8 listopada 2024

loader

Z czym do Unii

Czy Europa Socjalna może być lekiem na prawicowy populizm? Wszystko wskazuje na to, że przyszły Europarlament będzie posiadał największą w historii reprezentację eurosceptyków.

Już mniej niż 100 dni zostało do wyborów europejskich, które niestety tak w Polsce jak i pozostałych państwach Unii Europejskiej pozostają wydarzeniem politycznym co najwyżej drugiej kategorii. Niska frekwencja, niemrawa kampania, która z reguły schodzi na krajową tematykę, doświadczeni i zasłużeni kandydaci i kandydatki z jednej, z drugiej celebryci tworzący każdorazowo
„nowy rozdział”.

To wszystko od lat cechuje wybory do Parlamentu Europejskiego
– instytucji, która w naszym codziennym życiu odgrywa niezwykle ważną rolę, współtworzy prawo europejskie, do którego następnie muszą wedle zapisów traktatowych dopasować się państwa członkowskie. Parlament Europejski pozostaje także najbardziej demokratyczną i społecznie kontrolowaną częścią całej unijnej machiny. To właśnie przez pracę parlamentarzystów sprawy ważne dla przeciętnych Europejczyków nie tylko mogą ujrzeć światło dzienne, ale dać początek nowej, lepszej jakości społeczno-politycznej Starego Kontynentu. Europarlamentarzyści i europarlamentarzystki odegrali przecież kluczową rolę w ukształtowaniu Europejskiego Filaru Praw Socjalnych, pierwszej poważnej zapowiedzi utworzenia ogólnoeuropejskich standardów polityki społecznej, poprzez m.in. wspieranie sprawiedliwych i sprawnie funkcjonujących rynków pracy oraz systemów opieki społecznej. Z drugiej jednak strony wszystko wskazuje na to, że przyszły Europarlament będzie posiadał największą w historii reprezentację eurosceptyków, którzy Unii nienawidzą, chcą ją zniszczyć, na których tle Jarosław Kaczyński i jego PiS uchodzą za euroentuzjastów. Nie bez winy są w tym europejscy chadecy i socjaldemokraci, przedstawiciele centroprawicy i centrolewicy, którzy na przestrzeni ostatnich lat upodobnili się do siebie, za wszelką cenę unikając sporu wokół spraw fundamentalnych:

W jakiej Europie chcemy żyć?
Czy chcemy więcej państwa dobrobytu, czy może więcej wolnego rynku? Czy zależy nam na ochronie naszego europejskiego stylu życia, czy też za wszelką cenę chcemy podpisać niekorzystne dla nas porozumienie handlowe ze Stanami Zjednoczonymi?
Na te kluczowe pytania europejski mainstream nie potrafił lub nie chciał odpowiedzieć. Nic dziwnego, że wielu z nas, obywateli Unii Europejskiej, nie chce głosować na miałkich, niewyrazistych i sztucznie uśmiechniętych polityków, którzy boją się sporu, będącego naturalną częścią demokracji.
Populiści
z reguły proponują jednak lekarstwo gorsze od choroby. Zamiast wzmacniać świat ludzi pracy, opowiadają się za jeszcze większą deregulacją, w miejsce dyskusji o społecznej odpowiedzialności kapitału wszędzie doszukują się zagrożeń dla narodowej, religijnej i kulturowej suwerenności i niepodległości. Każdy kto wyda się niewystarczająco „prawy” określany jest przed autorytarnych populistów wrogiem narodu i jego nieskazitelnej historii, nawet jeśli ubóstwiani przez populistów „bohaterowie” mają na swoich „patriotycznych” rękach krew cywilów, niewinnych niemowląt i dzieci, matek, ocalałych z Zagłady.

Pytanie
jak walczyć z zagrożeniem europejskiego prawicowego populizmu pozostanie kluczowym do dnia wyborów, które odbędą się 26 maja.
Będziemy starali się znaleźć na nie odpowiedź w nadchodzący piątek 8 marca we Wrocławiu. O godzinie 18:00 w barze Barbara przy ul. Świdnickiej 8b nieopodal Rynku. prof. dr hab. Adam Chmielewski (Zakład Filozofii Społecznej i Politycznej Uniwersytetu Wrocławskiego), prof. UWr dr hab. Anna Pacześniak (Katedra Studiów Europejskich UWr), Robert Kwiatkowski (Rada Dialogu i Porozumienia Lewicy) oraz dr Anna Skrzypek (Fundacja Europejskich Studiów Progresywnych) będą dyskutować z wszystkimi chętnymi o tym, na ile obietnica Europy Socjalnej równych szans i możliwości, standardów opieki zdrowotnej dla wszystkich Europejczyków i Europejek, dostępu do rynku pracy, takich samych praw pracowniczych mogą być skutecznym lekiem na prawicowy populizm. W imieniu Centrum im. Ignacego Daszyńskiego jako współorganizator tej ważnej debaty zapraszam wszystkich czytelników i wszystkie czytelniczki „Trybuny” do wzięcia aktywnego udziału w naszej rozmowie!

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Strajk nauczycieli puka do drzwi

Następny

Miedziowi zastopowali Lechię

Zostaw komentarz