
W 103. rocznicę zabójstwa pierwszego prezydenta II Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty oddał hołd zamordowanej głowie państwa i ostrzegł przed narastającą w życiu publicznym nienawiścią, pogardą oraz polityką wykluczenia. Podczas uroczystości w warszawskiej Zachęcie podkreślał, że tragedia z 1922 roku pozostaje aktualnym ostrzeżeniem również dziś.
— To są cytaty sprzed 103 lat i z ostatnich dwóch–trzech lat. One dotyczą jednej sprawy: nienawiści. Ranienia słowem innych ludzi — mówił marszałek Sejmu.
16 grudnia 1922 roku prawicowy fanatyk Eligiusz Niewiadomski zastrzelił w warszawskiej Zachęcie prezydenta RP Gabriela Narutowicza. W tym roku, z inicjatywy Lewicy, po raz pierwszy obchodzony jest Dzień Pamięci Prezydenta Gabriela Narutowicza, ustanowiony uchwałą Sejmu X kadencji przyjętą 5 grudnia.
W ramach obchodów 103. rocznicy w Zachęcie odbyły się uroczystości upamiętniające to tragiczne wydarzenie. Sejm w przyjętej uchwale podkreślił, że nowe święto ma nie tylko przypominać postać pierwszego prezydenta II RP, ale również przestrzegać przed skutkami eskalowania nienawiści w debacie publicznej. Posłowie zapisali w dokumencie, że „język pogardy oraz uporczywe eskalowanie nienawiści i przemocy prowadzą do tragedii”.
„Ta nienawiść już raz zabiła”
W swoim wystąpieniu Włodzimierz Czarzasty zwracał uwagę, że mechanizmy, które doprowadziły do zabójstwa Narutowicza, wciąż są obecne w przestrzeni publicznej.
— Muszę państwu powiedzieć, że ta nienawiść zabiła pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej. Ostrzegam naprawdę twardym głosem: dziś Niewiadomscy są wśród nas — mówił marszałek.
Jak podkreślał, współczesna nienawiść przybiera różne formy i nie ogranicza się do jednego środowiska.
— To są ludzie, którzy mają immunitety. Często księża. Często ludzie bezimienni. Często stadionowe gangi. Często partie polityczne i usłużne media oraz wysoko zasięgowe konta w mediach elektronicznych — zaznaczył.
Czarzasty podkreślał, że przemoc zawsze zaczyna się od słów, a brak reakcji na mowę nienawiści prowadzi do jej eskalacji.
— Przekroczenie tych granic zaczyna się od słowa, potem od kamienia, a kończy się nożem. Kończy się śmiercią. I wiemy to — mówił.
Od Narutowicza do Adamowicza
Marszałek Sejmu nawiązał również do współczesnych tragedii, przypominając zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
— Ta nienawiść ponownie zaczyna zabijać. Paweł Adamowicz został zabity, bo ktoś go nienawidził — podkreślił.
Zwracał uwagę na zjawisko odbierania podmiotowości mniejszościom – narodowym, religijnym, światopoglądowym czy seksualnym – oraz na próby dzielenia obywateli na „lepszych” i „gorszych”.
— Jak można mówić o ludziach, że są ideologią albo „tęczową zarazą”? Kto na to pozwala? — pytał.
Kim był Gabriel Narutowicz
Gabriel Narutowicz był polskim inżynierem hydrotechnikiem, absolwentem i profesorem Politechniki w Zurychu. Przez wiele lat mieszkał w Szwajcarii, gdzie uczestniczył m.in. w regulacji Renu i elektryfikacji kraju. Kierował budową licznych hydroelektrowni w Europie Zachodniej, a jego największym dziełem była elektrownia na rzece Aare w Mühlebergu pod Bernem.
Po I wojnie światowej wrócił do Polski, by uczestniczyć w odbudowie państwa po okresie zaborów. W 1920 roku został ministrem robót publicznych w rządzie Władysława Grabskiego, a w 1922 roku – ministrem spraw zagranicznych w rządzie Artura Śliwińskiego. 9 grudnia 1922 roku Zgromadzenie Narodowe wybrało go na urząd Prezydenta RP.
Jego wybór, poparty przez socjalistów i przedstawicieli mniejszości narodowych, wywołał gwałtowną reakcję środowisk prawicowych. Nacjonalistyczne demonstracje i kampania nienawiści w części prasy przedstawiały Narutowicza jako „prezydenta wybranego głosami obcych”. Urząd sprawował zaledwie pięć dni.
16 grudnia 1922 roku, podczas wizyty w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych, został zastrzelony przez powiązanego z endecją malarza Eligiusza Niewiadomskiego.
Przestroga na dziś
W uchwale Sejmu podkreślono, że śmierć Gabriela Narutowicza była efektem ostrego konfliktu politycznego, w którym granice demokratycznej debaty zostały przekroczone.
— Merytoryczny dyskurs zastąpiła nienawiść — zapisali posłowie.
Jak zaznaczał podczas uroczystości marszałek Czarzasty, to ostrzeżenie pozostaje aktualne również po 103 latach.
— Jeżeli nie będziemy reagować na zło, ono nas wciągnie i pochłonie — podsumował.
Źródło: Lewica









