3 maja 2024

loader

Odpowiedzialność lewicy

Od pewnego czasu lewica w Polsce próbuje obalić krążącą po kraju opinię, że „lewicy wolno mniej”. Nic z tego oczywiście nie wychodzi i widać, jak na dłoni, że rzeczywiście lewicy wolno mniej, bo sama na to pozwala, a przeciwnicy uważają, że zasługuje.

Składa się na to syndrom PRL, który stał się kompleksem nie do przezwyciężenia. Dodatkowo większość ludzi lewicy, którzy w Polsce Ludowej nie zatracili swojej wrażliwości, nie złamał ich też później neoliberalny huragan Balcerowicza, postanowiła wyłączyć się z życia publicznego w ostatnich latach. Jest to zapewne efektem długotrwałej nagonki prawicy na wszystko lewicowe, co się rusza. Nawet historia, ta z XIX wieku, stała się polem fałszerstw i walki politycznej. Po lewej stronie jest coraz mniej odważnych, którzy chcieliby zanurzyć się w tym bagnie kłamstw i przeinaczeń, chcieliby je prostować lub obalać.
Polska lewica poddała się kilkanaście lat temu, może poza spadkobiercami tradycji PPS, wierząc naiwnie w ożywcze powiewy z Unii Europejskiej, które bez zbędnego wysiłku, miały uczynić nasz kraj w pełni cywilizowanym miejscem na ziemi. O tym, że tak się nie stało i nie stanie, świadczy niemalejąca fala polskich emigrantów poszukujących lepszej pracy i lepszego życia. Nikt z tego faktu od dawna nie wyciąga wniosków.
Lewica zatraciła instynkt samozachowawczy, rozdrobniona i zmajoryzowana przez neoliberalnych doradców, po przegranych przed dwoma laty wyborach parlamentarnych, stoi dziś przed zasadniczą decyzją: co robić? To leninowskie pytanie wybrzmiewa od dłuższego czasu w wielu środowiskach lewicy. Wielu ludzi czuje się nadal odpowiedzialnymi za kraj, za własne rodziny, również za historię. Za 20, 30 lat usłyszymy od swoich dzieci pytanie: co zrobiliście, aby żyło nam się lepiej, spokojniej, aby liczył się nasz głos w naszych sprawach, aby człowiek nie był zawsze przegrany w konfrontacji z rynkami i bankami, aby nie zagrażała nam perspektywa wojny, o którą proszą się aktualni przywódcy kraju.
Na rok przed ostatnimi wyborami, w roku 2014, opublikowałem tekst „10 wyzwań dla lewicy”. We wstępie pisałem wówczas: „Na najbliższy czas polska lewica ma dwa główne wyzwania: dokonanie krytycznej analizy własnych błędów i zaniechań oraz wygranie wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Jeśli się jej to nie uda, czeka ją ‘długi marsz’ i przegrupowanie – zarówno programowe jak i pokoleniowe. Głębszy sens ma w związku z tym formułowanie celów na dłuższą metę, bowiem daje to możliwość ich właściwego rozpoznania i dostosowania do przekształcającej się dynamicznie rzeczywistości…”
Jest jeszcze trochę czasu do najbliższych wyborów i mimo urzędowego optymizmu, który lansują niektórzy działacze w związku z badaniami opinii, dającymi SLD minimalne 5 procent, sytuacja wydaje się być niezadawalająca. Będąc przywiązanym do własnej publikacji pragnę zauważyć, że żaden z wskazanych przeze mnie warunków nie został spełniony. Zjednoczona Lewica nie dokonała przed wyborami rozliczenia z przeszłością i nie znalazła się po raz pierwszy w okresie III RP w Sejmie i Senacie. Co dziwne nie dokonała również krytycznej analizy tej klęski. Jej twórcy chyba nadal dobrze się czują, przecież nie spotkali się z wyraźną krytyką, brylują na salonach, wierząc, że w 2018 roku im się uda. Obawiam się, że chyba również nie, bowiem polityka to połączenie ideowości i politycznego planu. Póki co, jesteśmy w przysłowiowym lesie.
Aleksander Kwaśniewski w roku 1995 wygrał wybory prezydenckie w oparciu o ideę zawartą w sformułowaniu „wybierzmy przyszłość”. Powstało ono po analizie realnego stanu nastrojów społecznych wówczas. Widać dziś na lewicy, szczególnie wśród działaczy młodego pokolenia, próby ucieczki do przodu i wykorzystanie tamtego doświadczenia. Jestem zdania, że mamy nie ten czas i nie tą świadomość, jaka towarzyszyła wyborom przed 20 laty. Społeczeństwo myśli innymi kategoriami, jest głęboko doświadczone m.in. skutkami niesprawiedliwej transformacji i niemalejącym rozwarstwieniem społecznym.
Uważam, że odpowiedzialna lewica powinna się od dziś posługiwać hasłem „zbudujmy przyszłość” i w trybie pilnym przedstawić społeczeństwu, na co najmniej ćwierć wieku, wizję rozwoju kraju w ramach Unii Europejskiej, tworząc nowe założenia społeczno-ekonomiczne i polityczne rozwoju, poprzez odcięcie się od doktryny neoliberalnej i budowę systemu demokratycznego opartego o konstytucyjne zasady społecznej gospodarki rynkowej i sprawiedliwości społecznej. Jest to absolutne minimum, bowiem socjaliści w propozycjach rozwiązań idą znacznie dalej.
Lewica chcąc być poważnie traktowana, sama musi poważnie traktować wyborców. Nie dają się oni już nabierać ma medialne triki.

trybuna.info

Poprzedni

Zostało jeszcze dziewięć miejsc

Następny

Prezes PSG uwikłany w korupcję