20 kwietnia 2024

loader

Chcą prawa do protestowania

Narzucone przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski przepisy zawarte w 50. punkcie Karty Olimpijskiej, zakazujące sportowcom jakichkolwiek protestów i manifestacji, budzą coraz głośniejszy sprzeciw. Ostatnio z sugestią poluzowania przez MKOl rygorów wystąpili Kanadyjczycy.

Dla przypomnienia – Karta Olimpijska to zbiór podstawowych zasad Ruchu Olimpijskiego, przyjętych przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Określa podstawowe zasady obowiązujące w światowym sporcie olimpijskim, między innymi stwierdza, że „przynależność do Ruchu Olimpijskiego wyklucza wszelkie formy dyskryminacji na tle rasowym, religijnym, politycznym lub innym, ale też zabrania wszelkich form demonstracji, których celem jest wyrażanie swoich poglądów, także w aspektach rasowych.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski w połowie tego roku przypomniał, że nadal obowiązujący punkt 50. Karty Olimpijskiej zakazuje uczestnikom igrzysk jakiejkolwiek demonstracji lub wyrażania poglądów politycznych, religijnych lub dotyczących kwestii rasy. Za złamanie tego przepisu zawodnikom grożą konsekwencje dyscyplinarne, ale każdy przypadek ma być rozpatrywany indywidualnie. W czerwcu zatwierdzono nowelizację, w której doprecyzowano, że w ramach tego przepisu zabronione jest m.in. klęczenie podczas odgrywania hymnów państwowych i inne tego typu gesty i protestacyjne zachowania.
To była reakcja władz MKOl na falę protestów w sporcie po brutalnym zabójstwie Afroamerykanina George’a Floyda przez policjantów w Minneapolis. Przeciwko rasowej dyskryminacji opowiedzieli się m.in. piłkarze niemieckiej Bundesligi oraz wielu znanych sportowców, między innymi tenisiści Roger Federer, Novak Djoković i Rafael Nadal, kierowca Formuły 1 Lewis Hamilton, najwybitniejsi koszykarze ligi NBA, z Michaelem Jordanem i LeBronem Jamesem na czele.
Władze wielu amerykańskich zawodowych lig, m.in. koszykarskiej (NBA), futbolu amerykańskiego (NFL) czy soccera (MLS) zezwoliły na swobodne wyrażanie przez zawodników poglądów i prowadzenie protestów w pokojowej formie. Amerykański Komitet Olimpijski (USOPC) zapowiedział ponowną analizę własnych przepisów oraz pomoc sportowcom w wyrażaniu ich politycznych poglądów. W tym celu postanowiono stworzyć zespół roboczy, któremu przewodzić będą zawodnicy. Zapowiedziano także starania o zmianę regulacji o zasięgu globalnym.
Ale kanadyjscy sportowcy nie chcieli czekać aż ich amerykańscy koledzy się zorganizują, tylko sami wystąpili z inicjatywą. Komisja Sportowców przy Kanadyjskim Komitecie Olimpijskim opublikowała swoje stanowisko w kwestii funkcjonowania punktu 50. Karty Olimpijskiej domagając się wyznaczenia podczas przyszłorocznych igrzysk w Tokio specjalnych stref, w których będzie można prowadzić pokojowe protesty. Zdaniem kanadyjskich sportowców potrzebne jest również doprecyzowanie pojęć „demonstracja”, „protest” i „propaganda”, a także wyznaczenie jasnych granic dopuszczalnych działań.
Jaki przyniesie to skutek, na razie nie wiadomo, ale jeśli kanadyjska inicjatywę masowo poprą sportowcy z innych krajów, działacze MKOl nie będą mieli wyboru i będą musieli poluzować rygory wyznaczone w zapisach 50. punktu Karty Olimpijskiej, zwłaszcza te dotyczące organizowania demonstracji o charakterze politycznym i rasowym.
Na razie w Tokio będzie to zakazane, a za złamanie tego przepisu zawodnikom grożą konsekwencje dyscyplinarne. Co prawda każdy taki przypadek ma być rozpatrywany indywidualnie, lecz w zatwierdzonej przez MKOl nowelizacji zabroniono stosowania tzw. gestu Koepernicka (klęczenie podczas odgrywania hymnu państwowego) czy innych tego typu zachowań.
Sytuacja polityczna i światopoglądowa na świecie jest dynamiczna i cały czas się zmienia, trudno więc dzisiaj przewidzieć, co będzie przykuwało uwagę świata latem przyszłego roku. Być może z powodu pandemii koronawirusa igrzyska Tokio nie odbędą się także w przełożonym terminie, czego przecież wykluczyć się nie da. To dla światowego sportu byłaby sytuacja wyjątkowa, a jak wiadomo sytuacje wyjątkowe wymagają nieszablonowych działań i zwykle kreują nowe trendy. Ale może i bez odwoływania największej sportowej imprezy na świecie uda się zmienić bezduszny przepis, zabraniający grupie młodych ludzi wyrażania swoich poglądów na różne sprawy, w tym także polityczne i światopoglądowe.
Działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego będą się opierać tak długo, jak długo niechętnym okiem na polityczne zaangażowanie sportowców patrzeć będą menedżerowi i właściciele wielkich korporacji i firm sponsorujących dzisiaj ruch olimpijski. Nie jest żadną tajemnicą, że to głównie pod ich naciskiem swego czasu wprowadzono przepisy zawarte w punkcie 50. Karty Olimpijskiej.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Chorwacja straciła jedną z gwiazd

Następny

Kawa na kwarantannie

Zostaw komentarz