9 grudnia 2024

loader

Wybory wrogiem stoją

Wróg konsoliduje społeczeństwo wokół partii rządzącej, bo obywatele wierzą, że władza ma realną siłę, by ich obronić.

Politycy bezwzględnie tę wiarę wykorzystują, zwłaszcza przed wyborami.
W marcu 2014 r., kiedy notowania PO niebezpiecznie spadały, premier Tusk, nawiązując do zaogniającej się sytuacji na Ukrainie, powiedział: „Te wybory europejskie być może są o tym, czy dzieci w Polsce 1 września w ogóle pójdą do szkoły”. Strach podziałał i Platforma wygrała wynikiem 32,1 proc.
W 2015 r., przed wyborami do Sejmu, podobny manewr, ale z uchodźcami-terrorystami, zastosowało PiS i jako pierwsza partia w historii, uzyskało bezwzględną większość w Sejmie. Z pomocą 61 senatorów i prezydenta umożliwiło to demontaż demokracji. W 2018 r. zarządzanie strachem przed obcymi w połączeniu z promocją nacjonalizmu przyniosło kaczystom sukces wyborczy w samorządzie. PiS przejęło 9 z 16 sejmików.
Na wybory 2019 katoprawica i KEP wykreowały nowego wroga – LGBT. To skrzyżowanie dwóch starych, już sprawdzonych w wyborczych bojach: gender i imigrantów. Wg PiS i kościoła, stanowią zagrożenie dla polskości, rodziny, dzieci, wiary, narodowej tradycji. Okrutne słowa krzywdzące osoby nieheteronormatywne padają często z ust sutannowych i świeckich kryptogejów, którzy w ten sposób chcą odwrócić uwagę od swojej orientacji seksualnej.
W gronie kaczystowskich homofobów wyróżniają się prezes, premier, minister edukacji, wojewoda lubelski, a wśród biskupów – Gądecki, Depo, Wojda i oczywiście Jędraszewski. Główny atak Kościół przypuścił na Marsze Równości, bo przestrzeń publiczną uważa za zarezerwowaną wyłącznie dla pielgrzymek i kościelnych procesji. Szczytem bezczelności było nazwanie przez Jędraszewskiego społeczności LGBT „tęczową zarazą” i tłumaczenie, że jak w przypadku hasła „Strefa wolna od LGBT”, chodzi nie o ludzi, a o ideologię. To absurdalny wykręt, jak kiedyś słynny „skrót myślowy” abp. Michalika. Nie ma bowiem ideologii LGBT, jak nie istnieje też ideologia heteronormatywna.
W ramach sojuszu tronu z ołtarzem do chóru kościelnych obrońców Jędraszewskiego dołączyli prezydent, premier i sam prezes. W zamian kler zrobi kaczystom jesienną kampanię wyborczą, bo nic tak nie łączy jak wspólny wróg i państwowa kasa do przepuszczenia. A tej PiS kościołowi nie żałuje. Wszak trzeba jakoś opłacić agitację wyborczą z ambony.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Ciszej nad tą trumną

Następny

Gra w klasy

Zostaw komentarz