestem”. Napisał te jakże mądre słowa Gustaw Herling – Grudziński w znakomitym i przerażającym zarazem „Innym świecie”.
Zdaje się, że taki właśnie pomysł na Polskę – NASZ KRAJ ma samozwańczy wódź, zwykły poseł Kaczyński. I twardo go realizuje. Bo co innego ma do zaoferowania?

trybuna.info

Poprzedni

Wypominki (10)

Następny

Plajta w więzieniu