8 listopada 2024

loader

Lewica trochę w lewo, trochę środkiem

wikimedia.org

Sobotnia konwencja programowa Lewicy po raz kolejny potwierdziła jej trwałe przywiązanie do kanonu socjaldemokratycznej centrolewicy zgłaszając postulaty zarówno o charakterze lewicowym, jak i centrowym.

Najbardziej lewicowa propozycja dotyczyła ustanowienie 2 maja dniem wolnym od pracy. I nie chodzi tu tylko o danie ludziom dodatkowego dnia wytchnienia i przedłużenia sobie majowych świąt. Otóż 2 maja  był dniem wolnym od pracy w ZSRR. Dlatego szewc Fabisiak pragnie wyrazić uznanie dla lewicowych polityków za wskrzeszenie dobrych komunistycznych tradycji. Wprawdzie, jak wynika z pokonwencyjnych komunikatów, inspiracją było to, że właśnie w tym dniu – jak to zgrabnie ujął Robert Biedroń – „obudziliśmy się w Unii Europejskiej”, co jednak nie przeczy temu, iż jest to także nawiązanie do radzieckiej komunistycznej tradycji. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ZSRR był państwem związkowym a Unia Europejska też w tym kierunku zmierza.

Innym  lewicowym postulatem jest koncepcja wprowadzenia europejskiej płacy minimalnej. Miałaby się ona kształtować na poziomie 2/3 średniego wynagrodzenia w każdym kraju członkowskim UE. Włodzimierz Czarzasty argumentuje, że sprzyjałoby to zmniejszeniu zróżnicowania dochodów pracowniczych pomiędzy poszczególnymi krajami. Idea sama w sobie godna uwagi, lecz z jej wprowadzeniem w życie mogą być problemy. Nie we wszystkich bowiem państwach unijnych uregulowana jest ustawowo wysokość płacy minimalnej. Na Cyprze minimalne wynagrodzenie obowiązuje tylko w odniesieniu do wybranych grup zawodowych. Podobnie jest w Austrii, Danii, Finlandii, Szwecji i we Włoszech, gdzie płace minimalne ustalane są dla poszczególnych sektorów gospodarki na podstawie umów zbiorowych. Ponadto, jak łatwo policzyć, przy takim przeliczniku najwięcej zyskają kraje z najwyższym wynagrodzeniem, za to  wśród krajów z najniższą płacą przyrost będzie liczbowo niższy. W dwóch skrajnych przypadkach będzie to wyglądało następująco. W Luksemburgu płaca minimalna podskoczyłaby z 2 257 euro do 3 353, natomiast w Bułgarii z 332 euro do 443. W efekcie rozziew pomiędzy najwyższą w Unii a najniższą pensją minimalną wzrósłby z 1 925 euro do 2 910, co – jak widać – nie zmniejsza, lecz zwiększa zróżnicowanie dochodów. Wpływ jednak choć korzystnie na sytuację materialną pracowników o najniższych zarobkach. I to jest ważne. Dla najniżej płatnego bułgarskiego pracownika liczy się to, że zyskuje on ponad 100 euro miesięcznie a nie to ile na takiej podwyżce zyska jego kolega po fachu w Luksemburgu.

Lewicowy wydźwięk ma też zaproponowane przez Czarzastego utworzenie Funduszu Pomocna Dłoń, która miałaby być wyciągnięta w kierunku uchodźców. Można się domyślać, że chodzi tu o dłoń skierowaną do uchodźców, a przede wszystkim uchodźczyń z Ukrainy i ich dzieci, jako że do tej pory polska lewica jakoś nie specjalnie kwapiła się z podawaniem pomocnej dłoni umierającym i marznącym w lasach oraz wypychanym przez naszpikowaną  kolczastymi drutami granicę na Białoruś uchodźcom. Lewica postuluje aby Polska otrzymała z Unii wsparcie finansowe zapewniające kwotę 500 euro miesięcznie na każdego uchodźcę. W tym momencie warto policzyć. Jeśli przyjąć zaokrągloną do 3 milionów liczbę ukraińskich uchodźców, to wychodzi na to, że miesięcznie trzeba by wyasygnować ok. 1,5 miliarda euro. Tymczasem UE przyobiecała 559 milionów czyli ok.187 euro na osobę co nie pokrywa nawet połowy proponowanej miesięcznej zapomogi. Nawet biorąc pod uwagę to, że liczba uchodźców zmaleje ponieważ w międzyczasie skończy się wojna i powrócą na Ukrainę albo przeniosą się do innych państw Unii, to nie pozostanie nic innego jak tylko płacić uchodźcom ze środków budżetowych i prosić Unię o dodatkowe gigantyczne dotacje.

Podczas konwencji zgłoszono też propozycję powołania do życia europejskiego funduszu mieszkaniowego, który miałby pomóc we wspólnym dla całej Unii rozwiązywaniu problemów mieszkaniowych. A problem ten dotyczy nie tylko Polski. Według danych niemieckiego Federalnego Urzędu Statystycznego, w 2020 r. w tym bogatym kraju w przeludnionych lokalach zamieszkiwało 8.5 miliona osób, co stanowiło niemal 10 proc. całej ludności Niemiec. Przy czym problem ten narasta. W ciągu zaledwie jednego roku liczba takich osób wzrosła o prawie 2 miliony. Popierając tę inicjatywę Lewicy szewc Fabisiak uważa, że już najwyższy czas aby brukselska eurokacja zaczęła poważnie traktować tę poważną sytuację.

Tyle jeśli chodzi o lewicowe podejście. Natomiast centrowy punkt widzenia objawia się w odniesieniu do relacji z Unią Europejską w pozostałych zaprezentowanych podczas konwencji postulatach. Jest to jednak odrębny obszerny temat do którego szewc Fabisiak powróci w następnym odcinku swoich spostrzeżeń.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Wspomnienie…

Następny

Pokój, praca, sprawiedliwość