8 listopada 2024

loader

Canarinhos za pół darmo

Kryzys spowodowany pandemią koronawirusa wpłynął znacząco na liczbę transferów brazylijskich piłkarzy do klubów zagranicznych. Tego lata wyjechało ich o 62 procent mniej niż rok temu.

Brazylia jest krajem, który od lat z wielkim zyskiem wysyła w świat najwięcej piłkarzy. W tym roku ten transferowy biznes mocno jednak ucierpiał z powodu pandemii koronawirusa. W okresie od 1 czerwca do 8 września wyjechało z Brazylii za granicę tylko 74 zawodników – na zasadzie wypożyczenia lub stałego transferu, a z tej grupy 56 trafiło do klubów europejskich. Dla porównania w tym samym okresie 2019 roku wyjechało 194 piłkarzy. To oznacza, że w trwającym okienku transferowym liczba brazylijskich piłkarzy wykupionych przez kluby zagraniczne w porównaniu z ubiegłym rokiem spadła aż o 61,8 procent. To poważny cios dla budżetów brazylijskich klubów, dla których transfery zawodników za granicę stanowią około jednej czwartej przychodów klubów i są drugim po prawach telewizyjnych źródłem największych dochodów. Na dodatek niepewność ekonomiczna związana z koronawirusem doprowadziła nie tylko do zmniejszenia liczby transferowanych za granicę graczy, lecz także ich rynkową cenę.
W ubiegłym roku tylko trzy największe zagraniczne transfery zawodników z brazylijskich klubów przyniosły wpływy w wysokości 77 milionów euro, natomiast w tym roku łączna kwota za trzech najdroższych graczy z Brazylii nie przekroczyła 62 mln euro. Przed rokiem Real Madryt bez zbędnych targów zapłacił ponad 45 milionów na skrzydłowego Santosu Rodrygo, a tego lata najwięcej zdecydowała się zapłacić Benfica Lizbona, która nie należy przecież do finansowego topu europejskich klubów, dlatego jej działacze targowali się twardo w sprawie transferu reprezentanta Brazylii Evertona Soaresa z Gremio Porto Alegre i ostatecznie zbili cenę do 28 mln euro. „W innym czasie i normalnych realiach ten piłkarz z pewnością zostałby sprzedany za co najmniej dwukrotnie wyższą cenę” – zauważają ze smutkiem brazylijscy eksperci piłkarscy.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Futbol traci na wartości

Następny

Były szef IAAF idzie za kraty

Zostaw komentarz